Od dłuższego czasu ciągnie się postępowanie ws. wyłonienia koncesjonariuszy dla budowy parkingów podziemnych w kilku lokalizacjach w Warszawie. Prywatne podmioty stawiają trudne dla miasta warunki. – Poczekajmy do końca czerwca – zobaczymy, czy oferty są realne. Wyraziłem przekonanie, że jeżeli kolejne postępowanie nie przyniosłoby pożądanych skutków, trzeba będzie rozważyć inne sposoby wybudowania tych parkingów – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.
W 2011 r. miasto ogłosiło zamiar poszukiwania partnerów prywatnych do sfinansowania, zaprojektowania i budowy parkingów podziemnych, a następnie zarządzania nimi przez określony w umowie okres. Zaproponowane po analizach lokalizacje obejmowały pl. Powstańców Warszawy, pl. Trzech Krzyży, pl. Wilsona (pod Słowackiego), ul. Emilii Plater, Wybrzeże Gdańskie (pomiędzy ul. Bugaj a Mostową), pl. Konstytucji, pl. Bankowy i Rynek Mariensztacki. Głównym celem budowy parkingów podziemnych w Warszawie miało być uwolnienie przestrzeni publicznej zajmowanej przez parkingi naziemne. Każdy z obiektów miał posiadać od 200 do 1000 miejsc parkingowych – w sumie mogło powstać 2,5 tys. nowych miejsc parkingowych. Wartość przedsięwzięcia szacowana była na 400 mln zł.
Deadline: koniec czerwcaPostępowanie o koncesję ogłoszono w październiku 2012 r. z zamiarem zakończenia negocjacji w 2013 r. i rozpoczęcia budowy pierwszych obiektów w 2015 r. Na początku zgłosiło się sześciu chętnych, ale do dzisiaj nie zakończono całego postępowania. – W tej chwili trwa postępowanie na wyłonienie prywatnego podmiotu, który byłby zainteresowany budową parkingów podziemnych. Poczekajmy do końca czerwca – zobaczymy, czy oferty są realne i będą mogły zostać zrealizowane w przyszłości – mówi Jacek Wojciechowicz, wiceprezydent Warszawy.
Miasto analizuje też warianty alternatywne, m.in. budowę obiektów własnymi siłami. – Po tych ofertach będziemy mogli ocenić w jakiej jesteśmy sytuacji – czy ponownie oferty w żaden sposób nie spełniają oczekiwań miasta. Wyraziłem przekonanie, że jeżeli kolejne postępowanie nie przyniosłoby pożądanych skutków, czyli nie udałoby się wyłonić tego podmiotu, trzeba będzie rozważyć inne sposoby wybudowania tych parkingów – mówi Wojciechowicz.
Problemy z koncesją na parkingiBudowanie parkingów podziemnych na zasadzie koncesji jest obarczone wieloma problemami. – Chciałem przypomnieć, że już kilku prezydentów Warszawy próbowało w taki sposób te parkingi podziemne budować. To nie jest problem tylko Warszawy, ale ogólnopolski. Pewne nasze uwarunkowania prawne powodują, że taka budowa komercyjna stoi pod znakiem zapytania – wyjaśnia wiceprezydent. Jak dodaje, ogólnie projekty w partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) nie są ochoczo realizowane.
Jednym z problemów w przypadku parkingów są
odgórnie ustalane opłaty za parkowanie, na które samorządy nie mają wpływu. Przy niskich opłatach na powierzchni prywatnym podmiotom nie opłaca się realizować drogich obiektów podziemnych. – Z tego powodu, żeby zagwarantować sobie zyskowność projektu, koncesjonariusze, którzy składają oferty, mają daleko idące oczekiwania od miasta, tzn. likwidacji miejsc parkingowych w promieniu 600-700 m od tego parkingu. Nie zważając przy tym już na czynnik mniej ekonomiczny, a bardziej społeczny – jak chociażby to, żeby zagwarantować okolicznym mieszkańcom niezbędną liczbę miejsc do parkowania. Te kłopoty powodują, że te przedsięwzięcia nie zamykają się w prosty sposób finansowo – wyjaśnia Jacek Wojciechowicz.
Parkingi zwrócą się tak czy inaczejWiceprezydent jest spokojny o koszty projektu. – W obu przypadkach to przedsięwzięcie – czy będzie to robił prywatny koncesjonariusz, czy miasto – powinnno się sfinansować. Jednak w przypadku samych przedsiębiorców samofinansowanie to za mało, potrzebny jest też zysk. W przypadku, gdy za tym przedsięwzięciem stoi budżet miasta można sobie wyobrazić sytuację, że ten zysk jest mniejszy – przekonuje Wojciechowicz.