W piątek w Krakowie komunikacja miejska była darmowa dla kierowców samochodów. To jeden ze środków jakie miasto podejmuje by walczyć ze smogiem. W stolicy przez cały dzień panoramę miasta spowijała mgła, ale żadnych kroków by temu przeciwdziałać nie podjęto.
W grudniu zeszłego roku Kraków przyjął uchwałę antysmogową. Jej najgłośniejszym elementem było uprawnienie osób legitymujących się dowodem rejestracyjnym samochodu, do bezpłatnego podróżowania komunikacją miejską jeśli dzień wcześniej wskaźniki stężenia zanieczyszczeń w powietrzu przekroczą określony poziom. W ciągu ostatniego roku władze miasta już z tego korzystały. Również w ten piątek komunikacja miejska była dla kierowców darmowa. Sens tego działania jest prosty. Jeśli kierowca wsiądzie do autobusu lub tramwaju, to zostawi samochód w garażu. A to właśnie auta są jedną z dwóch głównych, poza piecami węglowymi, przyczyną powstawania smogu.
Kraków jest tym polskim miastem, które ma ze smogiem największy problem. Poza duża ilością wspomnianych pieców, nie pomaga mu też ukształtowanie terenu (położenie w niecce) i bliskość dużych zakładów przemysłowych, w tym Nowej Huty. Warszawa problem ze smogiem ma mniejszy, ale też duży. W piątek w stolicy Pałac Kultury był właściwie niewidoczny. Warszawski Alarm Smogowy, pozarządowa organizacja walcząca o czystość powietrza, od rana ostrzegała o smogu i wytykała władzom stolicy bezczynność. Z kolei Krystyna Barańska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, który mierzy jakość powietrza, przekonywała w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że to co widzieliśmy za oknami to mgła a nie smog. Normy czystości powietrza nie zostały przekroczone.
Na stronie WIOŚ można zresztą
prześledzić dynamiczną mapę zanieczyszczenia powietrza przez PM 2,5 oraz PM 10 (to oznaczenia cząstek stałych w powietrzu, które składają się na smog, liczby oznaczają średnicę cząstek w mikrometrach). Pokazuje ona – w uproszczeniu – stężenie smogu co godzinę. Wyraźnie na niej widać, że jakość powietrza znacząco pogarsza się rano, by wrócić do normy ok. godziny 9., potem znów pogarsza się po południu, by uspokoić się wieczorem. W stolicy źle oddycha się w szczytach komunikacyjnych. Żeby jednak uznać sytuację za niebezpieczną normy muszą zostać w wyraźny sposób przekroczone średnio w ciągu doby. To stało się wczoraj w Krakowie, ale nie stało się w Warszawie. Barańska tłumaczy, że w całym 2016 r. taka sytuacja miała miejsce w stolicy tylko raz i tylko w jednej stacji pomiarowej, przy Alei Niepodległości.
– Problem występuje praktycznie w całej Polsce, od największych aglomeracji po małe miejscowości. Smog słusznie kojarzymy z Krakowem, ale warto wiedzieć że w wielu małopolskich miejscowościach w sezonie grzewczym stężenia zanieczyszczeń bywają znacznie wyższe niż pod Wawelem. Między innymi ze względu na ukształtowanie terenu, wyjątkowo źle jest zazwyczaj na terenach górskich i wyżynnych –
mówił nam kilka miesięcy temu w rozmowie Jakub Jędrak z Polskiego Alarmu Smogowego. – Miejscowości Górnego Śląska też znajdują się w niechlubnej "smogowej czołówce". Źle jest również w łódzkiem oraz na Mazowszu, na przykład w podwarszawskich miejscowościach, takich jak Otwock czy Legionowo. Sama Warszawa, jak na europejską stolicę, ma bardzo mocno zanieczyszczone powietrze – dodawał.