Na początku miesiąca na trasie na Marysin wystąpiła bardzo nietypowa przerwa w ruchu. Wszystko wskazuje na to, że w nocy właściciel prywatnej działki, przez którą przebiegają położone w latach 60. tory, zablokował ciężkimi betonowymi płytami przejazd, by zamanifestować, że status terenu wciąż jest nieuregulowany. Przewozy szybko zostały wznowione, ale problem wciąż nie znalazł swojego rozwiązania.
To nie jest dobry czas dla łódzkich tramwajów – takie zdanie mogłoby otwierać liczne na naszych łamach artykuły o
kolejnych zawieszeniach ruchu na wyłączanych z eksploatacji odcinkach sieci. 3 grudnia tramwaje nie kursowały jednak dodatkowo także na trasie do tymczasowego krańca przy ul. Skrzydlatej. „Betonowymi płytami zablokowana została trasa tramwaju linii 3, który we wtorek o godz. 4:30 jechał na Marysin. Ciężkie przeszkody leżały na torowisku na ul. Dolnej przy ul. Zgierskiej. Obok nich wisiał plakat z napisem: teren prywatny” – opisywała Lila Sayed w lokalnym dzienniku „Express Ilustrowany”.
Grunt pod torem rzeczywiście ma prywatnego właścicielaPrzewozy zostały wznowione jeszcze tego samego dnia, lecz nie rozwiązało to istotnego problemu. Jak się bowiem okazuje, choć sposób manifestacji swojej własności może budzić bardzo duże wątpliwości, zwłaszcza w kontekście bezpieczeństwa ruchu, prawdopodobny autor swoistej instalacji ma podstawy, by rościć sobie prawa do terenu, po którym codziennie przejeżdżają dziesiątki tramwajów. – Torowisko na ul. Dolnej powstało w roku 1966. Przebiega ono w niezmienionym śladzie do dziś. Działka 2/21 w obrębie B-47 znajdująca się u zgiegu ulic [Dolnej], Zgierskiej i Zachodniej jest własnością prywatną – mówi Tomasz Andrzejewski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miasta Łodzi.
Na obszarze działki poza torowiskiem znajduje się także fragment dużego targowiska Dolna. – Właściciel kontaktował się z Urzędem Miasta Łodzi i ze ZDiT, aby uzyskać zadośćuczynienie za korzystanie z jego terenu na potrzeby drogi. Zarówno jednostki UMŁ, jak i ZDiT podejmowały działania, aby uregulować stan rzeczy – deklaruje nasz rozmówca. Mówi on, że działania te polegały na składaniu do wojewody, który ma prawną możliwość dokonania podziału działki, o wydzielenie z niej torowiska.
W okresie Polski Ludowej kwestie własności schodziły na dalszy plan – Pozytywna decyzja wojewody została jednak kilka razy odwołana przez organy nadrzędne – stwierdza przedstawiciel ZDiT. – Sprawa spotkała się również z odwołaniem stron i kasacjami – dodaje. Zapewnia on przy tym, że Zarząd podejmie dalsze kroki zmierzające do normalizacji stanu rzeczy.
Mówi on, że tego typu sprawy są pozostałością po praktyce okresu PRL. – Wówczas nie parcelowano na nowo przebiegu nowo powstających dróg i zajmowano tereny prywatne bez uregulowania tego stanu. Urządzano też tereny o nieureguowanych własności. Stąd obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której pas drogowy składa się z wielu działek, a nie jest jednolitym obszarem, ponieważ przebiega przez tereny, które niegdyś nie służyły infrastrukturze – tłumaczy Tomasz Andzejewski.