Wieloletni brak planu miejscowego, niedostateczny rozwój transportu zbiorowego i zaniedbanie przestrzeni publicznej – to główne przyczyny, dla których warszawskie „zagłębie biurowe” stało się symbolem zakorkowanej dzielnicy. Aby rozwiązać problem, należy skłonić pracowników korporacji do zmiany nawyków, między innymi podnosząc jakość komunikacji publicznej. Do takich wniosków doszli przedstawiciele III sektora i władz samorządowych, uczestnicy debaty podczas Kongresu Transportu Publicznego.
– Służewiec to przypadek specyficzny – uznała Karina Koziej ze Stowarzyszenia Lepszy Służewiec. Do lat 90. ubiegłego wieku ten obszar miasta był dzielnicą przemysłową. – Jako taki obszar powinien, tak jak robi się to wszędzie na świecie, być zagospodarowywany według planu – rozwinęła swoją myśl. Projektu wytyczenia ulic i środków transportu jednak nie było: cały teren został oddany bez planu miejscowego pod zabudowę deweloperom, którzy nie koordynowali między sobą swoich zamierzeń. Plan uchwalono dopiero w 2012 r., gdy większość dostępnej powierzchni została już zabudowana.
Lepiej dobrze zaplanować, niż naprawiać
Dyrektor Centrum Obsługi Inwestora we Włocławku Robert Zaręba zwrócił uwagę, że problem Służewca wynika z nieprzemyślanych zmian w prawie. – Rząd w 2003 r. wykasował ustawowo miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i wprowadził rozwiązania tymczasowe: decyzje o lokalizacji celu publicznego i o warunkach zabudowy – powiedział. W efekcie, jak ocenił, odpowiednio zdeterminowany inwestor może wybudować na swojej działce niemal wszystko, jeśli tylko znajduje się ona na obszarze nieobjętym planem uchwalonym po 1995 r. Samorządy zostały pozbawione wielu skutecznych narzędzi kształtowania przestrzeni.
Co zrobić, aby nowych osiedli i dzielnic nie trzeba było poddawać rewitalizacji wkrótce po wybudowaniu? – Należy powrócić do podstawowych zasad obowiązujących w urbanistyce i planowaniu przestrzennym – oceniła Koziej. Mimo to, jak dodała, decyzja o unieważnieniu planów miejscowych w 2003 r. będzie pokutowała jeszcze długo.
Rolę etapu planowania zaakcentowała także prezes Stowarzyszenia Forum Rewitalizacji Dorota Chudowska-Rączka. – W przestrzeni śródmiejskiej powinno być co najmniej 30% mieszkań, resztę powinny zajmować głównie usługi, tak by zachować różnorodność tkanki – przypomniała. Tam, gdzie w wyniku niekontrolowanych działań deweloperów złamano tę zasadę, występują problemy komunikacyjne, czasami tak drastyczne, jak te na Służewcu.
Transport zbiorowy, carsharing i… chodniki
– Dziś mamy do czynienia z rozlanym mlekiem. Teoretycznie Służewiec był już rewitalizowany, jednak bez planu i bez udziału samorządu – kontynuowała Koziej. Zmęczeni tą sytuacją społecznicy założyli stowarzyszenie Lepszy Służewiec, które łączy nietypowych interesariuszy: zarówno mieszkańców, jak i pracowników biur oraz deweloperów i najemców powierzchni biurowych. Według przedstawicielki stowarzyszenia to właśnie jest miarą fatalnego stanu rzeczy. – Służewiec stał się jednym wielkim korkiem. W tym miejscu nie da się ani żyć, ani pracować, robić biznesu, najemcy odchodzą na konkurencyjną Wolę. Naszą rolą jest zapobiec temu odpływowi – zadeklarowała Koziej.
Kluczowym zagadnieniem stają się kwestie transportowe. – Jak 80 tysięcy pracowników ma tam dojechać, zostawiając miejsce także dla coraz liczniejszych mieszkańców? To oczywiste, że taka liczba ludzi nie może dojechać tam i zaparkować samochodem. Kluczem jest komunikacja publiczna – stwierdziła przedstawicielka Lepszego Służewca. Jak dodała, zrozumiały to władze miasta, które zachęcają nie tylko do korzystania z transportu zbiorowego, ale także do jazdy rowerem i różnych form grupowych dojazdów samochodem (carpoolingu i carsharingu).
Sam transport publiczny również wymaga usprawnienia, bowiem pasażerowie już obecnie nie mieszczą się w tramwajach. – Kolej na Służewcu jest nie do końca wykorzystana właśnie dlatego, że korzystanie z niej jest niewygodne. Oprócz transportu musimy też pamiętać o przestrzeni publicznej między przystankami: musi ona być na tyle atrakcyjna, by ludzie chcieli w niej przebywać. Są miejsca, w których brakuje chodników, a my dyskutujemy o nowych technologiach! – podkreśliła społeczniczka. Na szczęście bardzo dobrze, według Koziej, współpraca układa się stowarzyszenia z władzami miasta, które deklarują otwartość na wprowadzanie koniecznych zmian.