Startuje testowy car sharing Innogy w Warszawie. Tylko elektryki

Założenia systemu są bardzo proste – wynajem za pomocą aplikacji na terenie Warszawy, oddanie na dowolnym wyznaczonym publicznym miejscu parkingowym na terenie miasta. Ładowanie samochodów bierze na siebie spółka – która jest sprzedawcą prądu. To ona zresztą postawiła przed dekadą pierwszą w Polsce stację ładowania elektryków.

W projekcie pilotażowym dostępnych jest pięć samochodów, ale z aż czterech modeli: BMW i3, Nissan Leaf, Renault ZOE i Hyundai IONIQ. W testach zamkniętych wezmą udział kolejne trzy samochody BMW i3 – dwa z nich będzie testować partner Innogy, a kolejny –pracownicy spółki. Samochód raczej trudno będzie złapać – testy potrwają tylko do końca marca. Najłatwiej będzie je znaleźć rano przy jednej z pięciu stacji ładowania wyznaczonych do projektu (pl. Bankowy, pl. Teatralny, siedziba Innogy, Arena Ursynów, Sala Kongresowa). 

Dwa razy taniej dzięki ankiecie

Jak tłumaczy Artur Stawiarski, odpowiedzialny za strategię Innogy Polska, celem nie  jest jeszcze utworzenie systemu wynajmu – bo pięć aut to o wiele za mało. – Nie trzeba udowadniać, że car sharing to dobry pomysł, bo to już wszyscy wiedzą – przyznaje. Firmie chodzi przede wszystkim o sprawdzenie aspektów technicznych związanych z eksploatacją systemu opartego wyłącznie o samochody elektryczne, z całą specyfiką relokacji do baz ładowania, ewentualnych problemów z zasięgiem itd. Oczywiście, Innogy planuje utworzenie car sharingu z prawdziwego zdarzenia, ale nie podaje jeszcze kiedy - zależy to także od wyników testu.

Firma, która posiada w Warszawie 12 stacji ładowania chce też poznać wrażenia klientów z jazdy różnymi typami samochodów elektrycznych, sprawdzić gdzie i kiedy jest największy popyt na tego typu auta itd. Dlatego też za wypełnienie ankiety po wypożyczeniu otrzymamy aż 50 procent zniżki. Co ważne – każdorazowo. Nawet wypożyczając auto 50. raz możemy obniżyć cenę, wypełniając po raz kolejny ankietę. – Wrażenia z eksploatacji zmieniają się z czasem – wyjaśnia Stawiarski. 

Bez zniżki usługa będzie dość kosztowna – 0,6 zł za minutę plus 0,8 zł za kilometr Nissanem lub Renaultem, złotówka za minutę i za kilometr Hyundaiem lub BMW. Gdy opłata za czas wynajmu dojdzie do 140 zł (lub 200 zł dla droższych aut), zatrzyma się – do końca doby zapłacimy tylko za przejechane kilometry. Do tego zapłacimy 10 groszy za minutę postoju samochodu. Z drugiej strony – nie musimy przejmować się opłatami w strefie płatnego parkowania.

Wezmą na siebie mandat za brak dowodu rejestracyjnego

W listopadzie pisaliśmy o problemach kierowców korzystających z car sharingu z policją. Jeżeli operator usługi nie umieści w aucie dowodu rejestracyjnego, drogówka ma prawo wystawić mu mandat. Innogy jest świadome tego problemu, jednak ze względu na obostrzenia ubezpieczyciela nie zostawi w autach dowodów. Będzie tam tylko kopia potwierdzona notarialnie. – Wiemy jednak, że taki dokument nie wystarczy, żeby nie dostać mandatu – przyznaje Stawiarski. W warunkach usługi ma być zapis, że ewentualny mandat należy zapłacić, a Innogy zwróci pieniądze.

W Warszawie funkcjonuje obecnie car sharing 4Mobility, Panek oraz Traficar. Stołeczny ratusz przygotowuje się do wyboru miejskiej wypożyczalni samochodów na minuty.