Autobus Mercedesa „bez kierowcy” wyjeżdża na trasę. Rewolucja?

Koncern Daimler premierę pojazdu Mercedes Benz Future Bus trzymał w tajemnicy. Rzeczywiście – prezentacja tak nietypowego i wizjonerskiego pojazdu musiała odbyć się z przytupem i tak też stało się 18 lipca w Amsterdamie, gdzie pokazano pojazd w ruchu.

Wyposażony w autonomiczny napęd 12 metrowy wyjechał na będącą w codziennej eksploatacji linię BRT łączącą amsterdamskie lotnisko Schipol z miastem Haarlem położonym na zachód od lotniska. To jeden z pierwszych przypadków w historii, gdy autonomiczny autobus zamienia testowe, zamknięte trasy na używaną w normalnym ruchu infrastrukturę. Na razie pod testy Mercedesa przygotowano 20 kilometrów z 40-kilometrowej trasy, na odcinku Schiphol Handelskade – Schalkwijk Centrum.

- Mercedes ma już doświadczenia związane z pojazdami autonomicznymi w segmencie ciężarówek. To ułatwia implementowanie pewnych rozwiązań także do innych pojazdów. Linie BRT, ze względu na wydzieloną infrastrukturę oraz zastosowanie priorytetów w sygnalizacji, są idealne do sprawdzania pojazdów autonomicznych – powiedział Wolfgang Bernhard, członek zarządu Daimler AG.

Holandia inwestuje w pojazdy autonomiczne

Program testów udało się uruchomić dzięki partnerstwu publiczno-prywatnemu pomiędzy Ministerstwem Infrastruktury i Środowiska, a Daimlerem, który postanowił sprawdzać swoje rozwiązania na linii BRT. Przy okazji prezentacji Holendrzy zapowiedzieli kolejne inwestycje w autonomiczne BRT.

- Ważne słowa dotyczące konieczności prac nad napędami autonomicznymi padły w związku z podpisaniem Deklaracji Amsterdamskiej, gdzie ministrowie transportu z całej Europy zgodzili się co do konieczności rozwijania tego typu transportu. Testy prowadzone razem z Daimlerem to nie koniec. W 2017 roku wejdziemy w fazę testów autonomicznych pojazdów na trasie pomiędzy Helmond, Eindhoven i Tilburgiem - powiedziała Majolijn Sonnema reprezentująca ministerstwo odpowiedzialne za transport.

Co ciekawe, autonomiczne pojazdy w ramach BRT były już w przeszłości wprowadzane w Eindhoven (na linii z centrum miasta na lotnisko). Testowane na początku wieku rozwiązania techniczne (z czujnikami w jezdni), nie sprawdziły się jednak.

„Napęd autonomiczny to same zalety”

Wrażenia z jazdy są znakomite. To niezwykłe, gdy zrelaksowany kierowca jedynie obserwuje czy wszystkie systemy działają poprawnie, a autobus, który rozpędza się do 70 km/h, „prowadzi się sam”.

- W przeszłości mówiło się, że napędy autonomiczne są niebezpieczne. Jest odwrotnie, ponieważ kierowca wspierany jest przez niezwykle precyzyjne urządzenia. Zamiast dwóch par oczu mamy więc jakby cztery – powiedział Hartmut Schick, który prowadzi grupę Daimler Bus. Podał też główne zalety autonomicznego napędu. - Po pierwsze to realne wsparcie dla kierowcy, którego praca jest łatwiejsza. Po drugie to oszczędność paliwa, ponieważ autobus przyspiesza i hamuje w zestandaryzowany sposób, przygotowany pod kątem jak najmniejszego jego zużycia. Takie użycie silnika i pojazdu przełoży się z kolei na czas jego życia. Kolejna zaleta to wygoda dla pasażerów, którzy skorzystają na bardzo płynnym starcie i hamowaniu autobusu – dodaje Schick.

Płynnie jak tramwaj

Rzeczywiście – ta ostatnia zaleta jest bardzo odczuwana podczas jazdy, a sposób startu i hamowania pojazdu upodabnia go nieco do tramwaju lub pociągu. Ponadto, jak zapewniają przedstawiciele Mercedesa, dzięki licznym czujnikom pojazd nigdy nie odjedzie od progu peronu BRT na dalej niż 20 centymetrów. Imponuje różnorodność czujników zastosowanych a autobusie – od GPS (który w tunelach na trasie zastępowany jest przez inne urządzenia), przez czujnik oznakowania poziomego, radar bliskiego i dalekiego zasięgu (do 10 metrów pierwszy i do 200 metrów drugi) do kamer postojowych przechwytujących zagrożenia do 5 metrów przed czołem pojazdu w momencie startu.

Wrażenia z jazdy potęgują pięknie wykończone wnętrza pojazdu. Jeśli autobus wyjdzie z fazy testów do fazy produkcji seryjnej, zostaną prawdopodobnie jedynie ciekawą wizją designera, choć rozwiązanie z parą drzwi w środku pojazdu, ma szanse na szersze zastosowanie. Co ciekawe, pojazd z nie jest elektryczny, a napędza go standardowy silnik dieslowski Euro VI. Na elektryczną rewolucję w Mercedesie poczekamy jeszcze kilkanaście miesięcy.