ZDM Warszawa: Auto elektryczne to wciąż auto. Z wszelkimi wadami

Urzędnicy ZDM–u podkreślają, że ustawa to krok w dobrą stronę, choć są w niej i takie przepisy, które mogą zaszkodzić miastom. W ubiegłym roku złożyli uwagi do projektu, ale wskazują, że w aktualnym projekcie, przyjętym przez rząd, nie wszystkie zostały uwzględnione.

Buspasy dla autobusów!

Co się nie podoba w stolicy? Przywilej dla samochodów elektrycznych, które miałyby uzyskać bezwarunkowe i bezterminowe prawo do korzystania z buspasów, a także, w podobnej formie, bezpłatne parkowanie w centrum miasta. Efekt tego będzie taki, że jazda samochodem (jak podkreśla ZDM, najmniej efektywnym środkiem transportu w mieście) staje się wygodniejsza niż komunikacją miejską, a w dodatku auta na buspasach będą spowalniać autobusy, co z kolei sprawi, ze ta forma transportu będzie mniej efektywna.

Taki sam problem związany jest z parkingami. Strefa płatnego parkowania ma na celu ochronę przed nadmiernym ruchem. Rodzaj napędu samochodu nie ma znaczenia, jeśli chodzi o przestrzeń którą zajmuje parkując na chodniku, czy korki które powoduje.

„Dlatego apelowaliśmy, aby decyzję o ewentualnych zwolnieniach z opłat i dopuszczenia ruchu na buspasy pozostawić w gestii radnych. Wówczas możliwe byłoby np. wprowadzenie preferencyjnej stawki opłat za parkowanie dla pojazdów niskoemisyjnych. W projekcie ustawy przyjętym przez rząd kwestia opłat za parkowanie pozostała bez zmian. Dopuszczenie ruchu po buspasach ograniczono do końca 2025 r., a Rada Miasta może jedynie uzależnić ten przywilej od liczby pasażerów samochodu” – czytamy w informacji ZDM.

Na Trakcie Królewskim już jest (za bardzo) elektrycznie

Choć dziś samochodów elektrycznych jest jeszcze mało, można się spodziewać, że ich liczba będzie się radykalnie zwiększać. To oznacza, że choć promując takie auta będzie można osiągnąć pewien efekt ekologiczny, przepisy w takim kształcie nie przyczynią się do likwidacji korków i poprawy jakości życia w mieście. Obu tym rzeczom sprzyja rozwój komunikacji publicznej.

Warszawa ma zresztą niewielkie doświadczenie w zarządzaniu przestrzenią dla aut elektrycznych. „Od 2014 r. wjazd na Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat był dozwolony dla aut hybrydowych i elektrycznych. W ciągu ostatnich lat liczba takich samochodów wzrosła kilkukrotnie (w latach 2014-2015 wydaliśmy 152 identyfikatory dla takich pojazdów, w latach 2016-2017 było ich już 1200). To oznacza, że już ok. połowy wydanych zezwoleń dotyczyło właśnie takich aut” – tłumaczy ZDM i dodaje, że już przestał wydawać stosowne identyfikatory, bo uprawnionych aut robi się zbyt wiele, by zamykanie Traktu Królewskiego miało sens.

„W ciągu ulic Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście obowiązuje zakaz zatrzymywania się, a postój na wyznaczonych miejscach przy ul. Krakowskie Przedmieście ograniczony jest do 30 minut „ – zaznaczają urzędnicy. „To oznacza, że wjazd pojazdów z napędem hybrydowym i elektrycznym odbywał się wyłącznie w celu skrócenia drogi przejazdu i nie ma nic wspólnego z koniecznością dojazdu w docelowe miejsce na Trakcie Królewskim. Osoby, które nie mają innej możliwości dojazdu do posesji, nadal otrzymują zezwolenie na wjazd” – dodają.

Potrzeba mniej aut

ZDM zwraca uwagę na problem, który już kilka miesięcy temu zasugerował na łamach „Guardiana” prof. Frank Kelly, lekarz i naukowiec zajmujący się wpływem zanieczyszczonego powietrza na zdrowie człowieka w londyńskim King’s College. Naukowiec skrytykował plan tamtejszego rządu, by do 2040 r. całkowicie zakazać sprzedaży aut na benzynę i olej napędowy, jako nie idący dostatecznie daleko. Przekonywał, że zastępowanie aut spalinowych autami elektrycznymi da mniejszy, niż się wszyscy spodziewają, efekt zdrowotny, bo auta elektryczne też produkują składniki smogu – ze startych opon, klocków hamulcowych, czy wzbijanych pyłów. „Nasze miasta potrzebują mniej samochodów, a nie tylko czystszych samochodów” – pisał.

W Polsce komentarze wobec przepisów ustawy są przychylne, ale zwraca się uwagę, że w kilku miejscach są niekonsekwentne, a czasem mogłyby być bardziej restrykcyjne. Pomysł na strefy czystego transportu, który pojawił się w projekcie ustawy w czasie prac rządowych się podoba, ale Adrian Furgalski zwraca uwagę, że za mało w niej narzędzi do generalnego zmniejszenia liczby samochodów, która sięga europejskich rekordów. Sami zwracaliśmy uwagę, że strefy nie powstaną tak szybko, jak się wszystkim wydaje, choćby dlatego, że to kosztowna politycznie decyzja dla miejskich polityków.