Radni warszawskiej Ochoty postanowili uczcić tegoroczne stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, obiecując mieszkańcom… 100 nowych miejsc parkingowych. – Wydział infrastruktury będzie weryfikował zgłoszenia od mieszkańców i jeśli nie będzie przeciwwskazań do utworzenia nowego miejsca parkingowego, będziemy szli na rękę – mówi w serwisie tvnwarszawa.pl rzeczniczka urzędu dzielnicy, a aktywiści miejscy załamują ręce i pytają, czy to nie jest fake news.
„Polsko, lecz ciebie błyskotkami łudzą.” – napisał na twitterze prezes Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel, komentując informację tvnwarszawa.pl o pomyśle radnych dzielnicowych. Koncepcja 100 nowych parkingów ma być efektem dwuletniej pracy komisji powołanej przez radę dzielnicy, która miała się zająć nadmiarem słupków stawianych na tamtejszych ulicach.
Radni doszli do wniosku, że słupki przeszkadzają w parkowaniu. A ponieważ większość z nich nie leży w gestii władz dzielnicowych, postanowili pomóc kierowcom w inny sposób. Czekają na informacje od mieszkańców, gdzie można by wyznaczyć miejsca parkingowe i zapowiadają, że w miarę możliwości będą tam wyznaczane.
Opinie pół na półRzeczniczka urzędu dzielnicy Monika Beuth–Lutyk, dopytywana o szczegóły przyznaje jednak, że opinie wśród mieszkańców są podzielone. – Jeśli ktoś nie może przejść z wózkiem, bo chodnik jest zastawiony samochodami, to domaga się, by słupki stawiać. Z drugiej strony Ochota cierpi na drastyczny brak miejsc postojowych i słupkowania często budzą wątpliwości – tłumaczy.
Trudno nie zorientować się, że w jednej z centralnych dzielnic miasta trudno znaleźć „wolną przestrzeń” na miejsce parkingowe. Wyznaczyć je można tam, gdzie dziś jest chodnik, trawnik lub drzewo. W dodatku 100 miejsc do parkowania to ułamek, jeśli chodzi o liczbę samochodów na Ochocie, za to duży kawał przestrzeni miejskiej, który zajmą samochody.
Słupki odgradzające ulicę od chodnika, to sposób organizacji przestrzeni miejskiej nielubiany przez właściwie każdą grupę jej użytkowników. Niedawno
szef warszawskiego ZDM–u Łukasz Puchalski tłumaczył, że jego instytucja bardzo niechętnie, ale jednak stawia słupki w pobliżu przejść dla pieszych, bo to jedyne skuteczne działanie, które zapobiega przed parkowaniem w niebezpiecznej bliskości przejść dla pieszych. Dzięki temu mniej osób gnie w wypadkach w takich miejscach, co potwierdzają statystyki.
To nie miejsc jest za mało…Cała Warszawa, nie tylko Ochota, jest zastawiona parkującymi samochodami, choć Strefa Płatnego Parkowania Niestrzeżonego liczy w polskiej stolicy ponad 30 tys. miejsc. Rzecz w tym, że aut w Warszawie jest po prostu zbyt dużo (ponad 900 na tysiąc mieszkańców, to trzy razy wyższy odsetek niż w Berlinie), a zamrożone ustawowo bardzo niskie stawki za parkowanie w ogóle nie skłaniają kierowców do większej rotacji na miejscach parkingowych, czy do zamiany auta na komunikację publiczną. Przepisy mające podnieść (i pozwolić na podnoszenie w przyszłości) stawki za parkowanie dopiero są opracowywane.
Problemem w skali kraju, ale w Warszawie szczególnie, jest zresztą nie tylko bardzo tanie parkowanie, ale wręcz parkowanie za darmo. Kontroler może sprawdzić, czy auto ma bilet parkingowy za szybą i ewentualnie wypisać 50-złotowy mandat (dla porównania kara za jazdę bez biletu to 266 zł), ale tylko w przypadku samochodu, który stoi na wyznaczonym miejscu w SPPN. Jeśli kierowca stanie na chodniku poza miejscem parkingowym – nie płaci.