Z nowym kontraktem na przewozy po Warszawie ZTM w kontrakcie zawarł szczegółowo bardzo wiele warunków. Wszystko po to, żeby nie dochodziło do wcześniejszych absurdów, gdy pasażerów woziła osoba, która nie zna topografii miasta albo – o zgrozo – nie potrafi mówić po polsku. Dzisiaj Mobilis chwili się, że wszyscy kierowcy oddelegowani do obsługi nowych kontraktów posiadają umowy o pracę. I jak przyznaje przewoźnik, dla firmy jest to teraz nawet lepsze rozwiązanie.
We wtorek, 9 sierpnia, na warszawskie ulice
wyjechało 100 nowych autobusów. Firma Mobilis rozpoczęła przewozy w ramach rozpoczynającego się 7,5-letniego kontraktu (więcej o przygotowaniu
tutaj). Jest wiele czynników, które wyróżniają obecne zadania od pozostałych. Jednym z nich jest kwestia, że kierowcy, którzy mają realizować nowy kontrakt autobusowy, musieli uzyskać stosowne dopuszczenie ze strony zamawiającego, tzw. certyfikat. – Zamawiający sprawdzał na ile personel jest w stanie efektywnie i bezpiecznie oraz zgodnie z wymaganiami zamawiającego operować w aglomeracji warszawskiej – mówi Dariusz Załuska, prezes Mobilisu. – Kluczowym elementem firmy przewozowej są zasoby ludzkie. Tymi zasobami jesteśmy w stanie dostarczyć pewne usługi. Hardware dostarczają nam producenci autobusów, natomiast ktoś tym autobusem musi operować zgodnie z określonymi wymaganiami – dodaje.
Zadbano także, żeby kierowcy mieli wreszcie jednolite umundurowanie. Dodatkowo Mobilis musiał zatrudnić kolejnych kierowców do obsługi nowych kontraktów. – Przyjmuje się, że na 100 autobusów w ruchu potrzeba między 2,5 do 2,6 kierowcy na pojazd. Mamy certyfikowanych 300 kierowców, bo realizujemy także inne zadania – wyjaśnia Załuska.
Certyfikacja to jedna z głównych nowości, którą wprowadził ZTM. Dzięki temu zamawiający chciał uniknąć absurdów związanych z kierowcami, gdy ci kompletnie nie znali topografii miasta lub nawet języka polskiego. – Trochę obawialiśmy się o certyfikacje kierowców, bo wiadomo, że element ludzki jest w tym wszystkim chimeryczny i on występuje po obu stronach – certyfikującego i certyfikowanego – zaznacza Załuska. Jak jednak dodaje, operacja ta przeszła sprawnie i obyło się bez większych problemów.
„Wschodni” kierowcyObawy pasażerów i pracowników ZTM-u budziły do tej pory przede wszystkim przypadki, kiedy kierowcy autobusów pochodzili zza wschodniej granicy – zwłaszcza z Ukrainy, bo to oni najczęściej zatrudniani byli przez prywatnych przewoźników. – Jeżeli chodzi o politykę zatrudnienia, to generalnie wiadomo, że dzisiaj nie jest tajemnicą, że w całej Polsce brakuje kierowców i staramy się ich pozyskać z różnych obszarów. Rynek warszawski jest trudnym rynkiem, nie mniej do tych nowych kontraktów delegujemy oczywiście kierowców sprawdzonych, którzy u nas już trochę pracowali i mamy przekonanie, że te zadania będą obsługiwali w sposób odpowiedni – przekonuje prezes Mobilisu.
Załuska wskazuje przy tym również na wystąpienie nietypowej sytuacji z punktu widzenia zatrudnienia. – Pierwotnie wygrane przez Mobilis kontrakty miały być na tak zwaną wymianę, czyli kończy się stary i wchodzi nowy. To powodowało, ze pewna liczba zapotrzebowania na kierowców miała być w miarę stała, natomiast w wyniku przeciągania się wyboru i podpisania umowy, doszło do takiej sytuacji, że nastąpiło nałożenie się na siebie kontraktów. To sprawiło, że okresowo potrzebujemy znacznej liczby kierowców. Trudno tu byłoby się posiłkować rezerwami z rynku lokalnego, bo ich tu po prostu nie ma. Okresowo więc będziemy się posiłkować kierowcami z innych krajów, ale nie do tego kontraktu – podkreśla.
Ogólnie Mobilis w Warszawie zatrudnia ponad 300 kierowców. Nowością jest także zmiana podejścia w formie zatrudniania własnych pracowników. Jak podkreśla Załuska, przewoźnikowi zależy teraz na jak największej liczbie umów o pracę. ZTM wprawdzie podał w specyfikacji pewien wskaźnik osób zatrudnionych na etat, jednak Mobilis zdecydował się na ten parametr co do praktycznie całej kadry obsługującej nowe kontrakty.
– Wcześniej była istotna różnica dla pracodawcy w koszcie przy zatrudnieniu na umowę cywilno-prawną i na umowę o pracę. Dzisiaj praktycznie nie ma tej różnicy. Już od ponad roku zachęcamy kierowców do przejścia na etat. Część z nich skorzystała, a część uznała, że dotychczasowa forma jest dla nich lepsza i bardziej elastyczna, to nie ulega wątpliwości. Natomiast z punktu widzenia Mobilisu, dla nas nie jest to dobra forma. Preferujemy teraz zatrudnienia na umowę o pracę, bo to daje nam, jako pracodawcy, stabilizację – mówi Dariusz Załuska.
Tańsi, ale lepsiPrzy okazji prezentacji swojej nowej zajezdni przewoźnik został zapytany, jak duże stawki oferuje własnym kierowcom za pracę. – Stawki mamy akceptowalne przez kierowców – nadmienił Załuska. – Nie należymy do najlepszych płatników w Warszawie, bo wiadomo, że do tych należą Miejskie Zakłady Autobusowe. Średnia stawka wynagrodzenia za kilometr jaką płaci zamawiający MZA jest prawie 30% wyższa od naszej. W związku z tym, wynagrodzenia naszych kierowców są relatywnie niższe – dodaje prezes. Konkretne kwoty jednak nie padły.
Załuska wskazał jednak przy tym na atuty pracy w Mobilisie. – Oferujemy naszym pracownikom lepsze warunki pracy, bo mamy bardziej homogeniczny tabor i generalnie nowszy niż MZA. U nich gdzieniegdzie jeździ nawet trochę Jelczy. My oferujemy również większy komfort pracy i bardziej elastyczne podejście do wymagań kierowców – wymienia.