Podpisanie umowy z koncesjonariuszem na krakowski rower miejski przesuwa się z powodu skargi wobec tego rozstrzygnięcia złożonej przez jednego z uczestników. Przyjrzeliśmy się ofertom. Czy skarga NB Serwis ma szanse powodzenia?
W rozstrzygniętym pod koniec kwietnia postępowaniu koncesyjnym wybrano występującą w konsorcjum ofertę BikeU, która zarządza systemami rowerowymi w Bydgoszczy, Bielsku–Białej i budowała system w Szczecinie.
Wywołało to protest dominującego na polskim rynku NextBike’a, który w krakowskim postępowaniu występuje pod nazwą NB Serwis. Pozostałe oferty złożyły firmy SimpliBike i SmartBikes.
Szósty miesiącNextbike wskazuje kilka powodów, dla których zdecydowało się na złożenie skargi. Pierwszy z nich dotyczy niespełnienia warunku brzegowego, zgodnie z którym minimalna ilość rowerów w szóstym miesiącu trwania umowy powinna wynosić 300. Ale z protokołu oceny ofert jasno wynika, że BikeU pierwsze 100 rowerów udostępni w czwartym miesiącu po podpisaniu umowy, 300 będzie właśnie od szóstego, a docelowe 1500 rowerów – od dziesiątego miesiąca. Zarzut NextBike’a (który zadeklarował 100 rowerów od razu, 300 od piątego miesiąca i 1500 od trzynastego) wydaje się więc być chybiony.
NextBike zarzuca konkurentowi, że usługę chce sprzedać po znacząco niższej cenie niż taka, która byłaby sensowna dla tego typu działalności. Istotnie wszystkie cztery oferty mocno różnią się propozycją opłaty jaką miasto miałoby przekazywać co miesiąc za jeden rower (tzw. rowero–miesiac). NB Serwis zaproponował 588 zł, SmartBikes – 180 zł, SimpliBike – 92,25 zł, a BikeU… złotówkę.
Za to rzecz jasna systemu utrzymać się nie da, ale warszawska firma zaproponowała model w którym będzie zarabiać na opłatach. Wszyscy oferenci mieli wskazać jaką część opłat od użytkowników i jaką część pozostałych przychodów (chodzi głównie o reklamy) chce brać do swojej kieszeni. Reszta trafiłaby do miasta. BikeU jako jedyne zadeklarowało, że miastu zwróci wszystkie opłaty z reklam a zadowoli się 99 proc. opłat z wypożyczeń. Dla porównania NB Serwis zażądał jednej czwartej opłat od użytkowników i 10 proc. przychodów z reklam.
Rower z abonamentemPomysł BikeU wydaje się być ryzykowny, w dodatku zakłada konieczność posiadania przez wypożyczających abonamentu, którego w innych miastach w Polsce nie ma i być może właśnie dzięki temu rowery miejskie odniosły taki sukces. Ale dla miasta to wariant wybitnie oszczędnościowy. W Krakowie zaznaczają, że złotówka od BikeU była zaskakująca, ale pomysł może się udać i na dobrą sprawę operator może w tym modelu zarabiać nie tylko na abonamentach (w postępowaniu określono, że nie może on kosztować krakowian więcej niż 20, a w pewnych sytuacjach 25 zł miesięcznie), ale też na współpracy z firmami, czy ofertą dla turystów.
Kolejny zarzut ze strony NextBike’a to wspomniany sposób wynagrodzenia koncesjonariusza. W sytuacji gdy BikeU zadeklarowało pozostawienie całości zysków z reklam w miejskim skarbcu, będzie czerpało zyski tylko z jednego źródła, a powinno z dwóch. W Krakowie twierdzą, że źródła są mimo wszystko dwa. Operator systemu będzie w końcu, poza opłatami, otrzymywał złotówkę za rowero–miesiąc, co w skali roku, przy założeniu, że pod Wawelem będzie jeździło 1,5 tys. rowerów, da prawie 20 tys. zł.
Czy sąd pozwoli podpisać umowę?Krakowski rower
pod wieloma względami będzie niezwykły. To pierwszy w Polsce tzw. system IV generacji, co oznacza, że będzie de facto bezstacyjny, wypożyczany dzięki smartfonowej aplikacji. O podobnym systemie, ale w perspektywie najbliższych 2–3 lat, myśli Gdańsk.
W Krakowie chcą podpisać umowę z operatorem w ciągu miesiąca. Wojewódzki Sąd Administracyjny ma 30 dni na rozpatrzenie skargi, ale krakowscy urzędnicy będą wnioskować o zgodę na wcześniejsze podpisanie umowy.