Prezydent Rzeszowa nie tylko ruga kierowców, ale też nagradza, jeśli tylko zauważy, że jest za co. W środę jeden z kierowców rzeszowskiego autobusu dostał tysiąc złotych nagrody, bo poczekał na pasażerkę.
Prezydent Tadeusz Ferenc, jadąc we wtorek do pracy (samochodem), zauważył, że kierowca jednego z autobusów poczekał na pasażerkę, która musiała podbiec do pojazdu. Dzień później przyznał kierowcy tysiąc złotych premii. „Symbolicznie” – tłumaczą miejscy urzędnicy, odpowiadając na pytania dziennikarzy, czy teraz każdy kierowca autobusu może na to liczyć i dodają, że to sposób na promowanie pozytywnych zachowań.
To kontynuacja niezwykłego sporu między prezydentem Rzeszowa i kierowcami tamtejszego MPK, od których ten urzędnik postanowił egzekwować szacunek do pasażera. Kilka dni temu
opisaliśmy spotkanie w ratuszu na którym prezydent Ferenc rugał kierowców MPK, bo w zeszłym tygodniu zauważył, że jeden z nich nie poczekał na pasażerkę.
W styczniu w MPK i ZTM posypały się z kolei nagany i degradacje, gdy okazało się, że jeden z kierowców, najpewniej w wyniku pomyłki, ominął przystanek na trasie i czekających na nim pasażerów.
Nasi czytelnicy zwracali jednak uwagę w komentarzach pod poprzednim tekstem, że rzeszowski problem nie musi wynikać tylko z nastawienia tamtejszych kierowców. W stolicy Podkarpacia chętnie budowane są zatoki autobusowe, co powoduje, że autobus nie włącza się płynnie do ruchu i po zamknięciu drzwi wciąż stoi na przystanku. Problemem jest też nierówny takt autobusów na liniach, co powoduje, że pasażerom trudniej trafić na konkretną godzinę.