Od września tego roku cena biletu miesięcznego w Atenach spadnie z 45 euro do 30 euro. To nie jedyne obniżki jakie zapowiedział minister transportu Michalis Chrisochoidis, choć jednocześnie wspomniał o instalowaniu w autobusach „antygapowiczowych” bramek. Władze chcą przyciągnąć Greków do komunikacji publicznej, choć już od kilku lat porzucają oni samochody. Zwykle z konieczności.
Grecja jest krajem UE w największym stopniu dotkniętym kryzysem ekonomicznym. Dług publiczny wciąż szybuje powyżej 170 proc. PKB (w Polsce to nieco ponad 50 proc.), a dopiero w tym roku, po czterech latach przerwy śródziemnomorski kraj zdecydował się na emisję obligacji, które zresztą wciąż są określane przez międzynarodowe agencje ratingowe jako „śmieciowe”. Przed kryzysem gospodarka rozwijała się zwykle w tempie 5 proc. rocznie, a niejeden Ateńczyk mógł sobie pozwolić na drugi dom w którym spędzał wakacje. Dziś bezrobocie sięga 30 proc., a wśród osób do 25. roku życia jest nawet dwukrotnie wyższe. Nawet ci, którzy pracę zachowali, musieli się liczyć z cięciami pensji. W sektorze publicznym minimum o 1/4.
Nic więc dziwnego, że Grecy masowo przesiedli się z samochodów do autobusów i tramwajów. Tym bardziej, że rząd, rozpaczliwie szukając wpływów, podnosił akcyzę. Tyle, że i ceny biletów w autobusach tramwajach i metrze również poszybowały w górę.
W poniedziałek Chrisochoidis tłumaczył, że podwyżki były częścią programu oszczędności, który na Grecji wymusiła Unia Europejska. Ale mimo to rząd zdecydował się wprowadzić zmiany w systemie transportu publicznego. Grigoris Dimitriadis, prezes OASA, spółki która zarządza transportem miejskim w Atenach (spośród 10 mln mieszkańców Grecji prawie połowa mieszka w stołecznej aglomeracji) przyznał, że chce by transport publiczny stał się podstawową formą transportu dla mieszkańców miasta.
W pierwszym kwartale tego roku państwowa spółka zanotowała przychód ze sprzedaży biletów o 6,3 mln euro wyższy niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Rocznie OASA notuje 636 mln przejazdów. Ateny są rozległym miastem, w którym czasem, by dojechać z miejsca na miejsce potrzeba kilku przesiadek, ale z rozbudowaną siecią połączeń autobusowych i wygodnym metrem, rozbudowanym przy okazji igrzysk olimpijskich w 2004 r. Z ateńskiej kolei podziemnej codziennie korzysta ponad 1,3 mln osób.
Jakie obniżki czekają Greków? Poza wspomnianą obniżką ceny biletu miesięcznego na wszystkie linie, stanieje również bilet jednorazowy (z 1,4 do 1,2 euro), choć dopuszczalny czas przejazdu z takim biletem skróci się z 90 do 70 minut. „Coś za coś” zadziała również przy okazji biletów miesięcznych, bo zlikwidowane zostaną bilety na jeden typ transportu (autobus, lub tramwaj), które do tej pory kosztowały 20 euro. W dodatku w autobusach zostaną zainstalowane bramki, które mają ukrócić jazdę „na gapę”.
Sama OASA przejdzie lifting. Wraz z podległymi spółkami zmieni logo i nazwę na „Athens Transportation”, bilety będzie można kupić w prawie 5 tys. punktów w całej stolicy, a także za pośrednictwem mobilnej aplikacji. Wszystko by odzyskać zaufanie pasażerów.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.