Współwłaściciel firmy transportowej ModlinBus Marcin Sadowski potwierdził w rozmowie z Interią decyzję o zwolnieniu pracowników na czas rządowych restrykcji związanych z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. – Nie mamy kogo wozić, nie ma dla nas pracy przynajmniej do końca kwietnia. Zdecydowaliśmy się na zwolnienia, dzięki czemu mogą znaleźć zatrudnienie gdzie indziej, w czasie gdy my nie jesteśmy im w stanie płacić tzw. "postojowego" – mówi Sadowski.
Operator połączenia Warszawy z lotniskiem na Mazowszu argumentuje taki drastyczny krok brakiem zarobków po zawieszeniu trasy. Co więcej, uważa, że w ten sposób stworzył byłym pracownikom możliwość szybszego zatrudnienia w nowym miejscu. Uruchomiona w 2012 roku firma zatrudniała w sumie 45 osób. Byli to kierowcy, pracownicy działów sprzedaży, obsługi klienta oraz obsługi IT.
– Granice są zamknięte, ruch lotniczy praktycznie jest wstrzymany. Nie mamy kogo wozić, nie ma dla nas pracy przynajmniej do końca kwietnia. Główne kraje, do których generowany był ruch pasażerski z Modlina, to Włochy, Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, Belgia. Patrząc na skalę epidemii, można zakładać, że zamknięcie granic może wydłużyć się do końca maja albo dłużej – wyznał Sadowski w
wywiadzie dla Interii.
– Mamy bazę kosztów stałych, musieliśmy działać szybko. Tym bardziej, że perspektywy były jednoznaczne, czyli całkowita utrata przychodów. W międzyczasie pojawił się projekt tarczy antykryzysowej, który nie przynosił nam korzyści w takim wymiarze, aby utrzymać pracowników. My przecież z dnia na dzień straciliśmy wszystkie zlecenia. Musieliśmy podjąć decyzję o wypowiedzeniu wszystkich umów, jakie nas łączyły z pracownikami – tłumaczy współwłaściciel firmy.
– W szczytowym momencie pracowało u nas ponad 60 osób. Głównie były to umowy zlecenia i umowy o współpracy. Kierowcy mają limity czasu pracy, konkretną pulę godzin, którą mogą wyjeździć w ciągu dnia, w tygodniu i w miesiącu, z zachowaniem odpowiednich przerw. Rozliczanie tego w oparciu o umowę o pracę spowodowałoby, że musielibyśmy mieć dodatkowo kilka osób do obsługi czasu pracy kierowców. Cały czas ponosimy koszty leasingu dziesięciu autobusów. Ciążą na nas wszystkie zobowiązania. Wystąpiliśmy z wnioskiem o restrukturyzację umów. Zobowiązania nie znikną, ale zostaną odroczone – dodał Sadowski.