Gorzów Wielkopolski myśli nad podwyżką cen biletów dla zbilansowania budżetu komunikacji. Urzędnicy przekonują: pasażerowie powinni w większym stopniu dokładać się do komunikacji, tym bardziej, że jest ich coraz mniej.
W tym roku Gorzów Wielkopolski wyda 41 mln zł na komunikację, z czego 43% to wpływy ze sprzedaży biletów. Urzędnicy miejscy przekonują, że podwyżka jest konieczna – mimo zatwierdzenia budżetu na 2014 r. – dla zachowania poziomu usług na dotychczasowym poziomie. Gra idzie o dodatkowe 600 tys. zł – tyle miałyby wzrosnąć wpływy do budżetu. Pieniądze miałyby też pomóc w przygotowaniu się do realizacji przedsięwzięć inwestycyjnych określonych w
ambitnym planie transportowym.
Zdaniem włodarzy pasażerowie powinni w większym stopniu dokładać się do kosztów funkcjonowania komunikacji, tym bardziej, że liczba pasażerów spada. Jak wylicza Ratusz, w 2002 r. na podstawie wyniku sprzedaży biletów w Gorzowie i gminach ościennych zarejestrowano 33,3 tys. przejazdów, podczas gdy w 2012 r. liczba ta wyniosła 20,8 tys. Wg prognoz rok 2013 zamknie się wartością 19,8 tys. Od 2008 r. w ciągu czterech lat spadek liczby pasażerów wyniósł aż 24%, jednocześnie liczba samochodów wzrosła o 18%.
Jak zaproponował prezydent Tadeusz Jędrzejczak, ceny biletów jednorazowych miałyby wzrosnąć z 2,90 zł do 3,20 zł, a miesięcznych z 92 do 96 zł. – Musimy wziąć pod uwagę urealnienie rosnących wydatków – mówi Stefan Sejwa, wiceprezydent miasta. Urzędnicy podkreślają, że spore koszty generują tramwaje, których
mieszkańcy tak bronili. – Musimy porównywać się do miast, które mają komunikację mieszaną – autobusowo-tramwajową. Pociągokilometr za przejazd tramwaju to jest rząd wielkości 12,30-12,40 zł, w przypadku autobusu jest to o połowo mniej. Średnio tramwaj nie zabiera za wyjątkiem godzin szczytowych większej liczby pasażerów niż autobus – wskazuje Tadeusz Tomasik, dyrektor wydziału transportu. Dodaje zarazem, że Gorzów należy do miast o najniższych biletach spośród tych, które posiadają komunikację tramwajową.
Na razie Gorzowianie mogą spać spokojnie: projekt został z powrotem odesłany do komisji. Radni proponują wprowadzenie biletów czasowych czy na krótkie dystanse. Wiadomo już, że takim pomysłom sprzeciwiają się miejscy włodarze, którzy przekonują, że Gorzów jest zbyt małym miastem na takie rozwiązania – przedstawiciele miejskiego przewoźnika obawiają się, że skończyłoby się to mniejszymi wpływami, co przekłada się na problemy z finansowanie komunikacji. Urzędnicy będą teraz dokładniej przyglądać się rozwiązaniom z innych miast.
Podniesieniem cen biletów można doraźnie załatać budżet, choć – co pokazują przykłady Warszawy i Poznania – nie jest to takie pewne. Zestawienie jednak podwyżek ze spadkiem liczby pasażerów pokazuje, że w Gorzowie Wielkopolskim brakuje myślenia o komunikacji i co zrobić, żeby zwiększyć atrakcyjność transportu zbiorowego. Mieszkańcy wybierają samochód nie bez powodu – zazwyczaj dlatego, że stan dróg poprawia się szybciej niż komunikacja, nie wspominając o kosztach i komforcie. Wzrost liczby aut zdaje się nie niepokoić urzędników. Wręcz przeciwnie, planowane są kolejne inwestycje drogowe, w tym poszerzenie np. ul. Kostrzyńskiej – według zapowiedzi to właśnie poprawa układu drogowego ma rozwiązać problemy komunikacyjne tej części miasta, a nie modernizacja przebiegającej tym ciągiem linii tramwajowej. Oby w pewnym momencie urzędnicy nie stwierdzili, że nie opłaca się inwestować w tramwaje, bo korzysta z nich coraz mniej osób…