We wtorek wczesnym rankiem w zajezdni Woronicza spłonął jeden z dziesięciu elektrycznych autobusów, które w zeszłym roku dostarczył do Warszawy Ursus. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.
Autobus, który się spalił, to jeden z dziesięciu pojazdów Ursus City Smile 12 LFE o numerze taborowym 1999. Do pożaru doszło ok. 5 rano, w zajezdni Woronicza, jeszcze przed wyjazdem na linię, więc w pojeździe nie było pasażerów. Spłonęła kabina kierowcy. MZA Warszawa jeszcze nie poinformowała o szczegółach zdarzenia.
Z elektrobusami od Ursusa był w zeszłym roku kłopot, bo
lubelski producent spóźnił się z dostawą o kilka tygodni. W efekcie musiał zapłacić warszawskiemu przewoźnikowi blisko milionową karę. Podobne pieniądze kosztowało firmę blisko pięciomiesięczne spóźnienie w dostawie autobusów, tym razem ze standardowym napędem, do Torunia. W obu przypadkach doszło do problemów z odbiorami, a firma musiała naprawiać usterki.
Po Warszawie jeździ dziś 31 autobusów elektrycznych (biorąc pod uwagę spalony egzemplarz – 30). To po dziesięć 12-metrowych elektrobusów z trzech przetargów (dwa wygrał Solaris, jeden – Ursus) oraz jeden przegubowy autobus z napędem elektrycznym, który został Warszawie użyczony na wielomiesięczne testy przez Solarisa.
To już drugi przypadek pożaru w warszawskim autobusie w ostatnim czasie. Pod koniec sierpnia na Bielanach, podczas porannego kursowania,
spłonął Sancity 9LE od Autosanu. Ten pojazd nie należał do MZA, ale do Europa Express City, prywatnego przewoźnika realizującego kursy na zlecenie ZTM Warszawa.