Śląskie Centrum Społeczeństwa Informatycznego wraz ze śląską Komendą Wojewódzką Policji opracowały interaktywną wojewódzką mapę wypadków drogowych z udziałem pieszych, w których doznali oni poważnego uszczerbku na zdrowiu lub zginęli. W statystykach przoduje Częstochowa. Dlaczego?
Mapę zawierającą statystyki wypadków z udziałem pieszych z terenu województwa śląskiego zbudowano w oparciu o dane z dwu i pół roku za okres 2012 - 2015 r. Zawiera informacje o tych wypadkach, w których piesi zginęli lub doznali ciężkich obrażeń. Dane pochodzą z analiz wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
We wspomnianym okresie najwięcej potrąceń pieszych miało miejsce w Częstochowie – 154, co plasuje to miasto daleko w czołówce, bo kolejne miasta w tym makabrycznym rankingu znalazły się z niższymi i zbliżonymi wynikami: Bielsko-Biała ze 132 zdarzeniami, czy Zabrze ze 125. Najwięcej śmiertelnych potrąceń zdarzyło się w Katowicach.
Autostrada osiedlowaCzęstochowa w skali województwa nie przoduje w statystyce zabitych pieszych, ale zasadne jest pytanie o przyczynę potrąceń. Brak proporcji pomiędzy ilością potrąceń w ogóle a potrąceń śmiertelnych przy zestawieniu „rekordzistów” (Częstochowy – 18/154 i Katowic – 34/104) sugeruje wadę organizacji ruchu na drogach tego pierwszego.
Wystarczy wyjść na dowolną ulicę Częstochowy, aby dostrzec podstawową przyczynę: szerokie pasy ruchu. Niemal normą jest 3,5 m, czyli szerokość autostradowa.
Prowadzone w ostatnich latach remonty ulic nie zniwelowały tej wady. Jaskrawym przykładem jest tzw. „korytarz śródmiejski” składający się z równoległych ulic Dąbrowskiego (przechodzącej w Nowowiejskiego) oraz Śląskiej (przechodzącej w Kilińskiego) stanowiący tranzyt przez niemal centrum miasta w osi północ – południe. Jezdnie tych ulic składają się z dwu pasów po 3,5 m. Szybko okrzyknięto go „autostradą śródmiejską”, a nazwa pojawia się często, bo często dochodzi tam do kolizji lub potrąceń.
Kiedy do budżetu obywatelskiego zgłoszono budowę wyniesionych tarcz skrzyżowań wraz z przejściami na tym ciągu, Miejski Zarząd Dróg i Transportu zaopiniował propozycję negatywnie argumentując hałasem generowanym przez najeżdżające pojazdy oraz wstrząsami dla pobliskich budynków.
Brakujące azyleSzerokie, nieregulowane sygnalizacją świetlną przejścia dla pieszych pozostają niezabezpieczone. Między pasy ruchu po 3,5 m można wstawić tzw. azyl, na którym pieszy może zatrzymać się pokonując przejście na raty i nie byłby on wąski, bo każdy z pasów można zwęzić do szerokości miejskiej, tj. 2,75 m zyskawszy 1,5 m. Warto zauważyć, że pełniłby on podwójną rolę: oprócz osłaniania pieszego uspokajałaby ruch samochodów.
A takiego azylu nie ma nawet na al. Kościuszki o szerokości 9 m z dwoma pasami ruchu, zaś na jej przedłużeniu (al. Wolności) kilka lat temu zlikwidowano azyl wraz z przejściem, które po protestach wróciło, ale z sygnalizacją świetlną.
Zielona falaInny przykład: wzdłuż ul. Pułaskiego wytyczono kolejną trasę tranzytową. W minionym roku zmieniono nawierzchnię na nową bez zwężania jezdni – w jednym miejscu ją poszerzono za sprawą budowy prawoskrętu do maleńkiej uliczki. Większość skrzyżowań wyposażonych jest w sygnalizację świetlną. MZDiT wprowadził tu tzw. „zieloną falę”, czyli zielone światło podawane na kolejnych skrzyżowaniach w ustalonym czasie tak, aby kierujący nie musieli się zatrzymywać. W efekcie stworzono tor rajdowy, bo kierowcy mając świadomość zielonej fali gnają tak, aby na pewno zdążyć na zielone.
A piesi? Stoją po 3 minuty czekając na swoje zielone trwające ok. 10 sekund, jeśli uprzednio nacisną przycisk.
Za ciemno, za widnoSami kierowcy narzekają na złe oświetlenie dróg – przejścia bywają lokowane między latarniami, krytykowane jest także oświetlenie LED. To relacje osób dużo podróżujących po Polsce oraz krajach europejskich i mają skalę porównawczą. Pojawiają się również narzekania na duże ekrany emitujące agresywne, animowane reklamy fundując kierowcom oślepiające błyski.
PobłażanieSami kierujący w Częstochowie są uczeni nieprzepisowego zachowania przez służby oraz drogowców. Drogi budowane są z wadami. Teoretycznie do przejść dla pieszych nie przylegają miejsca postojowe. Ale konstrukcja otoczenia umożliwia zaparkowanie tuż przed zebrą, znacząco ograniczając pieszym pole widzenia. Cichą zgodę na takie zachowanie dają same służby – wspominaliśmy już na łamach serwisu transport-publiczny.pl sytuację,
kiedy policjanci biorący udział w akcji podnoszącej bezpieczeństwo pieszych spisywali (lub karali) pieszego za przejście na czerwonym świetle stojąc obok rzędu źle zaparkowanych samochodów. W Częstochowie nie narzeka się na mandaty za złe parkowanie. Bardziej na opłaty za brak biletu parkingowego, trudno więc o kawałek wolnego chodnika, bo za postój poza miejscem wyznaczonym zarządcy drogi opłaty pobierać nie wolno.
Piesi w Częstochowie są traktowani, jako zło konieczne, bo przeszkadzają w kanalizowaniu ruchu samochodów, na czym miejski zarządca dróg zdaje się kłaść największy nacisk. Pieszy pozbawiony uwagi drogowców, to pieszy pozbawiony ochrony i bezpieczeństwa. Dowód? Znajduje się w statystykach śląskiej policji.