Tramwaje Warszawskie kupują prąd w ramach Warszawskiej Grupy Zakupowej, w której skład wchodzi ponad 700 różnych jednostek i podmiotów. W tym roku cena za 1 MWh to 289 zł netto za MWh, natomiast najtańsza oferta na przyszły rok opiewa już na 464 zł za MWh. – Co gorsza, końca wzrostu cen nie widać – komentuje Wojciech Bartelski, prezes Tramwajów Warszawskich. Jak dodaje, spółki teraz nie stać, by na przykład zainwestować w fotowoltaikę.
Witold Urbanowicz, Transport Publiczny: Spółki komunikacyjne zmagają się teraz ze wzrostem cen energii. W przypadku Metra Warszawskiego stawka za MWh energii jest o 80% wyższa przewoźnik będzie musiał w przyszłym roku wydać co najmniej o 70% więcej niż w tym roku. Jak sytuacja wygląda w Tramwajach Warszawskich?Wojciech Bartelski, prezes Tramwajów Warszawskich: Jesteśmy członkami Warszawskiej Grupy Zakupowej. Uczestniczymy w postępowaniach organizowanych przez miasto, w których biorą udział różne instytucje kultury, szpitale itp. Grupa zakupowa polega na tym, że łączymy wolumen, by ilości kupowanego prądu były bardzo duże, a tym samym atrakcyjne dla potencjalnych dostawców. Cena MWh wzrosła o 60% w stosunku do roku ubiegłego. W naszym przypadku przekłada się to na wzrost wydatków o ok. 20 mln zł. Metro zużywa jeszcze więcej energii, więc ta zmiana będzie bardziej dotkliwa. Takie są ceny na rynku. Premier obiecywał, że ceny dla samorządów nie wzrosną. Liczę na to, że nasze straty zostaną wyrównane.
A jeśli tak się nie stanie? Spółka będzie starała się o podwyżkę stawki za wozkilometr?
Żyjemy z pieniędzy miasta, w 99,5% nasze wydatki pokrywa stawka przewozowa. Jesteśmy jednym organizmem, jedziemy na jednym wózku. Te koszty i tak więc, w takiej czy innej postaci, pokrywa miasto. Co gorsza jednak – końca wzrostu cen nie widać.
Grożą nam podwyżki cen biletów?
Nie ustalamy cen biletów, ale nie słyszałem, by takie podwyżki planowano. Problem jest jednak szerszy: koszty działalności rosną, a prąd jest tylko jednym ze składników naszych wydatków. Bieżąca eksploatacja tramwajów pochłania masę zasobów, części, smarów, farb. To wszystko kosztuje, ceny materiałów rosną. Rząd natomiast obcina samorządom dochody, wzbudza inflację. Jest coraz ciężej.
Jest jakiś pomysł na nowe instalacje w stylu fotowoltaiki?
Ilości energii, które można uzyskać w warunkach polskich, są nieadekwatne do ilości prądu, jakich potrzebujemy. Ciekawostka: zużywamy 1‰ prądu całej gospodarki polskiej – ok. 130 GWh rocznie. To bardzo duży wolumen, którego nie da się obsłużyć fotowoltaiką. Ta może być wykorzystywana na przykład do samoistnej obsługi budynków, w tym oświetlenia, ogrzewania wody itp. Wymaga to jednak inwestycji, które zwracają się po długim czasie. Po drugie: nie wszystkie obiekty są do tego przystosowane – konstrukcja dachów hal na terenie zajezdni jest po prostu za słaba. Musielibyśmy więc dokonać wielomilionowej inwestycji i wzmocnić obiekty, by założyć fotowoltaikę. Jak się to zsumuje, to będzie to nieopłacalne: zyski będą za 20 lat, a wysokie koszty już teraz – a takich pieniędzy obecnie nie mamy.