Dziewięć dni po wypadku na warszawskiej ulicy Sokratesa głos w sprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego zabrał premier Mateusz Morawiecki. We wpisie na facebooku (oznaczonym emotikonką „poruszony”) zapowiada kompleksowy plan poprawy bezpieczeństwa na drogach, choć konkretnych rozwiązań nie wskazuje.
Trzaskowski jednocześnie zaznaczył, że Warszawa nie poradzi sobie bez pomocy rządu,
od którego oczekuje zmian prawnych. Chodzi o powrotne umożliwienie zarządzania fotoradarami przez samorządy (pieniądze z mandatów trafiałyby na specjalny fundusz i przeznaczane by były na bezpieczeństwo na drogach), podwyższenie maksymalnej stawki mandatu za wykroczenie drogowe do połowy średniej pensji (czyli z obecnych 500 zł do ok. 2,5 tys. zł), a także przyznanie bezwzględnego pierwszeństwa pieszym wchodzącym na przejście.
W ubiegłym tygodniu Rafał Weber, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za sprawy transportowe,
przyznał w rozmowie z „Transportem Publicznym”, że jego zdaniem stawki mandatów powinny zostać wyraźnie podniesione (choć zaznaczył, że nie jest to kompetencja Ministerstwa Infrastruktury), ale po raz kolejny wypowiedział się przeciwko pierwszeństwu dla pieszych wchodzących na przejście.
„Statystyki dotyczące liczby kolizji na polskich drogach, a przede wszystkim ofiar tych wypadków budzą sprzeciw wszystkich Polaków. Potrzebne są zmiany w przepisach i poważna wynikająca z nich polityczna deklaracja: koniec z piractwem drogowym” – napisał we wtorek premier Morawiecki.
„Bezpieczeństwo naszych rodzin, a szczególnie dzieci w drodze do szkół oraz w miejscach, gdzie najczęściej przechodzą przez ulice wymaga naszej szczególnej troski i wprowadzenia pragmatycznych regulacji. Polska Policja powinna też otrzymać dodatkowe środki na odpowiedni sprzęt, by eliminować z ruchu drogowego tych, którzy stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia innych ludzi. Kompleksowy plan radykalnej poprawy bezpieczeństwa na drogach będzie jednym z priorytetów rządu w nowej kadencji” – czytamy w komunikacie na facebooku.
Premier nie wyjaśnił jednak szczegółów zapowiedzianego planu. Nie odniósł się też to żadnych rozwiązań postulowanych nie tylko po ubiegłotygodniowym wypadku, ale też wcześniej.
Polska znajduje się bowiem na szarym końcu unijnych statystyk, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach i konkretniej, bezpieczeństwo pieszych. Odsetek ofiar wypadków jest u nas kilkakrotnie wyższy niż w krajach Europy Zachodniej. Choć w ostatnich dekadach liczba ofiar na drogach w Polsce spada, to akurat w dwóch ostatnich latach ten trend wyhamował.
W tym roku Instytut Transportu Samochodowego przygotował na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury raport o zachowaniu uczestników ruchu w pobliżu przejść dla pieszych. Wynika z niego, że w pobliżu przejść prędkość przekracza prawie 90 proc. kierowców. We wrześniu Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, w którym wytknęła, że automatyczny nadzór nad ruchem drogowym zarządzany przez Generalny Inspektorat Transportu Drogowego (po odebraniu uprawnień samorządom) działa na tyle wadliwie, że połowa mandatów wystawionych i zweryfikowanych w ramach odcinkowych pomiarów prędkości przedawnia się, a wartość niepobranych mandatów z OPP i fotoradarów oszacował na 2,8 mld zł.