fot. Matt Brown, lic. CC BY-SA 2.0 Wikimedia commonsBank Junction
W poniedziałek londyńscy taksówkarze na dwie godziny zablokowali Bank Junction, czyli jedno z najważniejszych skrzyżowań tamtejszego centrum miasta. Protestują przeciwko zakazowi wjazdu, który ma zacząć obowiązywać od kwietnia dla wszystkich pojazdów poza transportem publicznym. Sami uważają się za taki. Czy słusznie?
Bank Junction, to skrzyżowanie dziewięciu ulic, które wzięło swoją nazwę od mieszczącego się w pobliżu Bank of England. Władze miasta planują od kwietnia przeprowadzić pilotażowy, trwający 18 miesięcy test, w ramach którego przez skrzyżowanie nie będą mogły przejeżdżać samochody, taksówki i ciężarówki. Dozwolony będzie tam wyłącznie ruch autobusowy i rowerowy. Powód, to przede wszystkim bezpieczeństwo. Bank Junction ma złą sławę miejsca niebezpiecznego, szczególnie dla pieszych i rowerzystów. W czerwcu zginął tam rowerzysta przejechany przez ciężarówkę.
Taksówkarze postanowili zaprotestować. W poniedziałek kilkaset pojazdów zablokowało skrzyżowanie między 3:00 a 5:00 po południu, powodując paraliż tej części miasta. To już druga taka akcja. W czwartek również zablokowali Bank Junction w godzinach popołudniowego szczytu, czym zresztą mocno narazili się londyńczykom, którzy na długi czas utknęli w zakorkowanych autobusach, wracając z pracy do domu.
Zdesperowani rowerzyści
W wydanym w czwartek oświadczeniu związek zawodowy taksówkarzy (RMT) nazywa proponowane zmiany przykładem „katastrofalnego zarządzania londyńskimi drogami”, zwraca uwagę, że miasto pozwala na działalność Ubera, który korkuje londyńskie ulice, w efekcie autobusy stoją w korkach, metro jest zatłoczone, więc londyńczycy dojeżdżają do pracy na rowerach, „w geście desperacji, choć jest to niepraktyczne”.
Pomijając stosunek taksówkarzy do ruchu rowerowego i toczoną od długiego czasu wojnę z Uberem, w oświadczeniu znalazło się też mocne żądanie. „To czas by taksówki zaczęły być uznawane za rodzaj transportu publicznego i jako taki wspierane przez miasto”.
Takie żądanie wzbudziło gorący protest ze strony wydawcy serwisu CityMetric Johna Elledge’a, który w redakcyjnym komentarzu nazwał taką opinie absurdalną. „Taksówki nie są transportem publicznym, bo są po prostu za drogie” – wyjaśnia. „Nawet w Nowym Jorku, gdzie są o wiele tańsze od londyńskich, nikt by nie wpadł na taki pomysł. W Londynie są tak drogie, że stanowią wyłącznie przywilej bogatych, lub tych, którzy są na tyle pijani, by uznać je za substytut autobusu” – dodaje.
Czym jest taksówka?
Jak więc zaklasyfikować taksówki? Z pewnością to zjawisko nierozerwalnie związane z miastem, usługa niezupełnie prywatna, bo przez miasto licencjonowana, na wiele sposobów uprzywilejowana, a w wielu miejscach na świecie realizowana przez przedsiębiorstwa publiczne. Nie tylko w polskich miastach taksówki często mogą korzystać z buspasów i innych odcinków dróg zamkniętych dla „zwykłych” pojazdów, a także mają prawo do postoju tam, gdzie inni nie mogą się zatrzymywać. Wielokrotnie, zwłaszcza nocą, pełnią zastępczą rolę wobec autobusów, tramwajów czy metra.
Z drugiej strony taksówka to dużo droższe rozwiązanie niż transport publiczny, którego jedną z zasad jest powszechna dostępność. Na to zwrócił uwagę Elledge. Choć nie wszędzie ceny usług taksówkowych sięgają sufitu, jak w Londynie, to wszędzie nie każdego na nią stać. Sukces Ubera, z którym walczą taksówkarze, ale właściwie wszystkich inicjatyw quasi–taksówkowych, bierze się z niższej ceny. Również car-sharing porównywany jest przede wszystkim do cen przejazdów taksówkami.
Londyńscy taksówkarze są pewni swego i zapowiadają, że są gotowi protestować codziennie. Zastanawiając się czy wytrzymają to londyńczycy, warto rozważyć, czy mają rację.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.