Władze stołecznej aglomeracji w Indiach zaplanowały w ciągu roku kupienie 960 nowych autobusów z napędem elektrycznym. Ale Sąd Najwyższy nakazał, by rozważono zakup autobusów z napędem wodorowym.
Plany Delhi, stołecznego regionu w Indiach, który zamieszkuje, według różnych szacunków od 16 do 25 mln ludzi są spowodowane przede wszystkim troską o czyste powietrze i potrzebami transportowymi. Planowane autobusy mają być 12-metrowe, niskopodłogowe i wyposażone w klimatyzację. Nie wiadomo jak bardzo jest to realne, bo przedstawiciele lokalnej administracji przekonują, że za rok o tej porze mają już jeździć po ulicach, a na razie tworzony jest dopiero plan funkcjonowania takiej sieci elektrobusów (mają być ładowane na zajezdniach, bez ładowarek w mieście). Problemem jest też opinia Sądu Najwyższego.
Co ma sąd do miejskich autobusów? W Indiach dużo. W 1998 r. Sąd Najwyższy, rozpatrując sprawę wniesioną dwa lata wcześniej, związaną z zanieczyszczeniem powietrza, nakazał władzom stołecznej aglomeracji całkowitą rezygnację z napędu dieslowskiego. Wyznaczył też konkretną datę – kwiecień 2001 r. Terminu nie dotrzymano i dopiero po nałożeniu na władze miasta kary, zmiana się udała. W grudniu 2002 r. na ulice Delhi wyjechał ostatni autobus na olej napędowy. Od tego czasu stolica Indii jest miastem z największą flotą autobusów napędzanych CNG na świecie. Dotyczy to nie tylko 5,5 tys. pojazdów miejskiego przewoźnika DTC, ale też licencjonowanych autobusów prywatnych.
Obecna decyzja Sądu Najwyższego ma charakter doradczy. Sąd namawia władze Delhi do „zanalizowania” możliwości wykorzystania autobusów wodorowych (czyli czerpiących energię elektryczną służącą do napędzania autobusu ze spalania wodoru i tlenu, produktem ubocznym, poza prądem, jest woda). Ale jednocześnie wskazuje, że tego rodzaju autobusy są sukcesywnie wprowadzane do użytku w innych krajach, w Indiach fabrykę produkującą pojazdy z tym napędem otwiera koncern Tata i może Delhi powinno przeskoczyć z autobusów CNG od razu do fazy pojazdów wodorowych, z pominięciem etapu związanego z autobusami elektrycznymi.
Sąd zwrócił uwagę, że w planach miasta infrastruktura do ładowania nie jest konkretnie zaplanowana. Tymczasem autobusy wodorowe – na co też zwraca się uwagę – nie wymagają ładowania prądem.
To nie pierwszy przypadek, gdy sędziowie wtrącają się w miejskie zakupy. Tylko w tym roku miasto planowało wymienić 2 tys. autobusów, ale inwestycja została zastopowana przez lokalny sąd, który uznał, że pojazdy nie będą przyjazne osobom niepełnosprawnym.
Autobusy wodorowe to zupełna nowość na indyjskich ulicach, ale warto pamiętać, że elektryczne… też. Dziś w całym kraju kursuje raptem 30 pojazdów z takim napędem – 5 w Bombaju i 25 w położonym na północy stanie Himachal Pradesh.