PKS Częstochowa szuka nowego prezesa. Dotychczas pełniący tę funkcję Artur Piekacz został odwołany przez radę nadzorczą spółki. Nowo powołany zacznie pracę dopiero we wrześniu. Jaka jest przyszłość państwowego przewoźnika?
Rada nadzorcza Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Częstochowie S.A. prowadzi nabór na funkcję Prezesa Zarządu spółki. Około miesiąc wcześniej odwołała z tego stanowiska Artura Piekacza, według którego nie zawsze z nią było mu po drodze głównie przez różnicę w filozofii podejścia do napotykanych problemów. Obecnie obowiązki prezesa pełni dotychczasowy pełniący obowiązki przewodniczącego Rady Nadzorczej, Dariusz Jadczyk.
Zmiana prezesa
Stało się to z początkiem czerwca. - Nie odbyło się to w miłej atmosferze, ale nie zamierzam tego komentować – powiedział Piekacz. Przewodniczący dotychczas organowi nadzorczemu Jadczyk wyjaśnił jedynie: - Rada Nadzorcza spółki po przeanalizowaniu dokumentów i poczynań podejmowanych przez pana Prezesa Artura Piekacza uznała, że jego misja 8 czerwca dobiegła końca – ujął lakonicznie nie chcąc wchodzić w szczegóły.
Obecnie trwa proces naboru na wolne stanowisko: do 3 lipca należało składać kandydatury, otwarcie zgłoszeń przewidziano na 11 lipca, a rozmowy z nimi zaplanowano aż do 21 sierpnia. Wiadomo nam tylko, że zgłosiło się kilku zainteresowanych, a wśród nich Dariusz Jadczyk.
Przeciwstawne filozofie
Artur Piekacz będąc prezesem relacjonował nam swoje posunięcia. Każdorazowo słyszeliśmy o opozycji ze strony Rady Nadzorczej, której członkowie mieli wykazywać bardziej zachowawczą postawę. Przykładem mogła być choćby kwestia lokowania środków ze sprzedaży oddziału w Pajęcznie przynoszącego straty. Rada miała chcieć pokryć nimi bieżące wydatki zamiast zainwestowania w przedsięwzięcie przynoszące później stałe zyski. Piekacz zamierzał zainwestować w specjalistyczną myjnię wielkogabarytową, dla której równolegle znajdował klientów.
Rada Nadzorcza miała również dławić przygotowania do budowy nowego dworca w Częstochowie. Jedną z analizowanych przez ówczesnego prezesa koncepcji była 30-letnia dzierżawa części terenu na rzecz budowy galerii dworcowej (na dole dworzec, nad nim galeria) przez komercyjnego partnera. Gremium nadzorcze miało jednak ocenić przedsięwzięcie, jako nieopłacalne.
Przyszłość PKS Częstochowa
Na chwilę obecną nie przewiduje się kontynuacji planów inwestycyjnych podjętych przez Piekacza, w tym myjni specjalistycznej.
- Nowy Zarząd nie rozważa obecnie tematu budowy myjni wielkogabarytowej – wyjaśnił Dariusz Jadczyk. Odniósł się również do storpedowanych przygotowań do uruchomienia połączeń międzynarodowych, do których zakupiono autokary. - Spółka nie realizuje połączeń międzynarodowych, skupiła się na świadczeniu usług przewozowych w powiatach, które obsługiwała do tej pory. Przewoźnik powinien realizować misję, do której został przygotowany – wyjaśnił ówczesne stanowisko rady.
Kontynuowane będą za to pertraktacje z gminami w przedmiocie ich partycypacji w kosztach funkcjonowania komunikacji gminnej. Zdaniem Jadczyka porozumienie z gminami jest potrzebne, aby utrzymać nawet najbardziej nierentowne połączenia.
- Jeśli autobusem jedzie kilka osób, to znaczy że one jechać muszą i połączenie jest potrzebne – zaznaczył zauważając, że przewoźnicy komercyjni nie byliby w stanie przejąć całej sieci obsługiwanej przez PKS. Zastrzegł jednak, że rachunek ekonomiczny przewoźnika musi się co najmniej bilansować. - Słupek kosztów nie może być wyższy od słupka przychodów – podsumował. - Nie wiem ile ostatecznie połączeń zlikwidujemy, ale na pewno nie będzie sytuacji nierealizowania kursów widniejących w rozkładzie jazdy – obiecał.
Dworzec w centrum Częstochowy pozostanie na razie bez zmian, jednak jak zauważył pełniący obowiązki prezesa, spółka wymaga restrukturyzacji i trudno przewidzieć jej rezultat zależny od analiz. Do tematu dworca PKS jeszcze powrócimy.
Bez kompromisu
Artur Piekacz pojawił się na łamach serwisu transport-publiczny.pl w materiale
o zmianach w komunikacji regionalnej na terenie powiatów częstochowskiego oraz kłobuckiego. Jak relacjonowaliśmy, PKS Częstochowa zażądał od wszystkich obsługiwanych gmin podjęcia partycypacji w kosztach funkcjonowania komunikacji organizowanej w zasadzie tylko przez PKS. Odpowiedzią były żądania dalszej obsługi wysuwane ze strony gmin lub wyrazy zdziwienia dające się sparafrazować słowami: „Dlaczego mamy płacić, jeśli PKS jeździł tu za darmo od zawsze?”.
Szefujący spółce prawa handlowego Artur Piekacz, którego rolą było tylko i wyłącznie dbanie o interes przedsiębiorstwa, chciał wycofać PKS z obsługi wszystkich deficytowych połączeń pozostawiając te przynoszące zysk. - Realia ekonomiczne są bezlitosne. Być może żądania PKS-u pojawiły się nagle, co mogło przysporzyć problemu gminom w sytuacji, kiedy budżety określa się w roku poprzedzającym, ale ja otwarcie mówiłem o sytuacji zakładu. Jeśli kierowca nie sprzeda biletu, to zakład nie ma za co kupić paliwa – wyjaśniał.
Piekacz zakończył praktykę „samokanibalizmu” polegającą na zbywaniu składowych majątku przedsiębiorstwa celem zaspokojenia bieżących wydatków. Pod przyszłe inwestycje wycofał ze sprzedaży części dworca w Częstochowie, za co z niezrozumiałych przyczyn poniósł konsekwencję służbową. Sprzedał też przynoszący straty oddział w Pajęcznie. Wielu wrogów przysporzyła mu walka z kradzieżami paliwa.
- A może już rozpoczęła się „nowa gra”, w której byłem bardzo niewygodnym graczem, gdyż robiłem wszystko, ażeby PKS istniał w Częstochowie? Czas to pokaże i myślę, że dużo szybciej, niż mieszkańcom subregionu częstochowskiego się wydaje – podsumował Piekacz.