Nauka zachowania się w trudnych warunkach pogodowych to nieodłączny element każdego szkolenia nowych motorniczych. Nawet najlepiej wyszkolony motorniczy nie uniknie jednak wypadku, jeśli śliskim szynom będzie towarzyszyło nieodpowiedzialne zachowanie pieszych czy kierowców. Dlatego w tym roku MPK po raz pierwszy zaprosiło na szkolenie dziennikarzy, by przestrzegli przed konsekwencjami wydłużonej drogi hamowania tramwaju także innych uczestników ruchu.
Jesień i wiosna z dużymi opadami i wahaniami temperatur to na sieci tramwajowej okres szczególnie niebezpieczny. Pod wpływem warunków atmosferycznych i opadających z drzew liści (choć podobny efekt może wywołać zwykłe koszenie trawy przy torach) tworzy się wówczas zjawisko „śliskiej szyny”: radykalnie zmniejsza się przyczepność kół, co utrudnia zarówno rozpędzanie się, jak i zatrzymywanie. W idealnych warunkach droga hamowania 40-tonowego składu z prędkości 45-50 km/h wynosi około 50 metrów. Śliska szyna potrafi wydłużyć tę odległość nawet trzykrotnie.
Tramwaj w miejscu nie stanie
– Pierwszą oznaką jest dla nas zmiana koloru szyn na czarne – mówi instruktor jazdy tramwajem Mariusz Grochowski. – Zatrzymanie się w bezpiecznej odległości przed pieszym lub samochodem, który nagle wtargnie w takich warunkach na torowisko, to bardzo trudny problem. Należy przede wszystkim profilaktycznie zmniejszyć prędkość. Nauka prawidłowego hamowania na tzw. śliskiej szynie to stały element każdego kursu dla motorniczych. Przekazujemy motorniczym naszą wiedzę i pomysły, ale idealnego rozwiązania w takich warunkach tak naprawdę nie ma – przyznaje instruktor.
Przewoźnik postanowił w tym roku zorganizować pokaz prasowy szkolenia. Na jednym z dwóch równoległych torów na terenie zajezdni Telefoniczna polano szyny olejem, by zasymulować utratę przyczepności na skutek „śliskiej szyny”. Następnie na obu torach rozpędzono wagony do prędkości 40 km/h, a następnie kazano kursantom rozpocząć hamowanie w tej samej odległości przed wykonaną z tektury przeszkodą. Na „suchym” torze polecenie udało się wykonać bez problemu, tymczasem na „śliskim” uniknięcie zderzenia okazało się niemożliwe.
– Przesłanie kierujemy nie tylko do motorniczych, ale i do innych uczestników ruchu – wyjaśnia rzecznik MPK Sebastian Grochala. – Kierowcy, rowerzyści i piesi muszą wiedzieć, że tramwaj nie zatrzyma się w miejscu – dłuższa droga hamowania wynika z jego masy. Trzeba wziąć to pod uwagę, kiedy znajdujemy się w pobliżu torowiska i zamierzamy je przekroczyć. Zbliżając się do torów, powinniśmy zatem upewnić się, czy od którejś strony do przejazdu nie zbliża się tramwaj. Życie pokazuje, że do wielu groźnych sytuacji dochodzi z winy nieostrożności innych uczestników ruchu – przypomina rzecznik.
Większość taboru wciąż bez piasecznic
Do szczególnie niebezpiecznych miejsc należą te, w których tor sąsiaduje z parkiem lub innym skupiskiem drzew. Przyczepność pogarsza też duża wilgotność powietrza, często występująca w pobliżu zbiorników wodnych. Konkretne miejsca to np. ul. Zgierska przy Liściastej, końcówka linii na Stoki (w obu miejscach torowisko jest pochyłe), Ogrodowa przed pętlą Koziny, Konstantynowska przy parku na Zdrowiu, a także liczne odcinki tras podmiejskich.
Jednym z rozwiązań, których uczą się motorniczowie, jest hamowanie pulsacyjne, tak by nie dopuścić do zablokowania się kół i poślizgu. W zatrzymywaniu pomaga też korzystanie z piasecznic w tych wagonach, które są w nie wyposażone – jest to jednak zdecydowana mniejszość taboru MPK. – Piasecznic przez długi czas nie montowano podczas modernizacji, ponieważ konstrukcja wagonu 805Na, który jest podstawowym typem naszego taboru, jest słabo do tego przystosowany – tłumaczy prezes spółki Zbigniew Papierski. – Takiego rozwiązania nie przewidzieli jego konstruktorzy. Od kilku lat jednak zaczęliśmy montować piasecznice. Jest w nie również wyposażony nowy tabor, a także używane wagony niemieckie sprowadzane z zagranicy lub przejęte przez nas w 2012 r. od tramwajowych spółek podmiejskich – uzupełnia.
Pierwszymi 805Na, które wyposażono w piasecznice, były wyposażone w trzydrzwiowe pudła wagony zmodernizowane według standardu M14 (pierwszy taki skład, 1705+1707, wyjechał na linię latem 2014 r.). Zdecydowana większość osiemsetpiątek przeszła jednak remonty kapitalne przed tą datą.