PESA Bydgoszcz planuje oferować swoje najnowsze tramwaje Swing 3.0 i Twist 3.0 także poza Polską. Firma celuje w dostawy tramwajów do Niemiec, Skandynawii, Włoch czy Rumunii i rozmawia o sprzedaży wagonów do Brunszwiku, Essen czy Amsterdamu. Co z kolei z rynkiem czesko-słowackim?
Pesa Bydgoszcz jest tramwajowym potentatem w Polsce, ale firma ma już te szereg zagranicznych doświadczeń i ośrodków, do której udało się jej dostarczyć swoje wagony. Najnowszy przykład to dostawa 23 tramwajów
Twist do stolicy Estonii - Tallinna. Wcześniej tramwaje z Bydgoszczy trafiły też do szeregu miast z Europy Środkowo-Wschodniej -
Jass, Kluż-Napoki,
Sofii, Krajowej czy
Kijowa. PES-ie nie udało się jednak nigdy dostarczyć swoich tramwajów do Czech lub na Słowację (zamawiający dość szczelnie chronią ten rynek przed konkurencją dla Skody) czy też do szeroko rozumianej Europy Zachodniej, choć firma startowała w przetargach w Niemczech czy we Włoszech.
Na celowniku Niemcy czy Włochy. Rozmowy w Brunszwiku i Amsterdamie
Producent pracuje aktualnie nad nowymi wcieleniami swoich tramwajów, które
będą oferowane w wersji 3.0 (Twista 3.0 w liczbie 30 sztuk
zakupiło niedawno MPK Kraków), czy PESA będzie więc oferować te pojazdy także za granicą naszego kraju?
– My teraz robimy nowy tramwaj, a właściwie dwa nowe tramwaje - Twist, czyli ze skrętnymi wózkami i Swing na sztywnych wózkach. Co ciekawe to rozwiązanie z Twista wszystkim się podoba, ale z drugiej strony Swing, tak lubiany przez przewoźników, ze sztywnym zawieszeniem lepiej sprawdza się w pewnego rodzaju infrastrukturze, przy prostszych łukach etc. Pracujemy więc nad dwoma tramwajami 3.0 i będziemy również Swinga chcieli oferować szeroko, bo uważam, że to naprawdę będzie dobra konstrukcja – mówi prezes zarządu PESA Bydgoszcz, Krzysztof Zdziarski.
Prezes pytany o konkretne kierunki odpowiada, że firma chciałaby zaistnieć ze swoim tramwajami w Niemczech i Skandynawii.
– Chcielibyśmy zaistnieć w Niemczech, w Skandynawii. Dalej to Kraje Bałtyckie, choć tam nie ma zbyt wielu miast tramwajowych. Naprawdę chcemy wejść do Niemiec i dlatego skupiamy się nad aktywnością na tym rynku. Aktualnie szykujemy się do tego, żeby złożyć swoją ofertę na tramwaje dla Brunszwiku. Do tego pracujemy też nad partnerstwami technologicznymi, żeby w oparciu o współpracę z lokalnymi firmami w Niemczech zaistnieć. Do tego mamy Włochy, no i oczywiście Bułgaria i Rumunia. To są nasze kierunki. W wielu miastach Europy nasze tramwaje zaistniały, zostawiając ślad PESA i wierzymy w to, że znajdą się kolejni chętni na najnowsze wersje naszych tramwajów 3.0, bo są to projekty naprawdę dopracowane i bardzo dobre jakościowo, spełniające standardy najbardziej wymagających zagranicznych przewoźników – wymienia Zdziarski i dodaje, że poza Brunszwikiem (w którym rozmowy są na mocno zaawansowanym poziomie) PESA rozmawia także o dostawach swoich nowych tramwajów do Essen i do Amsterdamu.
Przypomnijmy, że przewoźnik ze stolicy Holandii - spółka GVB, ogłosiła niedawno
ogromny przetarg na dostawy do 78 nowych tramwajów.
– Amsterdam to jest ogromne zamówienie, ale podchodzimy do tego z respektem i szacunkiem, na spokojnie przygotowując ofertę – kończy ten wątek Krzysztof Zdziarski.
Tramwaje PESY w Czechach i w Słowacji? “To nie jest nasz kluczowy rynek, ale będziemy próbować”
Naszego rozmówcę zapytaliśmy także o czeski rynek tramwajowy. PESA odnosi bowiem bardzo duże sukcesy w Czechach, ale na płaszczyźnie kolejowej. Jej klientami są zarówno państwowe Ceske Drahy jak i prywatny RegioJet, dzięki któremu bydgoski producent wyprodukuje
swój pierwszy pociąg rozpędzający się do prędkości 200 km/h. Jak na razie tego samego nie można powiedzieć jednak o dostawach tramwajów. Czy to się zmieni?
– Do momentu, kiedy Skoda w różnych wymiarach utrzymuje tam swoją hegemonię, no to ciężko jest nam ją naruszyć. Ale jak jest takie powiedzenie, że nie możesz mieć tego wszystkiego, bo nie jesteś przyjacielem wszystkich Polaków, to Skoda nie jest przyjacielem wszystkich Czechów i Słowaków. Na razie firma traktuje to tak dogmatycznie. Jak ktoś wejdzie, zarówno w Czechach, jak i w Słowacji, to stawiają to prawie jako takie naruszenie swojej hegemonii. Byliśmy
bardzo blisko w Bratysławie, byliśmy bardzo blisko
w Koszycach. To nie były jakieś wyeksponowane zamówienia. Oni stawali na głowie, żeby to unieważnić. To nie jest też dla nas taki punkt ambicjonalny, żeby wejść do Czech czy na Słowację z tramwajami. Sprzedajemy je do wielu europejskich krajów i nie będziemy ‘umierać’ za ten rynek. Wydaje mi się, że może to nie być nasz kluczowy rynek na tramwaje, ale dalej będziemy tam składać oferty i liczyć na to, że to okno w końcu się dla nas otworzy – odpowiada prezes Zdziarski.