Warszawa: Nie będzie Veturilo na Pradze Południe, ani w Ząbkach

Akcja zorganizowana na Facebooku „Chcemy Veturilo na Grochowie” liczy już ponad 600 osób. Ponad 700 osób popiera akcję „Veturilo w Ząbkach”. Ich zapał studzi jednak pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. komunikacji rowerowej. Jak przypomina urzędnik, „praktycznie w każdym mieście na świecie posiadającym system roweru publicznego, służy on przede wszystkim uzupełnieniu komunikacji miejskiej. Dedykowany jest obszarom centralnym miast, silnie zurbanizowanym, o dużej ilości celów podróży i jednocześnie o największych problemach komunikacyjnych. Po półtorarocznym doświadczeniu możemy z całą stanowczością uznać te założenia za słuszne”.

Co to znaczy, że założenia są słuszne? Według pełnomocnika po uruchomieniu dodatkowych stacji i rowerów dzienna liczba wypożyczeń co najwyżej utrzymała się na tym samym poziomie. M.in. dlatego Grochów czy Gocław nie mogą liczyć na stacje, które mogłyby powstać na terenie tych dzielnic.

Zasięg obszaru centralnego nie obejmuje Wiatracznej

„W Warszawie, zgodnie ze studium koncepcyjnym wykonanym przez Biuro Drogownictwa i Komunikacji, zasięg obszaru centralnego wyznaczają z grubsza ulice Słomińskiego, al. Jana Pawła II, Towarowa, Grójecka, Batorego, al. Zieleniecka, Targowa i Jagiellońska. Dodatkowo system miał połączyć stacje metra z kampusami akademickimi na Bielanach i Ursynowie.

Dzięki finansowaniu ze strony dzielnic oraz podmiotów komercyjnych stacje roweru publicznego pojawiły się na Bemowie, Białołęce, Targówku, Wilanowie, Włochach, a w większym zakresie niż planowano na Bielanach, Ursynowie, Ochocie, Żoliborzu i Woli” – argumentuje dalej pełnomocnik rowerowy.

Mieszkańcy Pragi Południe czują się poszkodowani. Ich zdaniem druga najliczniej zamieszkana dzielnica miasta pozostaje białą plamą rowerowych aspiracji stolicy, szczególnie biorąc pod uwagę rozciągnięcie sieci roweru miejskiego z południa na północ. „Jedyne, co odróżnia nas od Woli, Ochoty, Mokotowa czy Żoliborza jest fakt, że od Śródmieścia oddziela nas rzeka, a nie tylko granica na mapie” – oburzają się mieszkańcy Pragi. „Rozciągnięcie sieci z północy na południe wynika z położenia kampusów akademickich oraz zaangażowania dzielnic, które dopłaciły za dodatkowe stacje” – broni się pełnomocnik ds. komunikacji rowerowej.

Praski problem nie tylko z Veturilo

„Błędne jest to założenie, że obszar centralny jest od Towarowej do Targowej. Odpowiednikiem Towarowej na praskim brzegu ma być obwodnica Śródmieścia (Żaba – Wiatraczna), więc obszar centralny powinien kończyć się gdzieś na torach kolei obwodowej wzdłuż których pobiegnie obwodnica. Z tego błędnego założenia wynika mnóstwo problemów Pragi, nie tylko ten z Veturilo” – oburza się inny czytelnik facebookowego profilu pełnomocnika.

Wszystko wskazuje na to, że na prawym brzegu Wisły od strony Pragi Południe Veturilo nie będzie. Urzędnicy traktują bowiem okolice ronda Wiatraczna jak obszary peryferyjne Warszawy i na zmianę tego myślenia póki co nie ma co liczyć. W ubiegłorocznym wywiadzie dla serwisu Twoja-praga.pl Artur Tondera z ZTM przyznał, że rondo Wiatraczna jest po prostu za daleko. „Stacje peryferyjne nie dość, że nie obsługują Śródmieścia, a więc docelowego obszaru dla systemu roweru miejskiego, to mają tę okropną „wadę”, że „wysysają” rowery ze Śródmieścia. Dużo osób po południu, wracając z pracy, jedzie na przedmieścia i potem na stacji, która ma 30 stojaków jest przypiętych 100 rowerów... Tak naprawdę jakbyśmy chcieli ten system lepiej wykorzystać to musielibyśmy dodać dwa razy tyle stacji na tym samym obszarze czyli w Śródmieściu a nie na Pradze Południe”. Społecznicy jednak nie odpuszczają, a wypowiedź Tondery skomentowali dość dosadnie „Ciekawe, czy od tego czasu Panu Arturowi zdarzyło się zabłądzić na nasze suburbia, czy może bał się biegających po ulicach niedźwiedzi...”.