Pesa rośnie w siłę nie tylko jako dostawca pojazdów kolejowych, ale również jako producent tramwajów, odnosząc sukcesy na tym polu również poza granicami naszego kraju. – Postawiliśmy sobie za cel pozyskanie w przyszłym roku przynajmniej jednego zagranicznego kontraktu w nowym państwie – mówi Robert Szot, dyrektor rynku tramwajowego w Pesie.
„Transport Publiczny”: Pesa odnosi spore sukcesy na rynku tramwajowym w Polsce. Czy chcą państwo rozszerzyć działalność na inne rynki?Robert Szot, dyrektor rynku tramwajowego w Pesie: Zamierzamy startować w coraz większej liczbie przetargów zagranicznych, będziemy chcieli rozwinąć ekspansję Pesy na nowe rynki.
Niedawno do Sofii dotarł pierwszy nasz tramwaj z dwudziestu zamówionych sztuk. Zostało tam jeszcze ok. 150 pojazdów do zmodernizowania i wymiany. Zakładamy, że co dwa lata będzie ogłaszany nowy przetarg – będziemy chcieli je wygrywać, jak za pierwszym razem.
Po Moskwie rynek wschodni stoi otworem?- Oczywiście wejście do Rosji z tak dużym kontraktem jest otwarciem pierwszych drzwi. Musimy mieć na uwadze, że w samej Moskwie do wymiany pozostaje 900 wagonów tramwajowych. Oprócz tego kolejne miasta przygotowują się do piłkarskich mistrzostw świata, więc należy oczekiwać sporego zapotrzebowania na kupno nowych tramwajów.
A rynek zachodni?- Staramy się w tej chwili o kontrakty w Niemczech. To jest nasz główny rynek, na który chcielibyśmy wejść w najbliższych latach. Postawiliśmy sobie za cel pozyskanie w przyszłym roku przynajmniej jednego zagranicznego kontraktu w nowym państwie. Oczywiście staramy się o dużo więcej: Danię, Holandię, Norwegię, Szwecję, Włochy, Francję. Kolejny rynek to Czechy – jesteśmy blisko i chcielibyśmy konkurować z ich lokalnymi dostawcami. Będziemy się starać także o nowe kontrakty w Rumunii. Tam mamy cztery pojazdy w Kluż-Napoce, ale jest kilka miast, które posiadają tabor w tragicznym stanie. Liczymy, że przetargi, które miały się już odbyć, zostaną ogłoszone w przyszłym roku.
Co może być atutem Pesy na rynkach zagranicznych?- Jednym z naszych najważniejszych atutów jest to, że jakość naszych produktów dorównuje produktom zachodnim, a są produkowane i sprzedawane po niższej cenie. Poza tym jesteśmy bardzo elastyczni – jesteśmy w stanie sprostać wymaganiom klienta, których zagraniczne koncerny, produkujące pojazdy na półkę, nie są w stanie spełnić w krótkim czasie.
Zakładają państwo możliwość współpracy z innymi dużymi firmami przy ubieganiu się o zamówienia?Na chwilę obecną, przynajmniej na rynku tramwajowym, nie mamy żadnego aliansu ani umów, których celem miałoby być zdobycie jakichś rynków wspólnie z dużym dostawcą taboru tramwajowego.
Czy Pesa jest rozpoznawalna w Europie?Myślę, że tak. Bardzo duży udział w tym miało podpisanie kontraktu z Niemieckimi Kolejami (DB) na dostawę 430 pojazdów. To umowa ramowa – w tej chwili są podpisywane zlecenia w ramach tego kontraktu. Dwa zamówienia są już w trakcie realizacji. Miało to ogromny wydźwięk na rynku europejskim. Staramy się również o kontrakty w Ameryce Południowej – Brazylii, Chile. Nasz prezes był niedawno z prezydentem w Izraelu z misją gospodarczą. Odbyły się owocne spotkania – liczymy na to, że przełoży się to na kontrakty i w tramwajach, i w pojazdach kolejowych.
Robert Szot o tramwajach dla Warszawy, Górnego Śląska i Gdańska. Czytaj tutaj. 
Zapisz się do newslettera:
