Stolica Dolnego Śląska deklaruje chęć zakupu nawet 50 autobusów elektrycznych, które trafiłyby do niej dzięki wsparciu w ramach rządowego programu rozwoju elektromobilności. Konkurencja po pieniądze z NFOŚiGW jest duża, ale program daje Wrocławiowi szansę na kupienie pojazdów skrojonych specjalnie dla tego miasta. Pierwsze mają tam trafić w 2019 r.
Na dniach Narodowe Centrum Badań i Rozwoju uruchomi program, którego celem ma być opracowanie i wdrożenie polskiego prototypu autobusu całkowicie elektrycznego. Do wydania będzie 100 mln zł. W Polsce już dziś powstają elektrobusy, budowane przez Solarisa, Ursus Busa, Solbusa czy oferowane przez chiński BYD (a ambicje montowania takich pojazdów ma choćby Autosan), ale… – Większość pojazdów tworzona jest na podwoziu autobusów z napędem diesla. Wiele jest więc do zrobienia w kwestii baterii, falownika, układu chłodzenia, układu sterowania, czy ogrzewania – wyliczała niedawno
w rozmowie z Transportem–Publicznym.pl wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Miasta będą testowały te prototypy, a jeśli się sprawdzą, będą mogły je kupić za 20 proc. wartości. Pozostałe 80 proc. dopłaci Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To przypomina nieco wygaszony niedawno program GAZELA – inny program Funduszu – w ramach którego Częstochowa kupiła 40 hybryd gazowo–elektrycznych. Tam jednak do rozdania było 80 mln zł. Tu są 3 mld zł, po które sięga lub chce sięgnąć ponad 40 miast i gmin.
Wrocław dyktuje warunkiDla Wrocławia, który zadeklarował chęć kupienia 50 autobusów, to okazja przyjrzenia się pojazdom jeszcze przed kupnem. – Niestety większość produktów obecnie oferowanych na rynku nie spełnia oczekiwań. Główne problemy to zbyt mały zasięg autobusu, zbyt mała liczba pasażerów, którą może przewozić pojazd, zbyt wysokie ceny autobusów – tłumaczy nam Piotr Misiak, kierownik programu elektromobilności w Wydziale Transportu wrocławskiego Urzędu Miasta.
To co Wrocławiowi się spodobało, to konieczność wskazania na samym początku wymagań, jakie ma spełnić projektowany autobus. Program badawczy ma dopasować pojazd do wymagań miasta, a nie – jak dziś – miasto wybiera z zaproponowanych w przetargu rozwiązań. W praktyce odbiorcy i tak mogli wymagać od dostawców konkretnych rozwiązań, ale pomysł rządowego programu na pewno im to ułatwia.
– W celu weryfikacji autobusów, zostały wytypowane trasy o trzech poziomach trudności: trudne, średnie i łatwe. Jeżeli w każdych warunkach pogodowych autobus elektryczny bez problemów przejedzie trasę trudną wówczas będziemy mieli do czynienia z produktem dopracowanym, innowacyjnym i skrojonym na potrzeby Wrocławia – wyjaśnia Misiak. – Jeżeli autobus będzie miał problemy na trasach łatwych wówczas będziemy mogli odstąpić od zakupu, gdyż nie będzie się niczym odróżniał od innych obecnie niedopracowanych produktów – dodaje.
Pierwsze w 2019 r.Udział w programie zakłada jednak, że wrocławianie na elektrobusy będą musieli jednak trochę poczekać. Pierwsze dostawy w ramach programu planowane są na 2019 r. Tymczasem już dziś elektrobusy jeżdżą m.in. w Warszawie, w Krakowie, niedługo duże floty takich autobusów będą wozić pasażerów w Jaworznie i w Zielonej Górze. Wrocław woli poczekać na wsparcie rządowe.
Do dyskusji pozostają też dodatkowe wydatki związane z siecią elektrobusów. – Odrębnym tematem jest infrastruktura, taka jak sieć elektroenergetyczna, stacje ładowania, serwis i eksploatacja innowacyjnych pojazdów i urządzeń – wylicza Misiak. – W ramach projektu ma zostać wypracowany model biznesowy, który określi zakres finansowania i obowiązki stron w zakresie tych elementów.
O programie badawczym finansowanym przez NCBiR przeczytacie tutaj.