Zespół badaczy Social Computing Group zatrudnionych w MIT przygotował wyjątkowo przydatne narzędzie pokazujące dlaczego w amerykańskich miastach wciąż samochód jest tak popularny, choć inwestują one w transport publiczny wielkie pieniądze. Odpowiedź jest prosta, komunikacja miejska jest wolniejsza. Ale pewnie nie spodziewaliście się jak bardzo.
Zespół z technologicznej uczelni z amerykańskiego Cambridge zajmuje się przygotowywaniem ogólnodostępnych, interaktywnych map, które pozwalają w niezwykły sposób spojrzeć na funkcjonowanie miasta. Tym razem postanowili sprawdzić, jak szybko można dojechać w konkretne miejsce korzystając z czterech środków transportu – pieszo, na rowerze, komunikacją miejską i samochodem. Kolorowe mapy które stworzyli (niestety dotyczą tylko 12 amerykańskich miast) to nie tylko świetna zabawa, ale też doskonałe źródło informacji, np. dla tych, którzy zaczynają pracę w nowym miejscu, lub planują kupno mieszkania. Źródło, co warto podkreślić, prezentujące dane zaskakujące.
Czerwone miastaMapy (
dostępne pod tym linkiem) działają w banalnie prosty sposób. Klikasz dowolne miejsce w mieście, a mapa automatycznie wyróżnia czterema kolorami miejsca, do których najszybciej dojdziesz na piechotę (zielony), dojedziesz na rowerze (żółty), transportem publicznym (niebieski) i samochodem (czerwony). Po najechaniu kursorem na konkretne miejsce wyświetli nam się czas dojazdu. Opracowano ją na podstawie danych z Google Maps. Uderzająco jak mało koloru niebieskiego jest nie tylko np. w Detroit (właściwie go tam prawie nie ma), ale nawet w uchodzących za amerykańskich liderów pod względem publicznego skomunikowania San Francisco, czy Nowym Jorku.
Po lewej San Francisco, po prawej Detroit, źródło: youarehere.ccRównie zaskakujące jest, jak dużą część miast, których mapy opracowano, obejmuje obszar, do którego najszybciej można dojechać. Tyle, że w USA ledwie 0,5 proc. mieszkańców regularnie do pracy jeździ właśnie rowerem.
Emily Badger, dziennikarka jednego z serwisów Washington Post specjalizująca się w tematyce miejskiej, w mapach widzi potwierdzenie tezy, że dla Amerykanów znacznie bardziej w wyborze środku transportu liczy się czas dojazdu niż jego koszt. Jak wyjaśnia, koszt dojazdu gdziekolwiek samochodem jest przeważnie wyższy niż innymi środkami transportu. Poza benzyną samochód wiąże się z opłatami, np. za parkowanie, ubezpieczeniem, itp. „Ale w świetle tych danych jest jasne, dlaczego ci, który stać na to, by samochodu używać często, robią to” – pisze. Liczy się czas.
Transportu publiczny musi być więc przede wszystkim szybszy, choćby tak wygodny jak ten na Manhattanie, gdzie proporcje wyglądają inaczej niż w Detroit, czy San Francisco. Ale, jak zaznacza Badger, to jednak wyjątek.
Manhattan, źródło: youarehere.ccDo czego to się przyda?Sami twórcy przyznają, że ich narzędzie nie jest dokładne. Nie wskazuje kosztów podróży, które nawet biorąc pod uwagę wnioski dziennikarki Washington Post, pełnią pewną rolę w wyborze środka transportu. Nie uwzględniają takich szczegółów jak istniejące ścieżki rowerowe, czy natężenie ruchu o różnych porach dnia. Ale to wciąż przydatne narzędzie.
Wyobraźcie sobie tego rodzaju mapy dla polskich miast. Możliwości zastosowania są ogromne. Byłyby by świetnym argumentem, np. dla inwestycji rowerowych tam, gdzie rower byłby najszybszym środkiem transportu. Pomogłyby wskazać słabe punkty miejskiej komunikacji, ale też umożliwiałyby lokowanie budownictwa mieszkaniowego w rejonach, które są stosunkowo dobrze skomunikowane. Na razie jednak o tym, by specjaliści z MIT skierowali wzrok nad Wisłę, cicho.