Gdy posiadamy dobrze rozbudowaną sieć, najważniejszym staje się stałe zachęcanie mieszkańców do korzystania z transportu publicznego. Nie jest to łatwe zadanie, nie da się przekonać wszystkich z dnia na dzień. Należy jednak podkreślić – czasy, w których organizator transportu czeka na pasażerów z zakupionym w kiosku biletem minęły.
W ubiegłym roku podczas Kongresu Regionów, po prezentacji prowadzonej przez Pana Philipa Steina zasugerowałem, że nadszedł czas, by to miasta i organizatorzy transportu rozpoczęli działania skłaniające mieszkańców na korzystanie z transportu publicznego i pozostawienia auta. Wśród sposobów zaproponowałem, by organizatorzy transportu porozumiewali się z ośrodkami biznesowymi i biurowymi oferując bilety okresowe dla pracowników firm (może to być bonus pozapłacowy), jednocześnie pytając skąd dojeżdżają pracownicy. W przypadku wystąpienia odpowiednich przesłanek, np. wysokiej ilości zakupionych biletów okresowych oraz pokrywającego się zapotrzebowania transportowego wielu osób, powstaje możliwość tworzenia dodatkowych linii transferujących do tych miejsc.
Jak dotąd, w niewielkim zakresie, aktywnie pozyskuje pasażerów ZTM w Warszawie (brawo!). W styczniu już 18 firm miało umowę z organizatorem i kupowało okresowe bilety dla swoich pracowników. Być może jest to kropla w morzu potrzeb, ale w kontekście kilku lat może stać się istotną częścią budżetu przychodowego.
Zarządcy transportu publicznego muszą zacząć działać jak prywatne firmy, które klientów (czyli pasażerów) pozyskują. W ten sposób zdobędą środki na dodatkowe inwestycje, zapewni dogodniejszy i bardziej dostępny transport, ograniczy ruch samochodowy w mieście. Jednocześnie zapewniając sobie większą możliwość prognozowania przychodów. Pasażerowie natomiast skorzystają i po krótkim czasie odczują oszczędności we własnym portfelu. Idąc dalej, ten okresowy bilet może stać się znacznie większym benefitem, a miasto może oferować nie tylko przejazdy, ale wejścia do muzeów, czy innych atrakcji lokalnych.
Jak dodatkowo można promować transport publiczny? Badając potrzeby mieszkańców, organizując transport testowy, czy odpowiednio organizując parkingi
Załóżmy, że w efekcie tych działań aut będzie mniej. Czy będzie wtedy lepiej? Zależy to wyłącznie od odpowiedniego działania i odważnych decyzji. Chodzi o zwalnianie przestrzeni zajmowanej dotąd przez auta, na rzecz transportu publicznego oraz wieloosobowego (carpooling 3 lub 4+), pieszego i rowerowo-sprzętowego (hulajnogi, monocykle itp.). Dlaczego carpooling, a nie carsharing lub taxi? Gdyż aktualnie nie zmniejszą one ilości aut w ruchu (mogą powodować chwilowy wzrost, a spadek nastąpi dopiero w dłuższej perspektywie). Promować należy transport, który sprawia, że po miejskich ulicach zamiast 3 aut – będzie poruszać się jedno, już teraz.
Zwiększanie ilości pasów dla transportu publicznego poprawi przepustowość dróg, szybkość przejazdu i pozwoli na dalszy rozwój usług, zwiększanie ilości linii, czy częstotliwości przejazdu. Obniży jednocześnie atrakcyjność podróży autem prywatnym, a co za tym idzie uatrakcyjni transport publiczny. Będzie on skuteczniejszy niż transport indywidualny.
Dzięki temu możliwe będzie uniknięcie scenariuszy, w których niewykorzystywane pasy ruchu drogowego, będą atrakcyjną zachętą dla mieszkańców, by wrócić do korzystania z własnych aut. Miasta powinny dążyć do sytuacji, w której transport publiczny jest najszybszym sposobem przemieszczania się. Nie wystarczą do tego udogodnienia w autobusach (wifi, ładowarki usb, płatność kartą), ale realne działania w planowaniu ruchu miejskiego i rozszerzanie oferty przewozowej.
Mikołaj Kwiatkowski – Przedstawiciel pokolenia "Y", orędownik nowoczesnych technologii w transporcie publicznym. Regularny pasażer komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Zwolennik zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności w biznesie. Zawsze powtarza, że w transporcie publicznym najważniejszy jest pasażer. W firmie Trapeze Poland odpowiedzialny za marketing i kontakt z mediami.