Pod koniec grudnia w Szczecinie otwarto przetarg na roczną obsługę części linii dziennych, nocnych i działającej tam komunikacji na telefon. Trafi najpewniej do dotychczasowego przewoźnika czyli PKS Szczecin, choć duże zastrzeżenia do przebiegu zamówienia ma Arriva.
Przedmiotem zamówienia jest tegoroczna obsługa 11 linii dziennych, 7 nocnych oraz funkcjonującego na jednym z osiedli transportu na żądanie. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego obliczył zamówienie na 2 327 315 wozokilometrów i wycenił je na nieco ponad 13,9 mln zł brutto. Linie w poprzednim roku obsługiwał PKS Szczecin, z wyjątkiem śródmiejskiej linii 52, za którą odpowiedzialne było SPA Dąbie.
W Szczecinie otwarto oferty. PKS Szczecin zaproponował za swoją usługę ponad 14,8 mln zł brutto, co przekracza założenia zamawiającego, ale wobec formalnego braku konkurencji zamawiający może ją przyjąć. W protokole z otwarcia ofert wymieniono też Arrivę, choć bez szczegółów oferty, nie wskazano też czy została ona odrzucona.
To może stanowić podstawę do sporów w KIO, bo Arriva już wcześniej zarzucała zamawiającemu, że przetarg jest tak skonstruowany, że uniemożliwia innemu przewoźnikowi wygranie z PKS. Ogłoszony jesienią, z otwarciem ofert pod koniec grudnia, zakładał, że usługa miała by być wykonywana z początkiem stycznia (zmieniono ten wymóg ustalając, że stanie się to od dnia podpisania umowy, do końca tego roku). Dla zewnętrznego podmiotu przygotowanie się do takiej usługi (chodzi o 41 autobusów rożnych długości, w tym 15 przegubowych, plus pięć rezerwowych) zajmuje kilka miesięcy. PKS Szczecin, rzecz jasna, jest na nią gotowy od razu.
ZDiTM jeszcze przed otwarciem ofert bronił się, że o postępowaniu informował na wiosnę, a oferenci musza spełniać wymogi określone dla usługi już w momencie składania oferty.
Postępowanie formalnie się jeszcze nie zakończyło. ZDiTM musi wybrać ofertę. Może też unieważnić postępowanie skoro nie ma oferty która spełniałaby jego założenia finansowe, ale to mało prawdopodobne, bo musi zapewnić pasażerom transport.
Sytuacja nieco przypomina
galimatias kielecki, w którym ZTM rozpisał przetarg na dziesięcioletnią obsługę wszystkich linii został zaskoczony ofertą Michalczewskiego. „Rodzima” oferta kieleckiego MPK nie tylko jest droższa, ale w ogóle nie mieści się w budżecie. Awantura, której efektem może być upadek MPK, obecnie jest w sądzie, który swój wyrok ogłosi w przyszłym tygodniu. W Szczecinie sytuacja jest jednak inna, bo zamówienie jest mniejsze.