Miliardy złotych, jakie daje Unia Europejska na inwestycje w Polsce, kuszą, by realizować szalone i bezsensowne przedsięwzięcia. Takie jak kolejka linowa z Koszalina do Mielna. Proponuję, dosłownie i w przenośni, zejść na ziemię i poszukać innych priorytetów inwestycyjnych – pisze w felietonie Paweł Rydzyński, dziennikarz „Rynku Kolejowego” i „Transportu Publicznego”.
Być może kolejka linowa do Mielna byłaby atrakcją na miarę kolejki na Kasprowy Wierch. Ale już nawet nie chodzi o to, że sezon w górach trwa 10-11 miesięcy w roku, a nad morzem – przy dobrych wiatrach 2,5-3 miesiąca. Dlatego też mam nadzieję, że mimo wszystko nie znajdą się unijne środki pomocowe na to działanie. Nie dlatego, że rozwój turystyki nie jest ważny. Ale dlatego, że nie można porywać się na tego rodzaju przedsięwzięcia, kiedy nie są rozwiązane sprawy znacznie bardziej przyziemne niż linowa kolejka.
Wykorzystajmy perspektywę 2014-20 na dokończenie pozytywistycznej pracy u podstaw. Później, jeśli starczy pieniędzy, bierzmy się za romantyczne, księżycowe projekty.
Cały felieton
można przeczytać tutaj.