– W ciągu 3,5 roku mieliśmy kilka „fal” związanych z problemami technicznymi. Ale pamiętajmy, że te rowery były wypożyczane już ponad 5 mln razy. W związku z tym po prostu się zużywają i dochodzą do granic technicznej amortyzacji – mówi nam prezes Nextbike’a, operatora warszawskiego Veturilo, Tomasz Wojtkiewicz. Tłumaczy tegoroczne awarie rowerów i wyjaśnia, co się może zmienić po przyszłorocznym przetargu na nowego operatora.
Jakub Dybalski: Tandemy i VeturilKo to próby zrobienia dobrego wrażenia przed przyszłorocznym przetargiem na obsługę systemu rowerowego w Warszawie?
Tomasz Wojtkiewicz, prezes Nextbike: To testowanie rozwiązań, które mogą się znaleźć w tym przetargu. Warszawa ma jeden z największych systemów w tej części Europy. Dziś to 3 tys. rowerów, a z rozmów z miastem wiemy, że może ich być więcej, bo zapotrzebowanie ze strony kolejnych dzielnic jest bardzo duże. Z mojego punktu widzenia najważniejszym czynnikiem, który powinien decydować o wyborze operatora, powinno być doświadczenie. Zarządzanie systemem składającym się ze 100 lub 200 rowerów, a takim na 4–5 tysięcy to kompletnie inna historia. My się wszystkiego uczyliśmy razem z miastem. Ta branża działa w Polsce od 2011 r., ale Warszawa jest specyficzna ze względu na swoją skalę. Dodatkowe rzeczy, jak tandemy, czy małe rowerki, są wzbogaceniem oferty, ale kluczowe jest właśnie doświadczenie.
W tym roku narzekań na Veturilo jest więcej niż w latach poprzednich. Warszawiacy wytykają wam, że rowery na stacjach są popsute, terminale źle działają. Macie z tym w tym roku większy problem?
W ciągu tych 3,5 roku mieliśmy kilka takich „fal” związanych z problemami technicznymi. Ale pamiętajmy, że te rowery były wypożyczane już ponad 5 mln razy. W związku z tym po prostu się zużywają i dochodzą do granic technicznej amortyzacji. W tym roku istotnie był problem z łańcuchami, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, i chyba warszawiacy to potwierdzą, że został rozwiązany. Być może niedługo znów coś się zdarzy, ale każdy problem staramy się określić i szybko rozwiązać. Na początku np. mieliśmy kłopot z koszykami, w których notorycznie siadano, a często je kradziono. Teraz są oznaczone naszym logo i problemu nie ma. To nie jest więc tak, że mamy jakąś obniżkę formy.
Tomasz Wojtkiewicz, fot. Nextbike
Zwiększyliśmy ilość osób serwisujących rowery. W tym momencie po stolicy jeżdżą cztery duże samochody i kilka małych. Dodatkowo mamy serwis mobilny, który naprawia rowery na stacjach. To kilkunastu pracowników, którzy sami poruszają się na rowerach i naprawiają drobne usterki, które nie wymagają zawiezienia roweru do bazy. W tym roku powiększyliśmy dwukrotnie dyspozytornię. Uzbrajamy te stacje, w których mieliśmy największy problem z wandalizmem w monitoring. W dodatku zacieśniamy już od zeszłego roku współpracę z firmą ochroniarską. Cały czas się uczymy. To są rzeczy których, gdy ruszaliśmy z systemem, nie byliśmy w stanie przewidzieć, a dziś to doświadczenie jest dla nas bezcenne.
Dyrektor Łukasz Puchalski zaznacza, że po kilku latach technologia w wielu elementach jest już przestarzała. Co się może zmienić po przyszłorocznym przetargu?
Pamiętajmy, że kontrakt został pomyślany na 4,5 roku. Ten technologiczny problem można rozwiązać na dwa sposoby. Albo skrócić nowy kontrakt, albo założyć dużo większą wymianę rowerów na nowe, co wiąże się z kosztami. Miasto zdecyduje. Co do tego, co czeka system, to same rowery chyba zmienią się w niewielkim stopniu. Moim zdaniem tym lepiej, im rowery są prostsze. Natomiast dla systemu cztery lata to przepaść. Dopiero co wdrożyliśmy system w Poznaniu, który w porównaniu z Warszawą jest o generację lepszy. Stacje wyposażone są w ekrany dotykowe, na których można zmieścić zdecydowanie więcej funkcji. Siatkę rowerów można połączyć z siatką komunikacji miejskiej, a dla mnie od zawsze rower miejski jest częścią, czy uzupełnieniem, komunikacji zbiorowej. Wprowadziliśmy też możliwość płacenia kartą stykową i bezstykową, czego w Warszawie nie ma, a co otwiera system na nowych klientów, przede wszystkim turystów, którzy mogą się w ten sposób błyskawicznie zarejestrować. Mamy też plan, by stacje mogły pełnić rolę hot spotów. W końcu myślimy o tym jak wykorzystać system do mierzenia – przynajmniej w części – ruchu rowerowego. Wiązałoby się to z instalacją GPS oraz stworzeniem narzędzia analitycznego.
W warszawskim przetargu będziecie pewnie rywalizować z BikeU, z którym już się kilka razy starliście, a ewentualni inni rywale? Dlaczego w Polsce jest tak mało operatorów rowerowych? Trudna branża?
Nie jest łatwa. Głównie dlatego, że wypożyczalnie nie są w stanie funkcjonować bez wsparcia samorządu i funduszy unijnych. Komunikacja zbiorowa, a rowery są jej uzupełnieniem, z zasady jest nierentowna. Na całym świecie sama się finansuje w 40–70 proc. W przypadku naszych rowerów pierwsze 20 minut jest darmowe, a to 90 proc. wszystkich przejazdów. Komercyjnie ten projekt nie ma szans się utrzymać. W Sopocie eksperymentalnie próbowaliśmy model, który zarabiałby na siebie i to nie wyszło.
Dziś w Polsce jest 15 systemów roweru miejskiego. Z dumą mogę powiedzieć, że ponad siedemdziesiąt procent rynku należy do nas. Ale w pierwszych latach, z braku wiedzy, nie doszacowaliśmy wielu parametrów, takich jak zniszczenia, kradzieże, utylizacja, naprawy, itp. Teraz się na tym znamy. Wiadomo, że będziemy mieli konkurencję, ale jeśli do systemu na kilka tysięcy rowerów podejdzie firma, która zarządza takim na kilkaset jednośladów, to sobie nie poradzi. Szanuję konkurentów, korzystam z ich doświadczeń jak pewnych rzeczy nie robić, ale w ciągu kilku lat nasza firma urosła do 130 osób, które z nami pracują w sezonie i ich wiedzę zaliczam do naszych najważniejszych aktywów.
Zapraszamy na IV Kongres Transportu Publicznego, który odbędzie się w Warszawie w dniach 19-20 października 2015 roku. Wśród poruszanych tematów znajdzie się między innymi mobilność Polaków, technologie służące mobilności oraz kwestie planowania i realizacji celów rozwoju miast.
Więcej informacji o Kongresie znajdziesz tutaj.