Polskie miasta co raz częściej doceniają jednoślady. Czy rower może tworzyć integralną część systemów transportowych miast? - Wciąż traktujemy to jako nowinka, coś niebywałego, a to jest standard - mówi Leszek Ruta, były dyrektor ZTM-u w Warszawie.
Na Zachodzie standardDo tej pory transport w miastach był postrzegany przez dychotomiczny podział na komunikację indywidualną i publiczną. Tymczasem na Zachodzie całkiem spory odsetek stanowią podróże niezmotoryzowane, z wykorzystaniem np. rowerów. - Mamy świadomość, co pokazuje przykład Skandynawii, że to jest element transportu publicznego. Dzisiaj w Kopenhadze więcej osób podróżuje rowerami niż komunikacją publiczną, nie mówiąc już o komunikacji indywidualnej - mówił Leszek Ruta, były dyrektor ZTM-u w Warszawie, podczas debaty o kondycji transportu publicznego, zorganizowanej w ramach kieleckich targów Transexpo. - U nas są jest jeszcze mało popularne. Na Zachodzie promuje się cały ciąg komunikacyjny: rower, ale jeszcze szlaki piesze. Jedna uwaga się w związku z tym nasuwa: tworzenie zintegrowanych planów transportowych powinno być ściśle związane z tworzeniem planów zagospodarowania przestrzennego - mówił z kolei Mariusz Kuszel z MPK w Inowrocławiu.
Przedstawiciele samorządu zaczynają jednak dostrzegać potencjał komunikacji rowerowej. - Wszyscy się tego uczymy. W Polsce traktujemy to jako nowinka, coś niebywałego, a to jest standard. Wszędzie, szczególnie w dużych aglomeracjach, jak Paryż, Berlin, Londyn, normalne jest, że rower jest pełnoprawnym elementem systemu - podkreślał Leszek Ruta.
Doświadczenia stolicyW Warszawie system publicznego roweru Veturilo okazał się wielkim sukcesem. Jednak już wcześniej podejmowano działania na rzecz promocji tego środka komunikacji. - Działania prorowerowe były prowadzone od dawna, przed Veturilo. Gdy powstawała sieć parkingów P&R, to przy każdym parkingu tworzone były również wydzielone miejsca, gdzie można bezpiecznie zostawić rower - przypomniał Ruta.
Teraz tworzenie niezbędnej infrastruktury dla jednośladów jest już standardem. - W dokumentach planistycznych czy uchwałach Rady jest zapisane jest, że wszelkie inwestycje drogowe w Warszawie muszą uwzględniać powstanie infrastruktury rowerowej. W związku z prowadzonymi aktualnie inwestycjami, zwłaszcza budową II linii metra, jest bardzo dużo ciągów przeznaczonych tylko i wyłącznie dla komunikacji publicznej oraz rowerów i jednośladów. To jest działanie, które zachęca do korzystania z tej formy komunikacji - wskazywał Leszek Ruta.
W pewnych względach Warszawa wyprzedza wręcz zachodnie miasta. - Nawet w Skandynawii, która jest tak prorowerowa, w niektórych godzinach obowiązuje zakaz przewożenia rowerów np. w metrze. W Warszawie rowery można przewozić rowery o każdej porze dnia i nocy, ale fizycznie są momenty, kiedy nie da się z nimi wsiąść - zauważył Leszek Ruta. Za przewóz rowerów, jak i bagaży nie są pobierane żadne opłaty. Swoboda przewożenia jednośladów środkami komunikacji miejskiej może być jednak utrapieniem dla pozostałych pasażerów - zwłaszcza, gdy rowerzysta postanowi jednak wsiąść z rowerem do zatłoczonego pojazdu.
Potrzebny naciskNie we wszystkich miastach interes rowerzystów jest w pełni uwzględniany. - Nie ma uregulowań formalnych, które nakładałyby taki obowiązek. Bardziej musi być pozytywne lobby, które odpowiednio uargumentuje zasadność podejmowanych działań - mówił Ruta. Wskazywał tutaj na rolę społecznych organizacji. Jako przykład wymienił SISKOM w Warszawie, z którego zdaniem wszyscy się liczą.
Relacja z debaty "Czy system transportu publicznego w Polsce jest spójny", zorganizowanej przez TOR Wydawnictwo w ramach Targów Transexpo w kielcach