Więcej wypadków, mniej ofiar. Na warszawskich ulicach w 2024 roku zginęło najmniej osób w historii prowadzenia statystyk, ale raport ZDM pokazuje, że do bezpieczeństwa wciąż daleko. Piesi – zwłaszcza seniorzy – nadal są najbardziej zagrożeni, a liczba potrąceń rośnie. Do tego dochodzą ucieczki sprawców, konflikty z rowerzystami i niepokojący udział nowych form mobilności. Warszawa nie spoczywa na laurach, ale wciąż czekają na nią nowe wyzwania.
W 2024 roku na warszawskich ulicach doszło do 682 wypadków drogowych – to o 72 więcej niż rok wcześniej. Równocześnie zginęło w nich 26 osób, o trzy mniej niż w roku 2023.
Jak podkreśla Zarząd Dróg Miejskich, to najniższa liczba ofiar śmiertelnych od początku lat 80., czyli od kiedy prowadzone są porównywalne statystyki. Taki wynik nie oznacza jednak pełnego sukcesu – wypadków było więcej, a znaczną część ofiar nadal stanowią piesi i seniorzy.
Według ZDM, liczba wypadków drogowych po pandemii utrzymuje się na wyraźnie niższym poziomie niż wcześniej. W latach 2010-2019 notowano nawet 1000 takich zdarzeń rocznie. Obecna średnia oscyluje wokół 700 – mimo że natężenie ruchu wróciło do poziomu sprzed lockdownów. Co ciekawe, dwumilionowa Warszawa wypada lepiej pod tym względem niż Kraków (931 wypadków) czy Łódź (860). Mapę wypadków w roku 2024 można zobaczyć
TUTAJ.
Piesi wciąż najbardziej zagrożeniNiezmiennie najbardziej narażoną grupą są piesi. W 2024 roku zginęło ich aż 15 – ponad połowa wszystkich ofiar śmiertelnych. Spośród 225 wypadków z ich udziałem, aż 60% spowodowali kierowcy, najczęściej nie udzielając pierwszeństwa. Reszta to błędy samych pieszych – wejście na czerwonym świetle, przechodzenie w niedozwolonym miejscu, czy wyjście zza pojazdu.
Zdecydowaną większość ofiar wśród pieszych stanowili seniorzy – aż 9 z 15. Jednocześnie nie zginęło ani jedno dziecko w wieku 0-14 lat, co potwierdza według ZDM pozytywny efekt prowadzonych przez miasto działań profilaktycznych. Osoby starsze, choć rzadko są sprawcami (tylko 8 wypadków), bardzo często padają ofiarami zdarzeń – 75 razy byli poszkodowani. Szczególnie niepokojące są przypadki, gdy seniorzy ginęli w zdarzeniach, które sami spowodowali łamiąc podstawowe przepisy.
Wbrew obiegowym przekonaniom, przejścia dla pieszych – nawet te wyposażone w sygnalizację – nie dają gwarancji bezpieczeństwa. Aż 50 spośród 119 wypadków na przejściach miało miejsce na zebrach z sygnalizacją świetlną. Jak można przeczytać na stronie ZDM, sygnalizacja to najmocniejsze dostępne narzędzie inżynieryjne, ale nie zadziała, jeśli uczestnicy ruchu ją ignorują. Warto dodać, że aż 27 wypadków z pieszymi zdarzyło się przy skręcie kierowcy na zielonym – 14 w lewo i 13 w prawo.
Czerwiec 2024 roku był natomiast trzecim w historii warszawskich pomiarów miesiącem bez ani jednej ofiary śmiertelnej. Statystyki pokazują też sezonowość: najwięcej wypadków przypada na ciepłe miesiące i wrzesień, gdy natężenie ruchu i obecność pieszych w przestrzeni publicznej są największe.
Nowi uczestnicy ruchu, nowe napięciaRaport pokazuje też rosnącą rolę jednośladów – rowerów, e-hulajnóg, motorowerów i motocykli – w krajobrazie drogowym stolicy. Po raz pierwszy wypadki z ich udziałem (356) stanowiły ponad połowę wszystkich. Choć w większości nie byli oni sprawcami (tylko co trzeci przypadek), liczba takich zdarzeń rośnie, a konflikty z pieszymi są coraz bardziej widoczne.
W 2024 roku doszło do 23 potrąceń pieszych przez rowerzystów – niemal połowa z nich miała miejsce na chodnikach. Mimo że wypadki pieszy-rowerzysta są relatywnie rzadkie, aż 2/3 z nich to wina rowerzysty. Wśród miejsc najczęstszych kolizji: chodniki, przejścia dla pieszych, a także drogi rowerowe i wjazdy z posesji. Rowerzyści spowodowali 46 wypadków, kierowcy hulajnóg i użytkownicy UTO – 19.
Choć liczba wypadków z udziałem motocyklistów wzrosła, tylko jeden motocyklowy wypadek zakończył się śmiercią – to znacząca poprawa względem wcześniejszych lat, w których ta grupa odpowiadała za nawet 25% wszystkich ofiar.
Kierowcy najczęstszymi sprawcami – i najmniej poszkodowanymiNajwięcej wypadków spowodowali kierowcy samochodów osobowych – 388 przypadków. W setkach wypadków, które spowodowali kierowcy, to inni płacili najwyższą cenę – spośród 453 poszkodowanych, tylko 29 stanowili sami sprawcy. Jak zauważa ZDM, to kolejny dowód na to, że osoby prowadzące auta rzadko same ponoszą konsekwencje kolizji, w których stanowią największe zagrożenie.
16 wypadków spowodowali kierujący pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Uderzający jest fakt, że aż 78 razy sprawcy zbiegli z miejsca zdarzenia – w tym 20 po potrąceniu pieszych. Najczęściej sprawcy to kierowcy aut osobowych, ale wśród uciekających znaleźli się też rowerzysta, kierowca autobusu miejskiego (tak!) i czterech użytkowników hulajnóg.
Młodzi kierowcy (do 25. roku życia) byli sprawcami 93 wypadków – o trzy więcej niż w 2023 roku. Wśród nich cztery osoby prowadziły pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Typowe dla tej grupy są błędy: zbyt duża prędkość, nieustąpienie pierwszeństwa i kolizje przy skręcie.
Komunikacja miejska i przestrzeń wspólnaW ubiegłym roku doszło do 69 wypadków z udziałem pojazdów komunikacji miejskiej (spadek o 18%). Mimo tego, aż 6 osób zginęło, a 78 zostało rannych. Szczególnie niepokojący jest fakt, że 51 spośród poszkodowanych to seniorzy. Zdarza się, że pasażerowie odnajdują się po stronie ofiar mimo że bezpośrednia przyczyna tkwi w błędach innych kierowców – np. nagłe hamowanie autobusu po zajechaniu drogi.
Spośród 69 wypadków, 24 były winą kierujących pojazdami komunikacji miejskiej. W pozostałych przypadkach winę ponosili inni uczestnicy ruchu – piesi, kierowcy, rowerzyści. Odnotowano również 2 wypadki z udziałem autobusów innych niż ZTM.
Najtragiczniejszy pojedynczy wypadek 2024 roku miał miejsce na ul. Vogla – śmierć poniosły trzy osoby, gdy samochód osobowy z dużą prędkością uderzył w drzewo.
Nowe zagrożenia, stara odpowiedzialnośćRaport ZDM za 2024 rok pokazuje skutki działań systemowych, takich jak modernizacje przejść dla pieszych czy reorganizacje ruchu. W najbliższych latach miasto przeznaczy 164 mln zł na dalszą poprawę infrastruktury dla pieszych – to krok w dobrym kierunku, bo dane pokazują, że najtragiczniejsze wypadki nadal dzieją się tam, gdzie zawodzi czujność lub wyobraźnia.
Z drugiej strony wyraźnie widać rosnące napięcia między pieszymi, kierowcami i użytkownikami nowych form mobilności. Wymaga to nie tylko inwestycji, ale też edukacji i skutecznego egzekwowania przepisów. Warszawa zmierza w stronę większego bezpieczeństwa – ale aby utrzymać ten trend, potrzebna będzie konsekwencja.