Walka o nowe stacje Veturilo, czyli o tym, gdzie biegają niedźwiedzie

Pełnomocnik Prezydenta m.st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej ogłosił ostatnio na swoim fanpage’u na facebooku, że tegoroczna wiosna jest ostatnim terminem powiększenia systemu roweru miejskiego w Warszawie. Dodatkowo odradził wnioskowanie o dodatkowe stacje Veturilo z budżetu partycypacyjnego (zgłaszanie projektów ruszyło 20 stycznia). „Umowa z operatorem obowiązuje do końca 2016 roku, więc wypożyczalnie sfinansowane z budżetu obywatelskiego działałyby tylko 2 sezony. To zbyt krótki okres, by taka inwestycja się opłaciła – koszt obsługi tych stacji byłby niewspółmiernie wysoki do efektów. O dalszym rozwoju sieci Veturilo będzie można dyskutować za 2 lata” – napisał.

Praga – dzielnica drugiej kategorii

Mieszkańcy potraktowali to jako ostatni dzwonek do przeforsowania swoich pomysłów na lokalizacje nowych stacji Veturilo. Najgłośniej o systemie roweru miejskiego jest obecnie na Pradze, która czuje się dzielnicą drugiej kategorii. Tu bowiem uruchomiono w ubiegłym roku zaledwie 15 stacji, co w porównaniu ze 112 po drugiej stronie Wisły stanowi zaledwie kroplę w morzu potrzeb. O budowę kolejnych stacji walczą mieszkańcy zrzeszeni wokół stowarzyszenia Inicjatywa Mieszkańców Pragi Południe. „Chcemy przekonać władze dzielnicy Praga Południe do zmiany kursu i do włączenia się w rozwój sieci wypożyczalni rowerów w naszej dzielnicy. Chcemy również żeby powstała jak najszybciej infrastruktura dla rowerzystów nie tylko ścieżki ale i odpowiednie miejsca gdzie rowery będzie można zostawić, podpórki przy skrzyżowaniach i wiele innych udogodnień dla rowerzystów” – piszą przedstawiciele stowarzyszenia.

Póki co władze dzielnicy utrzymują, że nie mają pieniędzy na finansowanie Veturilo. Na ostatnim posiedzeniu Komisji Sportu Rady Dzielnicy obiecano jednak społecznikom, że podczas kolejnej komisji z udziałem przedstawicieli m.st. Warszawy temat rozwoju roweru miejskiego w kierunku Gocławia oraz Grochowa zostanie podjęty. „Skoro system rowerów publicznych może działać na Bemowie, Bielanach czy Białołęce, to może i powinien też na Pradze!” – przekonują mieszkańcy.

Ząbki bliżej niż Wilanów

Ale nie tylko Praga Południe zabiega o rozszerzenie systemu Veturilo. Nowych stacji na swoich terenie chcą również Ząbki. „Ząbki są ściśle związane z Warszawą. Poprzez to, że w Warszawie pracują, uczą się i studiują mieszkańcy naszego miasta. Skoro z ponad 2500 rowerów Veturilo można skorzystać w Warszawie, to czemu nie można było rozszerzyć funkcjonowania sieci wypożyczalni na Ząbki?” – pytają mieszkańcy i argumentują, że w ubiegłym roku stacje roweru miejskiego pojawiły się na sąsiadującym z Ząbkami Targówku. „Od granicy naszego miasta do najbliższej stacji Veturilo, przy ul. Blokowej / DK Zacisze na Targówku jest równo 2 km, czyli dystans, który na rowerze można pokonać w 5-10 minut”. Twórcy inicjatywy „Veturilo w Ząbkach” przekonują też, że system warszawskiego roweru miejskiego idealnie pasuje do położenia geograficznego Ząbek – rowery mogłyby służyć do przemieszczania się między osiedlami mieszkaniowymi, centrum miasta, stacją PKP i np. Centrum Handlowym M1.

Szanse na postawienie nowych stacji Veturilo na Pradze Południe czy tym bardziej w Ząbkach wydają się jednak niewielkie. Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku Artur Tondera z ZTM, zapytany przez dziennikarzy serwisu Twoja-praga.pl o to, czemu rower miejski nie może powstać w okolicy Ronda Wiatraczna, uciął krótko „System roweru miejskiego nie był projektowany aby obsługiwać tak peryferyjne obszary Warszawy”. Przedstawiciel ZTM dodał także, że rondo Wiatraczna jest po prostu za daleko. „Stacje peryferyjne nie dość, że nie obsługują Śródmieścia, a więc docelowego obszaru dla systemu roweru miejskiego, to mają tę okropną „wadę”, że „wysysają” rowery ze Śródmieścia. Dużo osób po południu, wracając z pracy, jedzie na przedmieścia i potem na stacji, która ma 30 stojaków jest przypiętych 100 rowerów... Tak naprawdę jakbyśmy chcieli ten system lepiej wykorzystać to musielibyśmy dodać dwa razy tyle stacji na tym samym obszarze czyli w Śródmieściu a nie na Pradze Południe”. Społecznicy jednak nie odpuszczają, a wypowiedź Tondery skomentowali dość dosadnie „Ciekawe, czy od tego czasu Panu Arturowi zdarzyło się zabłądzić na nasze suburbia, czy może bał się biegających po ulicach niedźwiedzi...”.