Travis Kalanick, szef Ubera zrezygnował z zasiadania w radzie biznesowej przy prezydencie Donaldzie Trumpie. To efekt burzy jaka wybuchła w mediach społecznościowych po zamieszaniu związanym z protestem nowojorskich taksówkarzy przeciwko antyimigracyjnemu dekretowi prezydenta.
– Rozmawiałem dziś krótko z prezydentem w sprawie jego dekretu i konsekwencji dla naszej społeczności. Poinformowałem go też, że nie będę mógł zasiadać w jego radzie. Przystąpienie do niej nie miało oznaczać poparcia dla prezydenta, czy jego programu, ale niestety tak zostało zinterpretowane – napisał Kalanick w zawiadomieniu wysłanym do pracowników Ubera i omówionym w zeszłym tygodniu przez CNN.
Dekret, o którym mowa, ogłoszony przed dwoma tygodniami, oznacza czasowe zawieszenie wydawania wiz podróżnym przylatującym do USA z siedmiu krajów muzułmańskich. Spowodował
szereg protestów w amerykańskich miastach. Jednym z nich był strajk nowojorskich taksówkarzy, którzy w ubiegły piątek przez godzinę nie realizowali kursów z lotniska JFK. W tym czasie Uber jeździł, w dodatku obniżył ceny usług, co uznano za próbę zarobienia na nietypowej sytuacji.
Kalanick musiał się zmierzyć z kryzysem, gdy pasażerowie zaczęli w mediach społecznościowych dzielić się zdjęciami potwierdzającymi wykasowanie aplikacji Ubera, oznaczonych hasztagiem #DeleteUber. Szefowi transportowego biznesu wytykano też zasiadanie w radzie przy prezydencie Trumpie. Chodzi o ciało doradcze w skład którego wchodziło 19 przedstawicieli najważniejszych firm technologicznych w USA, w tym przedstawiciele Boeinga, GE, General Motors, czy szef Tesli i SpaceX Elon Musk. Ten ostatni już zdążył poinformować, że uczestnictwo w radzie nie oznacza poparcia dla działań Trumpa i chce wykorzystać spotkanie z prezydentem do wyrażenia sprzeciwu wobec dekretu.
Szef Ubera od początku starał się tłumaczyć, że dekret Trumpa to kłopot również dla jego firmy, która również opiera się na usługach przewozowych świadczonych przez kierowców z krajów, które objęły prezydenckie regulacje. Zapowiedział pomoc finansową dla tych, którzy z tego powodu nie mogą pracować i utrzymywać rodzin.
Gest Kalanicka spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony organizacji walczących o prawa człowieka. Fahrana Khera, dyrektor wykonawczy organizacji prawniczej Muslim Advocates, wskazała w oświadczeniu, że „…dzięki naciskom tysięcy aktywistów i protestujących Kalanick i Uber wreszcie się obudzili. Ale 18 innych prezesów wciąż gra na dwa fronty.”