„Minister od smogu” odwołany. Zajmował stanowisko… dwa miesiące

Woźnego „ministrem od smogu” ochrzciły media jeszcze w grudniu, gdy na fali rekonstrukcji rządu okazało się, że premier Morawiecki chce wyznaczyć konkretnego ministra, który ma się zająć walką ze smogiem. Wiceministrem w nowym resorcie, którego szefową została Jadwiga Emilewicz, mianowano go formalnie w styczniu. Wtedy był środek zimy, drugiej z kolei, w której temat smogu stał się powszechnie komentowany. Wyznaczenie ministra odpowiedzialnego za ten temat, rzecz wcześniej niespotykana, zrobiło dobre wrażenie.

Woźny nie był nowicjuszem w rządzie. Wcześniej był wiceministrem cyfryzacji w resorcie Anny Streżyńskiej, odpowiedzialnym za CEPiK. Jego rola od stycznia była o tyle istotna, że rząd z jednej strony dysponuje funduszami na modernizację infrastruktury ciepłowniczej, co ma pozwolić na walkę z jedną z głównych przyczyn smogu, czyli piecami węglowymi (kilka dni temu Woźny zapowiadał, że w ciągu dekady wymiana pieców ma kosztować 50 mld zł, z czego budżet będzie musiał wyłożyć 35 mld zł), z drugiej niedawno przyjęto ustawę o elektromobilności, a w trakcie prac są m.in. inne ustawy dotykające zasad poruszania się samochodów po mieście.

Zapowiadany od wielu miesięcy i ślimaczący się 14-punktowy program „Czyste Powietrze”, czyli biała księga działań rządu w kwestii smogu, miał pod opieką Woźnego przyspieszyć. Sam zresztą zapowiadał to w mediach.

Rzecznik rządu Joanna Kopcińska pytana przez dziennikarzy po konferencji premiera Morawieckiego o Woźnego zaznaczyła, że będzie się dalej zajmować smogiem w rządzie. Dopytywana, czy zdymisjonowani ministrowie tracą pracę w ministerstwie, jak informuje „Super Express” odpowiedziała, że „zmienia się funkcja, ale nie zawsze osoba do koordynowania działań.

Jeśli więc, w przypadku Woźnego, zmiana ma oznaczać jedynie degradację, to oznacza to, że problem smogu miał w rządzie rangę wiceministerialną przez niecałe dwa miesiące.