Centrum Warszawy zatka się jeśli nie ograniczymy ruchu

Budowa metra wymusiła zamknięcie szeregu ważnych ulic w centrum miasta, w tym Prostej, Świętokrzyskiej i Targowej. – Zamknięcie ulic na czas budowy metra pokazuje, że nic takiego strasznego się nie wydarzyło. Tymi ograniczeniami zniechęcaliśmy potencjalnych kierowców do tego, by do śródmieścia przyjeżdżać samochodem. Nie mieli wyjścia, ale taka powinna być polityka miasta – przekonywał w RDC Patryk Zaremba z Forum Rozwoju Warszawy.

Władze miasta zdają sobie sprawę z konieczności uporządkowania ruchu i parkowania w obszarach śródmiejskich. – Musimy sobie jasno powiedzieć: nie można utrzymywać przeświadczenia, że do ścisłego centrum wszyscy dojedziemy samochodami, zwłaszcza biorąc pod uwagę nowe inwestycje i zabudowę placu Defilad. To nie jest kwestia tego, że prezydent czegoś chce bądź nie – to jest po prostu fizycznie niemożliwe. Po to modernizujemy centrum, żeby można było w wygodny sposób dotrzeć innymi środkami komunikacji – mówił Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.

Jaka będzie Targowa?

Do końca września mają zostać odtworzone ulice obecnie zajęte przez budowę metra. Na Prostej kierowcy zyskają drugą jezdnię. Znacznie większe zmiany nastąpią na Świętokrzyskiej, która na odcinku od Marszałkowskiej do Nowego Światu będzie zwężona do jednego pasa w każdą stronę. – To zupełnie zmienia się charakter i klimat ulicy. Ulica stanie się bardziej przyjazna dla pieszych, rowerzystów, a mniej dla kierowców samochodów osobowych. Jest to zgodne z polityką władz miasta, zgodnie z którą staramy się stopniowo, szczególnie w samym ścisłym centrum, ruch samochodowy ograniczać na rzecz ruchu pieszego. Po to budujemy metro. Dzięki niemu dostępność Świętokrzyskiej zdecydowanie się poprawi – wskazywał Wojciechowicz. Ponadto na Świętokrzyskiej ma być więcej zieleni. – Nie jest to proste z uwagi na infrastrukturę podziemną – zaznaczył jednak wiceprezydent.

Jeszcze nie wiadomo do końca, jak będzie wyglądać Targowa, będąca główną ulicą Pragi. – Też na pewno zdecydowanie ładniej – powiedział na wstępie Jacek Wojciechowicz. – Toczymy dyskusję nad ostatecznym kształtem ulicy po jej otwarciu. Ścierają się dwa poglądy: zostawić w przekroju, w jakim była i żeby wykorzystać okazję do ograniczenia ruchu na Targowej poprzez zawężenie jezdni o jeden pas i oddanie tej przestrzeni dla ruchu pieszego i rowerowego. Przy okazji jest też kwestia ograniczenia liczby miejsc parkingowych – obecnie są głównie prostopadłe, a przy ograniczeniu ruchu musiałyby być równoległe, co oznacza likwidację połowy miejsc. Jest taki kierunek, żeby – gdy komunikacja jest już docelowa – żeby przestrzeń miejska była bardziej przyjazna dla pieszych, a nie tylko dla ruchu samochodowego – mówił Wojciechowicz.

Społecznicy chcieliby bardziej radykalnych zmian dla tej praskiej arterii. – Według naszego projektu ulica miałaby po dwa pasy w każdą stronę, parkowanie byłoby przeniesione z chodników na jezdnię. Byłoby to parkowanie równoległe. Po obu stornach zmieściłyby się pasy ruchu dla rowerów – referował projekt Tomasz Peszke z Praskiego Stowarzyszenia Mieszkańców Michałowa.

Społeczeństwo się bogaci

Zapowiedzi i pomysły ograniczania ruchu budzą wiele obaw i zastrzeżeń ze strony mieszkańców. Jeden z nich podkreślał, że społeczeństwo się bogaci, więc ludzie będą mieć więcej samochodów. Jego zdaniem nie należy nikogo zmuszać do rezygnacji z samochodu – jeżeli dana ulica się zakorkuje, to kierowcy sami wybiorą alternatywne rozwiązania. – Sam jestem kierowcą, bardzo lubię jeździć samochodem, ale nie w korku. Jeśli nie ograniczamy ruchu, to on będzie się tylko zwiększał. Liczba celów podróży jest coraz większa. Przepustowość ulic jest ograniczona. Jeśli wytyczymy dwa nowe pasy na Marszałkowskiej czy Alejach, to i one się zapełnią i będą stały. Musimy zrozumieć, że po to robimy komunikację, żeby nie tam nie wprowadzać niepotrzebnego samochodowego ruchu – przekonywał Jacek Wojciechowicz.

Społecznicy zauważyli, że korzystanie z samochodu wcale nie jest wyznacznikiem zamożności. – Najbogatsze społeczeństwa nie jeżdżą po mieście samochodami (np. zielone Vancouver) – wskazał Patryk Zaremba. Wiceprezydent Wojciechowicz przytaczał natomiast przykład Berlina, gdzie liczba samochodów w przeliczeniu na mieszkańca jest znacznie niższa.

– Jedynym rozwiązaniem prowadzącym do rewitalizacji śródmieść jest zmniejszenie obciążenia wywołanego nadmiernym zatłoczeniem ruchem samochodowym. Nie ma innego sposobu, żeby śródmieścia odżyły niż limitowanie liczby samochodów – przekonywał Tomasz Peszke.

Cała audycja dostępna tutaj