Niedługo z pejzażu warszawskich dzielnic Ochota i Włochy ma zniknąć kładka nad torami linii kolejowej nr 8 w rejonie ul. Sąchockiej. Znajduje się w katastrofalnym stanie i nikt się do niej nie przyznaje. Kolej pomimo protestów mieszkańców problemu nie widzi – w odległości ok. 300 metrów znajduje się inne, bezpieczne przejście. Uciążliwości dla mieszkańców dostrzega natomiast Dzielnica Ochota, która zapewnia, że temat kładki (jak i ogólnie zwiększenia liczby przejść nad torami) jest otwarty.
Niedawno głośno zrobiło się o kładce na warszawskim Rakowcu nad torami linii nr 8 do Piaseczna i Radomia. Łączy ona dzielnice Ochota i Włochy. Obiekt, znajdujący się przy Sąchockiej, jest przeznaczony do likwidacji. – Ekspertyza przeprowadzona na zlecenie Dzielnicy Ochota wykazała, że kładka jest w bardzo złym stanie technicznym. PKP SA, mając na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo osób korzystających z kładki, zdecydowała o rozbiórce obiektu. Obecnie trwa postępowanie na wykonanie dokumentacji projektowej dla tego zadania – informuje Aleksandra Grzelak z biura prasowego PKP SA.
Bezpańska kładka
Nie wiadomo za bardzo do kogo należy kładka. – Kładka na warszawskim Rakowcu nie znajduje się na liście środków trwałych PKP SA. Obiekt jest jednak położony na terenie będącym w użytkowaniu wieczystym spółki – mówi Grzleak. Nie przyznaje się też dzielnica Ochota. – Kładka nie jest i nigdy nie była własnością dzielnicy Ochota – informuje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka dzielnicy. Są jednak ciekawe teorie na temat jej pochodzenia. – Powstała społecznie, podobno w latach 70. XX w. i, jak wynika z naszych ustaleń, nigdy nikomu nie została powierzona w zarząd. Stąd jej obecny katastrofalny stan – mówi Beuth-Lutyk.
Sprawa braku gospodarza wyszła dopiero w zeszłym roku. – Jesienią ubiegłego roku u nas w urzędzie odbyło się spotkanie z przedstawicielami PKP SA Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie, na którym okazało się, że ani miasto, ani PKP nie ma kładki w swoim zarządzie. W tej sytuacji, wobec jej widocznego katastrofalnego stanu, ustaliliśmy, że urząd dzielnicy na swój koszt zleci ekspertyzę techniczną konstrukcji i wtedy podejmiemy decyzję co dalej. W przypadku gdyby okazało się, że kładka nie nadaje się już do remontu, PKP zobowiązało się ją zdemontować – wskazuje Monika Beuth-Lutyk.
mat. PKP SA
W czerwcu dzielnica otrzymała ekspertyzę. Jak z niej wynika, kładka jest w stanie „przedawaryjnym”. – Znaczny stopień ubytków korozyjnych głównych elementów konstrukcji kwalifikuje obiekt do rozbiórki, wykonanie napraw poszczególnych elementów konstrukcji i podpór jest technicznie i ekonomicznie nieuzasadnione, do czasu rozbiórki należy utrzymać wyłączenie obiektu z eksploatacji. Jesteśmy absolutnie za jak najszybszym demontażem istniejącej kładki, ponieważ obawiamy się, że jej stan jest tak zły, że może grozić wypadkiem – wskazuje rzeczniczka dzielnicy.
Potrzebna czy nie?Kolej, angażująca się w kampanię Bezpieczny Przejazd, walczącą także z dzikimi przejściami przez tory, nie widzi jednak problemu w tym, że ubędzie jedno z przejść między Ochotą a Włochami. – Należy podkreślić, że kładka została wyłączona z użytku pod koniec 2016 r. Od tego czasu PKP SA nie otrzymywała żadnych skarg od mieszkańców w tej sprawie. Warto również zaznaczyć, że przejście na drugą stronę torów umożliwiają dwie pobliskie kładki – przy ul. Mołdawskiej (odległość ok. 300 metrów) i przy ul. Grójeckiej (ok. 470 metrów) – mówi Aleksandra Grzelak.
Przeciwko zamknięciu i rozbiórce przejścia protestują jednak mieszkańcy, pojawiły się zresztą "przedepty" przez tory. Problem zauważyła też dzielnica. – W drodze, do szkoły, kościoła, na bazarek, mieszkańcy korzystają z drugiej kładki, oddalonej o 250 metrów, położonej na wysokości ul. Mołdawskiej. Ale wiele osób będzie miało nieco dalej, mieszka tu sporo osób starszych, jest to również kwestia przyzwyczajenia, dlatego likwidacja kładki budzi sprzeciw, a to świadczy o tym, że jest potrzebna i że jest to istotny problem. Dlatego Ochota będzie dążyć do budowy nowego przejścia w tym miejscu, które powinno być dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych – pochylnie, podjazdy – wskazuje Monika Beuth-Lutyk.
– Budowa nowego przejścia dla pieszych – kładki – to temat otwarty, jest to połączenie między dwiema dzielnicami, nad torami, a więc teren PKP, nie jest zatem jasne jaka instytucja powinna wziąć to na siebie – mówi rzeczniczka dzielnicy.
A może więcej przejść?
Kolej przekonuje, że zwiększa liczbę bezkolizyjnych przejść dla pieszych. – Najlepszym przykładem w aglomeracji warszawskiej są przejścia podziemne wybudowane na linii wołomińskiej, remontowane na linii grodziskiej i zaplanowane do powstania na linii otwockiej. Zarządca infrastruktury współpracuje także z podmiotami pozakolejowymi, miejskimi, kiedy te mają zamiar wprowadzić zmiany w komunikacji w obrębie danego terenu – mówi Grzelak.
Być może jednak dyskusja o kładce przy Sąchodkiej przysłuży się innym przejściom przez tory. – O sprawie budowy kładki na wysokości ul. Maszynowej przypomnieliśmy sami, w toku dyskusji o przyszłości kładki na Sąchockiej, ponieważ jeśli miasto – dzielnica miałaby zająć się tym tematem (chociaż nadal liczymy i będziemy zabiegać o udział PKP w tym przedsięwzięciu), to może warto rozważyć właśnie zwiększenie liczby przejść przez tory. Okoliczne osiedla bardzo się rozwijają i mieszka tam coraz więcej osób, a także dlatego, że jak powiedziała burmistrz Ochoty Katarzyna Łęgiewicz: "Tory nie mogą dzielić mieszkańców Warszawy" – mówi Monika Beuth-Lutyk. Warto nadmienić, że kiedyś już istniała kładka w rejonie Maszynowej, ale została zliwkidowana.
mat. PKP SA