Osoby korzystające z wielu różnych środków transportu są mniej podatne na agresję na drodze - mówi w rozmowie z „Transportem Publicznym” Malwina Pieniążek-Dąbrowska, psycholog z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi.
Roman Czubiński, portal Transport-publiczny.pl: - Jak często z przejawami agresji na drogach spotykają się kierowcy i motorniczowie, z którymi Pani pracuje?Malwina Pieniążek-Dąbrowska: Codziennie, i to po kilka razy. Możemy mówić o całym przekroju agresywnych zachowań: od wymuszania pierwszeństwa poprzez zajeżdżanie drogi aż po nieprzyjemne gesty czy pokrzykiwania.
Czy są i tacy prowadzący pojazdy MPK, którzy sami mają taki problem?Myślę, że każdy, komu zdarza się prowadzić jakikolwiek pojazd, może przejawiać agresywne zachowania. Może to wynikać z różnych przyczyn.
No właśnie: dlaczego poruszanie się po drodze potrafi wywołać tak silne emocje?Najpopularniejszym wyjaśnieniem jest teoria frustracji – agresji. Głosi ona, że jeśli coś staje nam na drodze i przeszkadza w zrealizowaniu założonego celu albo przynajmniej wymusza odroczenie jego realizacji, wywołuje to agresję. Na drogach często, z różnych zresztą powodów, mamy do czynienia z taką właśnie niemożnością. Poza tym wielu kierowców, zamykając się w samochodzie, ma wrażenie, że zamyka się w swoim świecie, w którym obowiązują wyłącznie ich zasady i liczy się tylko ich wola oraz potrzeby.
Wskazuje się też, że agresji akurat na drogach sprzyja bariera komunikacyjna. W bezpośrednich kontaktach mamy więcej możliwości wycofania się, zademonstrowania dobrych intencji w razie nieumyślnego urażenia kogoś. W samochodzie takie możliwości są ograniczone, więc często zakładamy złe intencje i próbujemy "ukarać" winnego.
Są jednak przyjęte znaki w rodzaju np. mrugania światłami drogowymi...To dobry objaw: oznacza, że czasami jednak można ustanowić formy komunikacji, które uprzyjemniają jazdę. Badania pokazują, że tego typu sygnały mogą pomagać w kontrolowaniu agresji.
Ekstremalnym przykładem tego, do czego może doprowadzić agresja na drodze, jest niedawne morderstwo rowerzysty w Pabianicach. Według doniesień prasowych jadący samochodem sprawcy chcieli zemścić się za zwróconą im uwagę, dotyczącą wykonania przez nich manewru, więc popchnęli go na nadjeżdżający autobus...Znam sprawę jedynie z przekazów medialnych, więc nie chcę jej komentować. Trzeba jednak rozróżnić agresywne zachowania na drodze od drogowej furii, która może doprowadzić do bezpośredniego ataku. Weźmy pod uwagę, że pojazd może prowadzić np. osoba niezrównoważona emocjonalnie. Na szczęście przejawy furii nie występują często. Agresywna jazda natomiast zdarza się często – przyznaje się do niej ok. 80-90 procent kierowców.
Skąd bierze się skłonność wielu prowadzących do stosowania podziału "my - oni" według kryterium poruszania się określonym środkiem transportu? W wielu przypadkach kierowcy łatwiej zrozumieć innego kierowcę, niż pieszego czy rowerzystę.Ogólnie jako ludzie mamy tendencję do identyfikowania się z jakąś grupą. Kierowcy utożsamiają się więc z grupą kierowców i oceniają konkretne sytuacje ze swojego punktu widzenia, a rowerzyści - ze swojej perspektywy. Ponieważ perspektywy te różnią się od siebie, powstaje pole do konfliktów.
Czy właśnie ta skłonność do identyfikowania się z grupą może być kluczem do wyjaśnienia popularności Mas Krytycznych?Pewnie tak. Jak już wspomniałam, mamy tendencję do oceniania zachowań innych ze swojej perspektywy, zawężonej m. in. przez nasze przekonania czy właśnie przez to, w jakiej grupie funkcjonujemy.
Badania wykazują, że osoby poruszające się za pomocą różnych środków transportu – zarówno samochodem, jak i rowerem czy komunikacja miejską – mają mniejszą tendencję do zachowań agresywnych, bo mają okazję do obserwowania rzeczywistości z różnych perspektyw. Łatwiej im wobec tego zrozumieć konkretne sytuacje, spojrzeć na nie pod innym kątem i dopuścić możliwość, że inny uczestnik ruchu zachowuje się w określony sposób nie z powodu wrogiego nastawienia czy złośliwości. Dzięki wchodzeniu w różne perspektywy łatwiej nam zrozumieć czyjeś intencje i zinterpretować je raczej pozytywnie.
Konflikt wokół Mas Krytycznych wydaje się osiągać coraz wyższą temperaturę. Komentarze na forach internetowych, z obu zresztą stron, stają się coraz bardziej nienawistne...Myślę, że wiele tłumaczy anonimowość, z jaką mamy do czynienia w Internecie, i świadomość braku konsekwencji własnych słów. Przy bezpośredniej rozmowie autorzy agresywnych komentarzy zapewne nie odważyliby się wypowiadać w taki sposób. Dostrzegam tu zresztą analogię właśnie do agresji drogowej. Wielu kierowców zakłada, że w razie czego szybko odjadą z danego miejsca i nie poniosą konsekwencji swojego zachowania. Prawdopodobieństwo, że zostaną rozpoznani, oceniają jako niewielkie.
W jaki sposób każdy z nas na własną rękę może sobie radzić z agresją na drodze?Myślę, że połową sukcesu jest już zdanie sobie sprawy z rozmiaru stresu i napięcia, jakie codziennie nam towarzyszy. Inaczej jakieś błahe zachowanie innego prowadzącego może stać się iskrą, która wywoła eksplozję. Kluczowe pojęcia to: empatia, życzliwość i wyrozumiałość – po prostu pozytywne interpretowanie zachowań innych użytkowników dróg. Należy strzec się nieracjonalnego zakładania, że zachowania innych są wrogie i wymierzone w nas.
Stres, o którym Pani wspomniała, skłania czasami do sięgania po alkohol. W ciągu ostatniego roku MPK zwolniło z tego powodu ponad dwudziestu pracowników, w tym wielu kierowców i motorniczych. Czy niektórzy z nich sygnalizowali wcześniej psychologowi swoje problemy?Pracownicy Spółki, w tym prowadzący, zgłaszają się do psychologa z różnymi sprawami, problemami, trudnościami, pytaniami. Niektóre z nich dotyczą radzenia sobie ze stresem, który towarzyszy codziennemu życiu czy powstaje w wyniku różnych zdarzeń życiowych. W grupie prowadzących dodatkowo dochodzi kwestia obciążenia psychicznego związanego z ponoszeniem dużej odpowiedzialności, jak również obciążenia psychofizycznego związanego z koniecznością funkcjonowania przez kilka godzin dziennie w stanie maksymalnego skupienia. Niektórzy ludzie radzą sobie z wewnętrznym dyskomfortem, napięciem, a nawet zmęczeniem sięgając po alkohol.
Osoby nadużywające alkoholu nie chcą lub nie umieją działać inaczej, tzn. posługiwać się konstruktywnymi strategiami radzenia sobie. W tym kontekście, w pracy z psychologiem chodzi właśnie o dobranie, wypracowanie, uruchomienie takich sposobów radzenia sobie ze stresem, napięciem czy innymi nieprzyjemnymi wewnętrznymi stanami, które będą konstruktywne.
Ważne, żeby nie stawiać znaku równości między stresem a nadużywaniem alkoholu. Stres jest ostatnio demonizowany, obwiniany o wywoływanie wielu negatywnych zjawisk czy stanów. Warto przy tym pamiętać o stresie pozytywnym, motywującym, który jest niezbędny do uruchomienia działania, ale też o tym, że skuteczne radzenie sobie ze stresem rozumianym negatywnie zwiększa zdolności adaptacyjne jednostki, czyli może ją wewnętrznie wzmacniać.