Sneckdown, czyli co nam mówią śnieżne zaspy na drogach. Opady śniegu, choć powodują ogromne utrudnienia komunikacyjne, mogą być tez bardzo pomocnym narzędziem w kształtowaniu przestrzeni publicznej. Jak na dłoni widać bowiem, bez skomplikowanych analiz i wyliczeń, które powierzchnie niepotrzebne samochodom da się odzyskać dla innych użytkowników miast.
Generalnie intensywne opady śniegu powodują sporo zamieszania na drogach, doprowadzając do opóźnień czy niebezpiecznych sytuacji ruchowych. Mogą też zostać wykorzystane do pokazania, w jaki sposób… poprawić bezpieczeństwo na drogach, zwłaszcza jeżeli chodzi o pieszych. Zjawisko to – nabierające popularności za oceanem – otrzymało już określenie „sneckdown”, co jest nawiązaniem do słowa neckdown, odnoszącego się do zwężeń jezdni w rejonie skrzyżowań i skrętów, gdzie występuje duży ruch pieszy. Dzięki tym swoistym antyzatokom zmniejsza się dystans, który piesi muszą pokonać, aby przejść na drugą stronę – poprawia się też ich widoczność.
– Śnieg jest niemal jak kalka. A co ważniejsze – jest darmowy w przeciwieństwie do kosztownych analiz. Kiedy rzuci się pryzmy śniegu na siatkę ulic wyraźnie widać, w jaki sposób ludzie lepiej mogą wykorzystywać przestrzeń ulicy – mówi Clarence Eckerson Jr z organizacji StreetFilms dokumentującej i promującej ulice oraz rozwiązania przyjazne dla pieszych i rowerzystów. Jak wyjaśnia, śnieg pozwala na określenie charakterystyki i strumieni ruchu.
Zazwyczaj śnieg spychany jest właśnie na pobocza. – Gdy śnieg gromadzi się na skrzyżowaniach wyraźnie widać, gdzie można byłoby umieścić antyzatokę. Samochody, mimo mniejszej przestrzeni, nadal mogą skręcać, tak jak autobusy szkolne czy śmieciarki. Z tą różnicą, że kierowcy jadą wtedy wolniej i ostrożniej, mniej ścinając zakręty – wyjaśnia Eckerson.
fot. @glenn_mcan (Twitter)
Śnieg pokazuje wyraźnie powierzchnie jezdni, których samochody nie potrzebują i w których mogłyby pojawić się np. wysepki uspokajające ruch. Jeden z blogerów w Filadelfii wybrał się na początku miesiąca po obfitych opadach śniegu na spacer – ciekawych obserwacji dostarczyła mu aleja East Passyunk, która z innymi ulicami krzyżuje się pod kątem. Jednak łuki są ścięte, aby zmaksymalizować przestrzeń dla kierowców i ułatwić skręcanie. Okazało się po opadach śniegu, że w niektórych miejscach samochody prawie w ogóle nie skręcają, a na pewno nie potrzebują tyle miejsca – można byłoby je odzyskać z korzyścią dla pieszych, tworząc placyki i skwery bez większej straty dla zmotoryzowanych.
fot. blog
This Old City