Grupa mieszkańców i przedsiębiorców z krakowskiego Kazimierza zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego uchwałę o utworzeniu tam strefy czystego transportu. To pierwsze wykorzystanie przepisów zeszłorocznej ustawy. SCT działa od 5 stycznia.
SCT to narzędzie, którego mogą używać miasta na potrzeby walki ze smogiem i samochodowym tłokiem. W jej ramach można zakazać wjazdu do obszaru o gęstej zabudowie autom innym niż elektryczne, wodorowe i gazowe. Ustawa przewiduje też możliwość wjazdu m.in. dla mieszkańców.
W Krakowie przepisy ustawy wykorzystano, by zamknąć dla samochodów stosunkowo niewielki obszar Kazimierza. Miasto próbowało to zrobić wcześniej, ale skończyło się prawną przepychanką z wojewodą małopolskim.
Strefa utworzona 5 stycznia zastąpiła tę poprzednią. Kraków wprowadził stosowne przepisy na pół roku. W czerwcu urzędnicy przeanalizują efekty i zdecydują co dalej.
Póki co jednak będą musieli bronić jej przed sądem. Grupa krakowian uznała, że strefę utworzono niezgodnie z przepisami, że narusza ona swobodę prowadzenia działalności gospodarczej i prawa obywatelskie.
W pozwie wskazano szereg konkretnych przykładów, które według grupy skarżącej to rozwiązanie powinny podważyć SCT. Podnoszą m.in., że ustawa nie przewiduje półrocznego pilotażu strefy, wadliwie określono katalog wyłączeń od zakazu pomijając m.in. transport zwłok i pojazdy budowy. Brak możliwości wjazdu na Kazimierz samochodom osób, które tam nie mieszkają, ma utrudnić rodzinom starszych krakowian opiekę nad nimi. Brak takiej możliwości dla przedsiębiorców, który prowadzą działalność na Kazimierzu, ale siedzibę mają gdzie indziej będzie wobec nich niesprawiedliwe w stosunku do zarejestrowanych w tym miejscu. Mieszkańcom zostanie ograniczony dostęp do usług, jeśli nie dojadą do nich np. samochody dostawców jedzenia.
Krakowscy urzędnicy bronią rozwiązania, wskazując że szereg potencjalnych kłopotów jest wyolbrzymiony (np. wspomniany transport zwłok będzie traktowany jako stan wyższej konieczności), a sama strefa została wprowadzona zaledwie na próbę, na 6 miesięcy. Wojewoda, do którego zwrócili się wcześniej pozywający uznał pewne uchybienia w uchwale, ale nie są one według niego tak istotne, by wstrzymać jej wykonywanie.