Tanie parkowanie w Warszawie – komu służy?

Temat parkowania zajął w całej dyskusji sporo miejsca. Okazuje się, że społecznicy nie są zwolennikami taniego parkowania i chcą wyrzucenia dużej części miejsc parkingowych ze ścisłego centrum. Jak argumentują zwolennicy takiego rozwiązania, uczłowieczyłoby to śródmieście, które dziś zastawione samochodami, nie daje odpowiedniej przestrzeni dla pozostałych uczestników miejskiego ruchu.

Warszawa samochodem stoi

- To dotyczy każdego fragmentu naszego miasta, w tym jego ścisłego centrum. Jako przykład niech posłuży ulica Bracka, ulica ślepa – gdzie cała przestrzeń publiczna wykorzystywana jest tylko na parkowanie i manewrowanie. Wystarczy 60 samochodów, by taki fragment przestrzeni miejskiej przekształcić wyłącznie w parking. Podobnie jest wzdłuż ul. Złotej, gdzie samochody parkują skośnie nie zapewniając pieszym swobodnego przejścia chodnikiem. Wydaje się, że zapewniamy tu usługę dla bardzo dużej ilości kierowców, ale okazuje się, że tych samochodów nie jest wcale tak wiele ale zarazem są one niesłychanie terenochłonne. A ponieważ nie stawia się im żadnych barier a wręcz zachęca do parkowania tworząc nowe miejsca parkingowe, to każdy fragment wolnej przestrzeni w Śródmieściu w tej chwili zajęty jest pod parkowanie zarówno legalne jak i nielegalne – ubolewał Peszke dodając iż nie dziwi go fakt, że przy takim kształcie miasta azylem dla pieszych są wyłącznie galerie handlowe.

– Grzechem pierwotnym była w ogóle koncepcja wpuszczania parkowania poza linię krawężnika. W ten sposób kierowcy w Polsce stracili bardzo jasny punkt odniesienia, gdzie samochód może parkować, a gdzie nie. Absolutnie powinniśmy przeciwstawiać się wpuszczaniu samochodów na chodniki – zajął swój głos w dyskusji Michał Dobrzański z Instytutu Obywatelskiego.

Kto odpowiada za ceny parkingowe?

Dla społeczników dużym problemem w Warszawie się również niskie opłaty za parkowanie w centrum. - Bardzo długo miasto nic nie robiło, żeby zarządzać popytem na motoryzację indywidualną. To znaczy, że opłaty za parkowanie w Warszawie są skandalicznie niskie, miejsc do parkowania jest za dużo i tak naprawdę nie robi się nic, by to uregulować. Jesteśmy teraz w sytuacji, gdzie wszystkie duże europejskie miasta z którymi chcielibyśmy się porównywać z różnych względów starają się tę motoryzację ograniczać. U nas ruch samochodowy, czy tego chcemy, czy też nie – jest promowany – komentował Adam Zając ze stowarzyszenia SiSKOM, dla którego cena 3 zł za godzinę parkowania w centrum jest skandalicznie niska.

W obronie miasta stanął Jan Jakiel z ZTM-u, który wyjaśniał, że to nie władze Warszawy odpowiadają za ceny parkingowe, ale premier Donald Tusk. I przytoczył wypowiedź polityka z ubiegłego roku, która jest odpowiedzią na sytuację parkingową w stolicy: „Nie będzie większych haraczy dla kierowców”. Wszyscy jednoznacznie przyznali, że decyzja o ustalaniu cen parkingowych przez sejm, a nie samorządowców jest skandaliczna i sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem.