Powoływanie się na paragrafy, które wiążą (?) ręce zamiast deklaracji racjonalnych działań. Tak można pokrótce zrecenzować odpowiedź, jaką otrzymaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego Woj. Małopolskiego na pytanie o integrację rozkładów jazdy pomiędzy różnymi gałęziami transportu.
Od kilku tygodni prowadzimy na naszym portalu cykl artykułów, w których wykazujemy zasadność daleko posuniętej synchronizacji rozkładów jazdy pomiędzy przewoźnikami operującymi w publicznym transporcie zbiorowym. Wychodzimy bowiem z założenia, że pogłębiona integracja rozkładowa to działanie niezbędne dla zwiększenia zainteresowania Polaków transportem zbiorowym. Nawet bowiem wielomilionowe inwestycje w nowoczesną infrastrukturę czy tabor mogą bowiem nie przynieść zamierzonego efektu, jeśli równolegle nie nastąpią wytężone działania zainteresowanych podmiotów dotyczące utworzenia bądź poprawy skomunikowań pomiędzy pociągami i autobusami.
Paradoksalnie, jest to działanie, które kosztuje niewiele lub nic. Kłopot jednak w tym, że jest to działanie skomplikowane z… mentalnościowego punktu widzenia. O ile bowiem inwestycje taborowe czy infrastrukturalne najczęściej następują w obrębie jednego podmiotu, o tyle synchronizacja rozkładów wymaga wytężonej i regularnej współpracy pomiędzy różnymi organizatorami przewozów i operatorami. A w takiej sytuacji na pierwszą linię frontu wysuwa się zazwyczaj typowo polski „niedasizm”.
Sztandarowym tego przykładem jest odpowiedź, jaką otrzymaliśmy – na pytanie o zasadność i ewentualne podjęcie działań w zakresie integracji rozkładowej – z Urzędu Marszałkowskiego Woj. Małopolskiego. Odpowiedź ograniczyła się do cytowania paragrafów, które bardzo sprawnie zdejmują z wojewódzkich urzędników obowiązek dbałości o współpracę z innymi podmiotami w zakresie integracji rozkładów. Z jednym wyjątkiem, dającym cień nadziei na poprawę sytuacji: synchronizację rozkładów ma wymusić wejście w życie wojewódzkiego planu transportowego. Przy czym słowo „wymusić” jest tu bardzo zasadne. Trudno bowiem z przesłanego do naszej redakcji oświadczenia wyciągnąć wniosek, iż UMWM bierze sobie głęboko do serca fakt, iż potrzeby komunikacyjne mieszkańców województwa powstają w sposób naturalny, a nie „wymuszony”.
Oświadczenie cytujemy dosłownie: „Aktualnie Województwo Małopolskie organizuje tylko usługi przewozowe w zakresie publicznego transportu zbiorowego w transporcie kolejowym. Zgodnie z obowiązującą ustawą z dnia 6 września 2001r. o transporcie drogowym (Dz. U. z 2013 r. poz. 1414 z późn, zm.), nie ma procesu koordynacji rozkładów jazdy, która pozwalała na regulowanie kwestii godzin odjazdów z poszczególnych przystanków zawartych w rozkładach jazdy przewoźników wykonujących regularne przewozy osób w krajowym transporcie drogowym. Nie ma zatem podstaw prawnych do kwestionowania przez tut. Urząd propozycji rozkładów jazdy składanych przez przewoźników do wniosków o wydanie zezwoleń w zakresie godzin odjazdów z poszczególnych przystanków, ingerencji w nie w aspekcie konkurencyjności w odniesieniu do innych linii autobusowych na danej trasie, dostosowania do godzin odjazdów środków transportowych innych gałęzi transportu, w tym kolei.
Obecnie Województwo Małopolskie opracowuje Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego, który przewiduje uruchomienie komunikacji autobusowej, pełniącej funkcję dowozową do wybranych węzłów kolejowych. Warunkiem funkcjonowania takiego systemu transportowego jest koordynacja czasowa rozkładów jazdy w ramach przewozów organizowanych przez Województwo Małopolskie, a także bieżące sterowanie godzinami odjazdów poszczególnych autobusów w oparciu o informacje dotyczące opóźnień pociągów przekazywane w czasie rzeczywistym”.
Z oświadczenia UMWM wynika jednoznacznie, że nie ma szans, by w rozkładach jazdy pociągów kursujących na terenie woj. małopolskiego pojawiły się adnotacje o ewentualnych oczekiwaniach autobusów na opóźnienia pociągów – tak jak ma to miejsce w przypadku warszawskiej linii 198, w przypadku której autobusy oczekują (w godzinach późnowieczornych) na ewentualne opóźnienia pociągów SKM.
W oświadczeniu UMWM czytamy, iż jest to sytuacja, „w której za organizację transportu kolejowego i autobusowego na terenie aglomeracji odpowiada jedna jednostka. W przypadku Województwa Małopolskiego i Krakowskiego Obszaru Metropolitalnego organizatorów publicznego transportu zbiorowego jest wielu. W związku z tym integracja pociągów regionalnych z komunikacją autobusową byłaby możliwa jedynie na zasadzie dobrej woli i wzajemnej współpracy przedsiębiorców między sobą”.
A tej dobrej woli, co widać bez wątpliwości, brakuje… Przypomnijmy, że wcześniej
bardzo podobne stanowisko w sprawie niemożności integrowania autobusów z pociągami zajęły władze woj. warmińsko-mazurskiego.