Niespełna kilka miesięcy od odświeżenia stacji metra Politechnika na ścianach i stropie znów widać rdzawe zacieki. Metro Warszawskie przekonuje, że nie ma to związku z budową biurowca tuż przy stacji. – Nic wielkiego się nie dzieje. Woda szuka ujścia – mówi Paweł Siedlecki z biura prasowego spółki.
Pod koniec 2015 r. zaczęły się
prace przy odświeżaniu stacji metra Politechnika. Otwarto ją w 1995 r., ale wystrój z powodu oszczędności mocno okrojono. Przystanek nie grzeszy obecnie urodą – odkryte stropy szybko łapią kurz i zabrudzenia.
W pierwszej kolejności odmalowano antresole. Przed odświeżeniem peronów konieczna była naprawa dylatacji – stacja boryka się z problemem przecieków. Strop nad peronem zaczęto malować w czerwcu, a prace zakończono wczesną jesienią.
Prace na nic się jednak nie zdały – już wkrótce zaczęły pojawiać się rdzawe zacieki, szczególnie widoczne na białym stropie. – Nic wielkiego się nie dzieje. W okresie jesiennym i zimowym, gdy występują intensywne opady, a poziom wód gruntowych jest wysoki, woda przecieka na dylatacjach, szukając ujścia. To zjawisko normalne dla obiektów podziemnych – zapewnia Paweł Siedlecki z biura prasowego Metra Warszawskiego. Jak zapewnia, sytuacja nie ma związku z budową biurowca przy Waryńskiego. – Budowa jest monitorowana i nie ma żadnych sygnałów, żeby to miało wpływ – twierdzi Siedlecki.
Woda zaczęła też kapać w nowych miejscach, także na peron. W sumie jest co najmniej siedem miejsc, w których widać przecieki. Przedstawiciel spółki zapewnia, że wcześniejsze prace przy uszczelnianiu stacji miały sens. – Tam, gdzie były iniekcje, były one skuteczne. Przecieki pojawiły się w nowych miejscach – mówi Paweł Siedlecki. Jak dodaje, na bieżąco będą one uszczelniane.