W Warszawie Mobilis zaprezentował autobusy hybrydowe MAN Lion’s City, których 61 od soboty wozi stołecznych pasażerów w ramach 7,5–rocznego kontraktu z ZTM–em. Zgodnie z planem warszawskich urzędników pasażerowie łatwo je rozpoznają. Nie tylko mają charakterystyczny kształt, ale są też oznaczone napisem „jestem hybrydowy”.
Hybrydy to efekt
kontraktu podpisanego w grudniu i dość skomplikowanego przetargu, na przewozy 50 autobusami niskoemisyjnymi, który Mobilis wygrał bo zaproponował ponadstandardową liczbę autobusów rezerwowych. Dlatego, dla realizacji warszawskiego kontraktu, musiał kupić aż 61 nowoczesnych autobusów od MAN–a. Pojazdy ruszyły na ulice w ostatnią sobotę, kontrakt obowiązuje do 2025 r.
Dzięki temu zamówieniu Mobilis stał się zdecydowanym liderem wśród prywatnych przewodników, którzy w Warszawie realizują przewozy w barwach ZTM. Ponad trzy czwarte z nich realizują Miejskie Zakłady Komunikacyjne, ale jeśli wziąć pod uwagę resztę, to Mobilis odpowiada za ponad połowę. W stolicy ma ponad 230 autobusów i zatrudnia ok. 700 kierowców.
Zeroemisyjny w pobliżu przystanku
Dla warszawskich pasażerów nowe, 12–metrowe autobusy od MAN–a to duża zmiana. – Dziś po Warszawie jeździ 21 autobusów elektrycznych, 35 autobusów na gaz i dzięki temu zamówieniu w sumie 71 autobusów hybrydowych – wyliczała wicedyrektor ZTM Katarzyna Strzegowska. – To się zresztą niedługo zmieni dzięki zakupom MZA i nowym kontraktom z prywatnymi przewoźnikami. Tylko elektrobusów do 2020 r. będziemy mieli aż 160 – dodawała.
Warszawskie hybrydy co prawda nie będą całkowicie zeroemisyjne, ale mają dymić zdecydowanie mniej, niż diesle spełniające normę Euro 6, a w rejonie przystanku nie będą dymić w ogóle, co zresztą było jednym z wymogów w przetargu.
To tzw. hybrydy szeregowe. Koła są napędzane dwoma silnikami elektrycznymi, które z kolei czerpią energię z superkondensatorów umieszczonych na dachu. Te są zasilane albo przez silnik diesla z tyłu pojazdu, albo dzięki energii odzyskiwanej w czasie hamowania. Gdy pojazd jedzie wolno lub rozpędza się, korzysta właśnie z energii elektrycznej, a silnik diesla jest wyłączony. Włącza się dopiero przy większej prędkości na długich prostych odcinkach.
Proste i pojemne
– Warszawa jest dobrym miastem dla tego rodzaju autobusów, bo dużo przystanków powoduje, że jest dużo okazji do odzyskiwania energii – przekonywali w środę przedstawiciele MAN–a. Dodawali, że w zależności od charakteru trasy, autobus może zużywać do 30 proc. mniej paliwa i jednocześnie emitować do 30 proc. mniej CO2. Z kolei niewielki rozmiar i waga superkondensatorów daje im przewagę nad elektrobusami, w których część miejsca, kosztem przestrzeni dla pasażerów, trzeba poświęcić na zainstalowanie baterii. W porównaniu ze zwykłymi autobusami hybrydy, podobnie jak elektrobusy, są prostsze w utrzymaniu i użytkowaniu. Nie mają np. skrzyni biegów.
Takich autobusów hybrydowych nie jeździ po Europie zbyt wiele. W sumie MAN dostarczył ich ok. 580, z czego prawie połowa jest używana we Francji, a około stu w Hiszpanii i Niemczech. W Polsce w tym momencie takich hybryd od MAN–a jest 76. Poza Warszawą również w Białymstoku, Gorzowie Wielkopolskim i Kaliszu. Wszystkie hybrydy dla Warszawy powstały w zakładzie MANa w Starachowicach.
Zapisz się do newslettera:
