W Tarnobrzegu rozpisano przetarg na obsługę tamtejszych linii autobusowych przez najbliższe cztery lata. Choć to dziś niezwykłe, miasto dopuszcza, że wszystkie pojazdy, które będą wozić pasażerów mogą mieć po kilkanaście lat, a norma spalin, którą zresztą musi spełniać mniej niż połowa autobusów, to… Euro 4.
W 50-tysięcznym Tarnobrzegu komunikację w większości obsługuje firma Polkar, a jedną z linii – MKS Tarnobrzeg, czyli przewoźnik powstały z przekształceń miejskiej firmy transportowej. To właśnie Polkarowi kończy się dotychczasowa umowa na przewozy i trzeba wybrać nowego operatora komunikacji.
Tarnobrzeg szuka przewoźnika, który będzie dysponował minimum 16 autobusami. Chodzi o dwa 12-metrowe autobusy mieszczące minimum 80 pasażerów i posiadające co najmniej dwoje drzwi, siedem autobusów o długości 10,5 metra, na 70 pasażerów, ale te mają być trzydrzwiowe, pięć autobusów też 10,5–metrowych, na 50 pasażerów i dwudrzwiowych, a także dwa krótkie autobusy o długości 8,5 metra, mieszczące 28 pasażerów i tez posiadające dwoje drzwi.
Co ciekawe, co najmniej siedem z tych autobusów nie może być starszych niż z 2006 r. Pozostałe dziewięć nie może być starszych niż z 2001 r. To oznacza, że w Tarnobrzegu dopuszczają do przewozów autobusy nawet 17-letnie, które w ostatnim roku umowy, będą miały 21 lat. W dodatku miasto postawiło pozorny wymóg ekologiczny, ale ogranicza się on do tego, że co najmniej siedem autobusów musi spełniać normę Euro 4. „Pozorny”, bo tę normę wprowadzono na przełomie 2005 i 2006 r., więc autobusy nie starsze niż z 2006 r. nie mogą spełniać niższej normy. Jedyna szansa na nieco lepsze warunki dla pasażerów to umieszczenie wieku pojazdów wśród kryteriów wyboru oferty.
Wymaganie pojazdów spełniających zaledwie normę Euro 4 jest dziś rzadko spotykane, bo o ile dla samochodów osobowych jeżdżących po polskich drogach oznacza to auto relatywnie nowe, to w przypadku autobusów rzadko które miasto kupuje nowe pojazdy lub zleca usługi takimi, które nie spełniają najwyższej normy Euro 6. Ta zresztą, w dobie coraz chętniej kupowanych autobusów nisko- i zeroemisyjnych, sama zaczyna uchodzić za anachroniczną.
Rzecz jasna po ulicach polskich miast wciąż jeździ sporo autobusów nawet dymiących bardziej (w warszawskich MZA pojazdy z normą Euro 4 i niższą to ponad 40 proc. taboru), ale się tym nie chwalą i stare autobusy zastępują nowymi.
W Tarnobrzegu to i tak postęp w porównaniu z wymogami sprzed trzech lat. Wtedy autobusy nie mogły być starsze niż z 2001 r. i musiały spełniać normę Euro 3. Można się więc spodziewać, że wybrany wtedy Polkar spełni warunki obecnego przetargu.
Poza wyżej opisanymi wymogami autobusy mają być niskopodłogowe, elektroniczne wyświetlacze i rampy lub podnośniki dla wózków inwalidzkich.
Oferenci muszą się wykazać przynajmniej jedną usługą przewozową realizowaną w ciągu ostatnich trzech lat o wartości minimum 1 mln zł. Tarnobrzeg szacuje wielkość całego zadania na 2 160 121,8 wozokilometrów.
Na oferty czekają w Tarnobrzegu do 18 października. O zwycięstwie jednej z nich zdecyduje cena (60 proc.), wiek autobusów (20 proc.) i liczba pojazdów z klimatyzacją (20 proc.).