Pesa, która chciała wejść w nowy segment pociągów metra, ostatecznie nie złożyła oferty w nierozstrzygniętym jeszcze przetargu Metra Warszawskiego na dostawy do 45 nowych składów. I to pomimo zmian w postępowaniu, które dopuszczały do udziału podmioty niemające doświadczenia bezpośrednio z pociągami metra. – Trzeba robić więcej produktów powtarzalnych. Projekt budowy pociągów metra zaangażowałby po raz kolejny wiele pieniędzy i zasobów i być może to po prostu nie jest ten moment, w którym można to zrobić – mówi Krzysztof Sędzikowski, prezes firmy Pesa Bydgoszcz.
Jakub Madrjas, „Rynek Kolejowy”: Pesa nie wystartowała w przetargu na nowe pociągi dla Metra Warszawskiego. Jak pan to ocenia?
Krzysztof Sędzikowski, prezes firmy Pesa Bydgoszcz: Uważam, że to była dobra decyzja, w której już widać, że firma wyciągnęła wnioski z przeszłości. To byłby kolejny nowy produkt, co niekoniecznie byłoby korzystne na tym zakręcie, na którym znajduje się firma – tym bardziej, że Pesa już ma zamówienia do zrealizowania. Projekt budowy pociągów metra zaangażowałby po raz kolejny wiele pieniędzy i zasobów i być może to po prostu nie jest ten moment, w którym można to zrobić. Widziałem w swoim życiu zawodowym wiele firm, które szybko się rozwijały – najczęściej poprzez akwizycje. Taka firma musi się w pewnym momencie zatrzymać i uporządkować systemy zarządzania; jeśli one nie nadążają za rozwojem firmy, przestajemy móc nią sterować. Decyzja o rezygnacji ze startu w przetargu Metra Warszawskiego wpisuje się w to, o czym mówiłem – że trzeba robić więcej produktów powtarzalnych. Na metro trzeba poczekać, być może za jakiś czas warunki do realizacji takiego projektu będą lepsze.
Z drugiej strony można powiedzieć, że taka szansa może się nie powtórzyć. Metro Warszawskie otworzyło się przecież na takie firmy jak Pesa, które nie mają doświadczenia, a do tego program NCBiR, w którym bierze udział Pesa, pozwoliłby refinansować część nakładów na badania. Czy w takiej sytuacji start w przetargu nie kusi?Życzymy powodzenia konkurencji. To nie jest ten moment. Musimy dowieźć te projekty, które już mamy.
Dotąd Pesa była właściwie nie brała udziału w konsorcjach na realizację zamówień. Czy pan jest otwarty na taką możliwość? Wydaje się, że wspomniany przetarg na metro mógł być taką okazją.Każdy projekt trzeba rozpatrywać osobno. W tym konkretnym przypadku można to było rozważyć i być może miałoby to sens, ale jak wspomniałem, moment chyba nie był właściwy. Generalnie nie trzeba się zamykać na takie rozwiązanie, ale każdy taki przypadek musiałby być biznesowo uzasadniony.
Jak pisaliśmy, przetarg na pociągi metra pozostaje jeszcze nierozstrzygnięty.