W przyszłym roku na kursy łódzkich tramwajów i autobusów wciąż będzie trzeba czekać na przystankach dłużej niż przed pandemią koronawirusa. Miasto nie zamierza przywracać standardowej częstotliwości funkcjonowania połączeń. Nawet linie magistralne będą więc – z niewielkimi wyjątkami – kursować tylko raz na kwadrans.
We wrześniu po zakończeniu wakacji w Łodzi nie przywrócono standardowego rozkładu jazdy komunikacji miejskiej uwzględniającego 12-minutową częstotliwość kursowania autobusów i tramwajów na znakomitej większości linii. Pomimo utrzymania nakładanych przez rząd ograniczeń w dopuszczalnej liczbie pasażerów przebywających jednocześnie w pojeździe samorząd wciąż kontraktuje więc znacznie mniej kursów niż przed pandemią. Wiemy już, że sytuacja ta nie zmieni się wraz z początkiem przyszłego roku.
Pasażerów nie przybywa, wpływy z biletów wciąż niskie – Nie zaobserwowaliśmy zmian w ilości pasażerów. Nie widać tego również w liczbie sprzedanych biletów – tłumaczy Tomasz Andrzejewski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miasta Łodzi. Już wcześniej samorząd informował o utrzymującej się mniejszej liczbie podróżnych. Jak wynika z obserwacji naszej redakcji, zwłaszcza w godzinach szczytu pojazdy bywają jednak napełnione stosunkowo mocno.
Częściowo potwierdza to przedstawiciel magistratu, wskazując, że zainteresowanie przewozami zwiększa się m.in. w godzinach zmian w zakładach pracy. – Ta tendencja utrzymuje się od dawna – stwierdza. Mówi, że miasto już wprowadziło wzmocnienia na liniach magistralnych prowadzących na tereny przemysłowe. Przypomnijmy jednak, że wraz z początkiem grudnia spadła liczba kursów na linii 96 dowożącej pracowników na osiedle Teofilów Przemysłowy. Zlikwidowana została też tramwajowa „szesnastka” prowadząca w tę samą część miasta.
Jedną z przyczyn podjęcia takiej decyzji miały być względy kadrowe.
Różny takt linii miejskich i podmiejskich – W najbliższym czasie nie są planowane zmiany [w częstotliwości kursów] – mówi Tomasz Andrzejewski. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że rozrzedzenie odjazdów na liniach miejskich może powodować pewne dodatkowe komplikacje odczuwalne przez korzystających z niektórych połączeń podmiejskich. Te funkcjonują bowiem w swoim standardowym takcie, np. linia Z41 do Pabianic ma 24-minutową częstotliwość dopasowaną do 12-minutowego taktu obowiązującego na całej sieci do marca tego roku.
Co interesujące, Łódź praktycznie nie wprowadziła żadnych cięć w ofercie połączeń nocnych, na których frekwencja spadła w sposób bardzo wyraźny. Linie miejskie nadal kursują więc co 30 minut. Jedynym ograniczeniem jest rezygnacja z utrzymywania podmiejskich kursów do Pabianic. Decyzję w tej sprawie podjął jednak Urząd Miejski w Pabianicach.