Transport zbiorowy we Wrocławiu stał się narzędziem walki politycznej. Aby poprawić jakość, należy zacząć od odpolitycznienia transportu zbiorowego i zaprzestania traktowania go jako instrumentu walki z opozycją – twierdzi w komentarzu w serwisie doba.pl specjalista ds. transportu Patryk Wrona.
Od kilku miesięcy osoby zainteresowane wrocławskim zbiorkomem mogą zaobserwować wzmożone działanie urzędów w celu wypracowania sposobów porozumiewania się z mieszkańcami i zbierania ich opinii. Organizowane są konferencje i spotkania, zarówno publiczne, jak i dla wybranego grona specjalistów czy aktywistów miejskich, których motywem przewodnim jest transport w mieście. Zauważalna jest też zbieżność wzrostu aktywności urzędników z propozycją referendum wysuniętą przez grupę mieszkańców, aktywistów, członków ruchów miejskich i partii politycznych, tworzących wspólnie inicjatywę referendalną. Grupa ta chce zapytać o organizację World Games, budowę tramwaju na Muchobór Wielki (przez Nowy Dwór), Jagodno i Psie Pole, utworzenie publicznego rejestru umów zawieranych przez miasto czy zwiększenie ilości terenów zielonych w mieście.
Urzędnicy bagatelizują fakt, że transport w mieście, obejmujący zarówno komunikację publiczną, jak i samochody osobowe, w szczycie nie jest wydolny i nie ulega poprawie, a poza szczytem przejazd samochodem jest wielokrotnie szybszy od transportu zbiorowego.
Ten wrocławski nie jest atrakcyjny. Liczba pasażerów spada, rośnie liczba samochodów, kierowcy są pośrednio zmuszani do porzucenia autobusów i tramwajów. Całość zmierza powoli i nieuchronnie do załamania się systemu, a urzędnicy robią niewiele, by te problemy rozwiązać i odwrócić niekorzystny trend, skupiając się raczej na utrzymaniu bieżącej wydajności systemu. Zahamowanie procesu nie będzie możliwe, jeśli kierowcy będą „karani” ograniczeniami, zamiast zwiększenia atrakcyjności zbiorkomu. Wrocław już dawno przekroczył granicę, przed którą naprawa systemu byłaby relatywnie tania. Niezbędne są zdecydowane i niewygodne medialnie reformy, zwiększenie dofinansowania (zarówno na tabor, przewoźników, jak i na infrastrukturę), a w szczególności zmiana sposobu zarządzania transportem miejskim.
By poprawić jakość należy zacząć od odpolitycznienia transportu zbiorowego i zaprzestania traktowania go jako instrumentu walki z opozycją. Urzędnicy nie mogą podejmować decyzji na podstawie własnych preferencji czy pod wpływem lobby, bez znajomości tematu. To zresztą widać, a w efekcie aktywiści, specjaliści i media szybko rozpoczynają debatę wśród mieszkańców, czy dane rozwiązanie rzeczywiście jest sensowne.
Odpolitycznienie musi dotyczyć także realizacji planów. Na chwilę obecną Wrocław posiada dokumenty strategiczne, traktujące o potrzebie rozwoju transportu zbiorowego. Ale od dekad nie realizuje się ich w dostatecznie szerokim zakresie. Mocno widoczny jest brak wizji dla transportu zbiorowego, przez co komunikacja zbiorowa we Wrocławiu nie jest rozwijana. Nawet istniejące plany i projekty usprawniające transport publiczny często są niespójne, rozwiązujące problemy punktowo, bez analizy wpływu i w kontekście całego systemu transportowego.
Innym istotnym obszarem, w którym magistrat jest w stanie znacząco poprawić swoje działania, jest realizacja obietnic. Należy zaprzestać ciągłego obiecywania tych samych rozwiązań przez lata (np. tramwaj na Muchobór Wielki i Nowy Dwór zapowiadany niemal od półtora dekady), zamiast tego niezbędna jest konsekwencja w realizacji założonych planów i polityki transportowej. Miasto się rozrasta, zmienia, potrzebuje nowych rozwiązań i systematycznego ulepszania systemu. Władze nie mogą zrywać się do działania wyłącznie w sytuacji, gdy trzeba poprawić wizerunek, inwestycje w transport w mieście muszą być spójne, w wieloletniej perspektywie, uwzględniające zrównoważony rozwój zarówno transportu zbiorowego (ze szczególnym naciskiem), jak i rozwiązań dla samochodów.
To fragment komentarza. Całość znajdziesz w serwisie doba.pl.