W Rzeszowie, na przystanku przy ul. Lisa–Kuli, postawiono przystanek, który tamtejsi urzędnicy nazywają najnowocześniejszym w Polsce. Kosztował 76 tys. zł.
Rzeszowska wiata to półzamknięte przeszklone pomieszczenie, wyposażone w trzy źródła ogrzewania. Maty elektryczne pod podłożem zapewnią, że na przystanku nie będzie się zbierała woda. Osobne ogrzewanie mają ławki, a pod sufitem znajdują się lampy grzejne, które zapewniają ciepło w środku. Ogrzewanie włączy się automatycznie gdy temperatura spadnie poniżej 2 st. Latem grzałki mają być wymieniane na klimatyzatory. Część energii do zasilania wiaty dostarcza fotowoltaika zamontowana na dachu. Zapewnia połowę potrzebnego prądu, gdy ogrzewanie jest wyłączone. Gdy przystanek grzeje, energia słoneczna obniża koszty zasilania o kilkanaście proc.
Wiata przy Lisa–Kuli jest jedną z dwóch postawionych w ostatnich dniach w Rzeszowie. Druga, przy al. Cieplińskiego wygląda podobnie, choć ma uboższe wyposażenie. W sumie obie kosztowały 120 tys. zł. co może robić wrażenie, jeśli porówna się to np. ze średnia ceną dwupokojowego mieszkania w Rzeszowie (nieco ponad 200 tys. zł), ale przedstawiciele ZTM zapewniają, że to nie koniec.
Przy wykorzystaniu unijnych funduszy na lata 2014–20 w stolicy Podkarpacia ma zostać wymienione 170 wiat. To w większości będą zwykłe przystanki, za to Rzeszowscy urzędnicy mają już w planach ustawienie podobnych superwiat w kilku innych, węzłowych lokalizacjach w Rzeszowie.
O wiatach stawianych w Kielcach, wartych średnio... 400 tys. zł każda, przeczytasz tutaj.